20. Skała afrodyty

3.3K 214 103
                                    

Mały wyjazd, który wylicytował Louis wcale nie był taki mały jak Harry się spodziewał. Mieli pokój w naprawdę dobrym hotelu oraz samochód do własnej dyspozycji. Byli zdani tylko na siebie, ale tego właśnie chcieli przy takim wyjeździe. Widok zapierał dech w piersiach. Nie dziwił się Louisowi, że tak bardzo o to walczył. Do tego przywitał ich ciepły posiłek na balkonie w pokoju. Alfa musiał się dogadać w sprawie smaków z pracownikami, sądząc po tym co na nich czekało. Zjedli w przyjemnej atmosferze, a następnie odświeżyli się, wybierając ubrania dostosowane do pięknej pogody na zewnątrz. Cypr robił na nich wrażenie.

- Gdzie najpierw idziemy? - omega dopytała nieśmiało, uśmiechając się. Nie wiedział co ze sobą robić. Za dużo nie podróżował jako dziecko.

- Możemy się przejść i zobaczyć okolicę. Obaj jesteśmy tu pierwszy raz, więc musimy zobaczyć to, co najlepsze - stwierdził alfa - Sprawdzimy w internecie po drodze, co jest wartego uwagi.

- Dobry plan. Może złapiemy się na jakieś pamiątki - patrząc wprost w niebieskie oczy, zaczął rozpinać więcej niż zwykle guzików koszuli, odsłaniając przy tym cały tatuaż motyla.

- Myślę, że spokojnie je kupimy. To jest turystyczna miejscowość, zapewne jest wiele straganów z różnymi rzeczami - gestykulował i zjadał przy okazji wzrokiem ciało partnera.

🐾🐾🐾🐾🐾

Chodzili po mieście trzymając swoje dłonie. To było relaksujące i przyjemne, oderwali się od pracy i tych wszystkich oceniających ich spojrzeń. Nikt ich tu nie znał i bycie anonimowym było najlepsze na świecie.

- Lou, zobacz jaki ładny sygnet - Harry zatrzymał się przy jednym stoisku, wskazując na przypominającą różę ozdobę.

- Jest rzeczywiście ładny - zgodził się szatyn, spoglądając na ozdobę - Widzisz jego cenę czy nie bardzo - starał się rozczytać metkę, tworząc cień przy szybie.

- Nie. Jest za malutka - wydął dolną wargę, naprawdę mu się spodobał przedmiot. Od dawna zauważył swoją słabość do takich błyskotek.

- Chcesz wejść do środka i przymierzyć? - zaproponował Louis - Możemy zobaczyć ile kosztuje i jakbyś się w nim czuł.

- Poproszę - skinął i jako pierwszy przeszedł do środka, dając przy tym znak sprzedającemu o swojej obecności - Dzień dobry...

- Dzień dobry panom, jak mogę pomoc? - przywitał ich przemiły sprzedawca, który miał masę energii i widać było, że pracuje w tym co lubi robić.

- Chciałem się dopytać o sygnet, który ma pan na wystawie. Ta róża - brunet wytłumaczył, czując już po chwili dłonie na swoich biodrach.

- Och, to limitowany sygnet, jedyny taki na całym świecie, wykonany przez cypryjskiego jubilera. Kosztuje pięć tysięcy euro, ale jest wart swojej ceny - mężczyzna sięgnął po pudełeczko.

Harry skrzywił się od razu, wiedząc że nie ma takich pieniędzy. Mimo to, sięgnął po biżuterię, która tak przyciągała wzrokiem.

- Niech pan przymierzy, nie złapałem jeszcze klienta, na którym ten sygnet leżałby dobrze - zaśmiał się - A sporo osób go sprawdzało.

- Nie trzeba mnie dłużej przekonywać - delikatnie drżącą dłonią wyjął zawartość opakowania i nałożył na swój palec.

Pasował idealnie. Jakby był stworzony dla niego.

- Niesamowite, jedyna osoba, na którą psuje ten sygnet. Jest stworzony dla pana - zauważył mężczyzna - Mam go od prawie dwóch lat i wiem co mówię.

You can't fool destiny || LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz