39. Harry, nie bądź zły na mnie.

2.8K 216 95
                                    



Harry masował swój prawie pięciomiesięczny brzuch, chodząc po sypialni. Jego omega wariowała, nie mógł dłużej czekać. Z roztargnięciem wtargnął do garderoby i wyjął z kosza na pranie brudne rzeczy Louisa. Miał szczęście, że Eva miała przyjść dopiero jutro, więc złapał sporo rzeczy swojego męża.

Zadowolony przeszedł do ich wspólnego łóżka i usiadł po stronie na której spał alfa. Sięgnął po poduszki oraz koc, który leżał na dolnej pułce w nocnej szafce. Szatyn lubił wieczorami przykrywać nim nogi, wiec zapach był równie intensywny. Ze zmarszczonymi brwiami układał gdniazdo, które musiało być wygodne. Wydął dolną wargę, schodząc na dół i szukając kolejnych rzeczy z choć odrobiną zapachu swojego męża. Zagryzł wargę widząc szalik Louisa, powinien go opieprzyć za to, że go nie założył, jednak teraz ważniejszy był zapach jego męża. Zagarnął materiał, a z szafy jeszcze wyjął narzutę, którą alfa czasem na siebie zarzucał. Z salonu zabrał puchaty koc, którym się okrywali częściej niż rzadziej i ruszył do sypialni zadowolony.

Ułożył wszystko dokładnie na łóżku i się w nim położył. Był dosłownie otulony zapachem alfy i jego wilk mruczał zadowolony na to. To było jego miejsce do końca ciąży. Objął dłońmi swój ciążowy brzuch i zamknął oczy. Sen prędko przyszedł, czując spokój i bezpieczeństwo.

🐾🐾🐾🐾🐾

Louis podziękował Fizzy, która zawiozła go na specjalne zabiegi na nogę, które wspomagały jego powrót do pełnej sprawności. Coraz mniej utykał i to było dla niego pocieszające. Uraz okazał się być lżejszy niż poprzedni. Jeszcze z kulami przeszedł do domu, a na przedpokoju zdjął buty i odłożył kule.

- Harry!? Wróciłem już - zawołał i przeszedł do kuchni, gdzie było pusto.

Obszedł ostrożnie dół, ale nie odnalazł ukochanego. To było nie podobne do omegi. Harry zawsze przesiadywał na dole, wiedząc mniej więcej, o której on wraca.

- Harry?! - ponownie zawołał.

- Lou?! Sypialnia! - w końcu usłyszał ochrypły głos męża, który świadczył o drzemce bruneta.

Alfa jak najszybciej był w stanie dostał się na piętro i skierował do odpowiedniego pomieszczenia. Uśmiechnął się na widok zaspanego męża, a potem zmarszczył czoło widząc, co się dzieje na ich łóżku.

- Ktoś tutaj zaczął gniazdowanie - zaśmiał się na stertę rzeczy, którą Harry zgromadził wokół siebie.

- Nasz synek chce twojego zapachu wkoło - powiedział, przykładając dłoń do ust przez ziewnięcie - Chodź do nas Lou. Ty jesteś najlepszymi "perfumami".

- Już kochanie - przeszedł na drugą stronę łóżka i położył się blisko sterty rzeczy - Miałeś dobrą drzemkę? Wygląda na to, że tak.

- Mhm. Była bardzo miła - wczepił się w ciało szatyna - Ale za krótka. Ciąża zabiera ze mnie wszystkie siły. Zjadłbym też coś słodkiego, ale się powstrzymuję. Co za dużo, to niezdrowo.

- Prawidłowo skarbie, ale myśle że możemy na coś sobie pozwolić po obiedzie dziś. Coś małego oczywiście - stwierdził alfa, on również odczuwał spokój dzięki bliskości omegi.

- No nie wiem - mruknął dość speszony, pozwalając aby mężczyzna masował jego napiętą skórę - Lou? Musimy pomyśleć nad remontem. Wiesz pokoik dla Jasona i naszego chłopca.

- Wynajmiemy firmę kochanie. Ja nie dam rady sam wyremontować, rozmawiałem z Fizzy nad projektami. Ona bawiła się zawsze w takie rzeczy z resztą widziałeś mieszkanie, skontaktuje się z tobą żebyście ustalili co i jak. A firmą zajmę się ja, kwestia pomalowania ścian i oświetlenia - odparł.

You can't fool destiny || LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz