- Tak Nick, świetnie. Mam nadzieje, że dobrze zaczniemy nowy rok. - Louis szedł powoli w stronę kuchni, po domu dawał radę chodzić bez kul, starając się nie obciążać nogi za bardzo.Niestety, kuśtykał przy tym sporo, ale był z siebie dumny oraz z tego, że wracał do swojej sprawności fizycznej.
Harry uniósł wzrok słysząc głos męża, właśnie kończył robić ciasto. Ich rodzice tylko na tyle się zgodzili, mówiąc że oni więcej przywiozą na rodzinny, świąteczny posiłek.
Oni mieli się oszczędzać.
- Do zobaczenia - alfa rzucił do słuchawki i wcisnął telefon do kieszeni - Rozprawa zaplanowana w drugim tygodniu stycznia. Xander już dostał wezwanie i ten facet co we mnie wbiegł też. Nick jest najlepszy w całej okolicy. Ba, ludzie z Londynu go wynajmują.
- Wierzę Lou, widać też że działa - ukazał dołeczek w policzku - Zastanawiam się, czy nie zrobiłem za mało ciasta na nasze rodziny - wydął dolną wargę, masując dłonią coraz większy ciążowy brzuszek.
- Cokolwiek zrobisz będzie idealnie. Moja mama będzie szaleć, a bliźniaczki jej pomogą w tym. Uwierz nikt nie wyjdzie głodny - zbliżył się do męża i ułożył swoje ręce na wypukłości - Jak się ma mamusia i dzidziuś?
- Dobrze. Na szczęście nasz mały alfa nie daje mi wielkich objawów i ciąża to wręcz przyjemność - ułożył głowę na ramieniu Tomlinsona - Ale czuję, że na początku nowego roku zacznie się moje gniazdowanie.
- Damy radę, moja noga działa coraz lepiej i jestem bardziej samodzielny niż jeszcze miesiąc temu - skinął - Jestem podekscytowany na takie nowości i na to jak ładnie rośniesz.
- Naprawdę szybko wracasz do zdrowia. Wy alfy macie to do siebie - zakrył blachę z wypiekiem ręcznikiem - Szkoda, że Jasona nie będzie na świętach.
- Briana zabiera go do swoich rodziców - skinął szatyn - Myślałem, żeby wziąć go na sylwestra. Zayn i Niall będą w Donny z Zadą, moglibyśmy razem spędzić nowy rok.
- Jasne, dlaczego nie - obrócił się w stronę Louisa - Później już nie będę z wami tak aktywny. Będziemy musieli to wyjaśnić Jansonowi - palcem potarł policzek alfy - A ty lepiej już usiądź. Ten dzień dopiero się zaczął, a sporo chodziłeś.
- Chodzić to dużo powiedziane. Ja kuśtykam - westchnął jednak zgodnie ze słowami omegi usiadł na krześle przy stoliku.
- Wracasz do zdrowia kochanie, jestem z ciebie dumny - zapewnił Louisa ze szczerym uśmiechem - Mam nadzieję, że nasze dzieci będą tak samo odważne.
- Coś muszą mieć po mnie - stwierdził - Nie jestem nie wiadomo jak odważny, ale trochę pewności siebie nikomu nie zaszkodzi.
- Czasem wydaje mi się, że nie znasz swojej wartości - złapał w dłonie policzki alfy - A powinieneś ją dobrze znać, mój jubilacie.
- No tak, wiedziałem że pamiętasz - zaśmiał się - Moje urodziny zlewają się ze świetami, wiec to nic wielkiego Harry.
- Jak mógłbym nie? - uniósł brew i ucałował go w wąskie wargi - Ale później dostaniesz prezent.
- Wiesz, że nie potrzebuje prezentów. Dziękuje kochanie - poprawił się, widząc wzrok swojego męża.
- Sprawiłbyś mi przykrość Louisie Tomlinsonie - odszedł od alfy, chcąc zająć się szykowaniem czystych talerzy oraz sztućcy na obiad.
Szatyn nie mógł oderwać wzroku od omegi, od jej ruchów oraz tego jak piękna była. Czasami naprawdę zastanawiał się, czym sobie zasłużył na kogoś takiego jak Harry. Jeszcze rok temu się nie znali. On był sam i zajmował się raczej pracą i swoją rodziną. Życie towarzyskie jakby poszło na bok. A jednak teraz, te miesiące później był tutaj. Poznał przeznaczonego, poznali się, pobrali i mieli w drodze małego alfę. Przed nimi były pierwsze wspólne święta, która zapowiadały się naprawdę rodzinnie. Alfa lubił mieć pełny dom, szczególnie kiedy byli to jego najbliżsi.
![](https://img.wattpad.com/cover/221266827-288-k915804.jpg)
CZYTASZ
You can't fool destiny || Larry
FanfictionA/B/O Harry i Xander to narzeczeni, którzy przeprowadzają się do Doncaster. Harry zostawia całe swoje poprzednie życie, by zacząć od nowa wszystko przy boku narzeczonego. Tam zatrudnia się na płatny staż jako asystent dyrektora klubu sportowego, któ...