Alfa miał otwarty kalendarz, tak samo jak Harry. Louis lubił mieć wszystko na papierze, więc identyczny sprezentował też Harry'emu, nawet jeśli brunet dostał zarówno nowoczesny telefon jak i laptop.
- Dwudziestego ósmego masz wyjazd służbowy na trzy dni do Londynu - upewnił się Harry, pamiętając wczorajsze słowa swojego przełożonego.
- Zgadza się i chciałbym, żebyś pojechał ze mną. Przydadasz mi się, mój grafik tam będzie dość napięty, będziemy musieli omówić plan działania i przejazdu na miejsce - skinął głową - Oczywiście podróż, nocleg i wyżywienie będziesz miał opłacone. A po delegacji dwa dni wolnego.
- Już sobie zapisuję - omega poprawiła się na swoim miejscu, prędko nakreślając w kalendarzu wszytko co istotne - Dwa tygodnie po tym. Dokładnie od wtorku będę potrzebował wolne do końca tygodnia - spojrzał porozumiewawczo na alfę - Będę miał wtedy gorączkę.
- W porządku, w takim razie od razu zapytam. Twój alfa ma ruję w tym samym czasie, czy będziesz potrzebował dodatkowe wolne? - oderwał wzrok od kalendarza i spojrzał na bruneta.
Harry się spiął i spojrzał w jasne oczy swojego szefa.
- Nie. Nie musisz się tym przejmować. Jestem w związku z betą - takie relacje były rzadkie, jednak nie tak bardzo jak lata temu. Na szczęście mogli też legalizować swoje związki.
- Z betą? - upewnił się, że dobrze usłyszał - Przecież jesteś omegą Harry, to dla ciebie w porządku? Bo jakby dla twojej natury to nie do końca dobrze.
- Tak z betą - potwierdził, spoglądając na swój pierścionek zaręczynowy - Natura w końcu to nie wszystko, takie związki to nie nowość.
- Jakby mimo wszystko natura może się sprzeciwić. Beta nie da omedze satysfakcji podczas gorączki, nie tak jak by tego omega potrzebowała. Natury nie oszukamy - pokręcił głową.
Harry nie mógł się z tym nie zgodzić. Gorączki zawsze sam spędzał. Jego narzeczony nawet gdyby chciał, nie miał jak mu pomóc w tym czasie. Jego ciało nie było przystosowane do takiego ogromnego wysiłku.
- Natura nie jest wszystkim - nieraz się zastanawiał, jak to byłoby być w związku z alfą, jednak doceniał to co miał.
- Jak uważasz Harry - wzruszył ramionami - Moja ruja będzie za dokładnie miesiąc, będziesz wtedy bardzo tutaj potrzebny. Ja wcześniej wszystko przygotuję, ale będziesz musiał mieć oko na bieżące sprawy.
- Pierwszy spory test - schował długi loczek za ucho. Długopisem zaznaczając kolejne ważne rzeczy, podkreślając o co dokładnie chodzi.
- To będzie test ważniejszy nawet niż twoja praca przed gorączką. Masz dużo szczęścia, że do mojej rui jeszcze czas i zdążysz się obyć ze wszystkim - mruknął - Twój narzeczony pracuje w Doncaster?
- Pracuje. Myślę, że możesz go kojarzyć z nazwiska - potwierdził, bawiąc się długopisem. Czuł, jakby Louis próbował przekonać go, że natury nie oszuka - Xander Ritz.
- Ritz... Nazwisko mi coś mówi... To nie jest to małżeństwo od nieruchomości? Mają chyba kilka punktów w całej Anglii - zastanawiał się na głos Louis - Nie wiedziałem, że ich syn jest betą.
- Tak oni. Właśnie w stolicy poznałem się z ich synem - potwierdził, kiwając głową - Jak mówiłem, nie znalazłem sie tu z przypadku. To rodzinne miasto Xandera.
- Moje też rodzinne - odłożył pióro - Tylko na studia przeprowadziłem się, ale po nich od razu wróciłem tutaj.
- Jesteś rodzinnym typem - nie bał się przyznać - Donny też ma swój wyjątkowy klimat. Wiem to, choć mieszkam tu zaledwie kilka tygodni.
CZYTASZ
You can't fool destiny || Larry
FanficA/B/O Harry i Xander to narzeczeni, którzy przeprowadzają się do Doncaster. Harry zostawia całe swoje poprzednie życie, by zacząć od nowa wszystko przy boku narzeczonego. Tam zatrudnia się na płatny staż jako asystent dyrektora klubu sportowego, któ...