18. Dusty.

2.9K 230 65
                                    

Harry wyszedł z pracy pierwszy, kiedy Louis dalej planował w niej zostać. Dopinał wyjazd drużyny na mecz do innego miasta, aby nie musieli martwić się niepotrzebnymi rzeczami. Brunet zdecydował się na spacer, którego zdecydowanie potrzebował. Miał zamiar kupić test ciążowy. To był idealny czas, kiedy mógł się dowiedzieć, czy ich wspólna noc bez zabezpieczenia stworzyła nowe życie.

Skierował się do apteki, czując jak jego żołądek się ściska. Wszedł do budynku, gdzie na szczęście oprócz niego była tylko jedna osoba. Dość niepewnym głosem poprosił o dwa testy ciążowe.

Czy to było normalne, że mimo swojego wieku, obawiał się w tym temacie zdania innych? Czuł się głupio, ale nie potrafił tego powstrzymać.

Wyszedł na zewnątrz i poczuł przyjemny wiatr na swojej twarzy. Jego policzki zdecydowanie piekły. Mógł spokojnie wrócić do mieszkania. Zmarszczył brwi, słysząc miauczenie. Odwrócił się i w małej wnęce siedział trzęsący się kociak. Na pierwszy rzut oka spostrzegł, jaki ten był chudy.

- Hej kochanie - podszedł i kucnął, aby być bliżej niego - Masz posklejane futerko i zdecydowanie nie jadłeś dłuższy czas...

Wystawił dwa pace do przodu, chcąc aby zwierzę poczuło jego intencje. Jak głupio to nie brzmiało.

- Chyba cię wezmę ze sobą, co? Ale najpierw powinienem pójść z tobą do weterynarza - mówił pod nosem, nie wiedząc czym się zająć najpierw.

Kotek wyciągnął łepek i powąchał dłoń bruneta, był bardzo niepewny w swoich ruchach, jednak nie uciekał. Brunet sięgnął po malucha, który zaczął miauczeć przestraszony. Postanowił przejść do weterynarza. Nie chciał ryzykować, a lekarz był po drodze. Bardzo blisko bloku jego i Felicite.

Wizyta na szczęście odbyła się od razu, okazało się, że był to czteromiesięczny kocurek. Dostał niezbędne szczepienia bez których nie mógł się obejść oraz zalecenie dalszego leczenia. Na miejscu kupił też karmę, miseczki, zabawkę oraz łagodny szampon, którym będzie mógł umyć kociaka. Miał nadzieję, że Fizzy nie zrobi mu awantury. Ostatecznie mógł umieścić go u Louisa.

Na przekonanie alfy miał różne sposoby oraz swój osobisty urok. Testy ciążowe były głęboko schowane w jego torbie. Przez to małe zamieszanie, kompletnie o nich zapomniał. Wszedł niepewnie do mieszkania. Od wejścia przywitał go dźwięk włączonego telewizora. Kocurek w jego ramionach odrobinę się przestraszył i schował mocniej w jego płaszczu.

- Harry? Wróciłeś? Myślałam, że będziesz szybciej, obiad jest do odgrzania w mikrofali. Niedługo będziesz robił nadgodziny jak Louis - skomentowała, nie odrywając wzroku od ekranu, miała jeden ze swoich wolnych dni.

- Fizz? Jak bardzo będziesz zła, kiedy powiem, że przyprowadziłem nowego współlokatora? - zielonooki zagryzł dolną wargę w oczekiwaniu na reakcję brunetki.

- Przecież mamy dwa pokoje tylko, chyba że już masz kogoś na swoje miejsce, bo tak jak obstawiałam, przeprowadzasz się do mojego kochanego braciszka - prychnęła, zdejmując nogi z niskiego stolika.

- Ten mały koleżka zmieści się wszędzie, jeśli na to pozwolisz - pokazał brudnego koteczka kobiecie - Byłem z nim u weterynarza, proszę zgódź się!

- Czy ty przyniosłeś kota? - rozszerzyła oczy i poderwała się ze swojego miejsca - Harry przecież to...

- Przecież to? - z wielkim sercem przekonał swoją przyjaciółkę do dalszego mówienia.

- To cholernie dobre. Zawsze chciałam mieć kota, ale w domu pełnym rodzeństwa to nie było możliwe - podekscytowała się dziewczyna - Kotek czy kotka?

You can't fool destiny || LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz