14. Łapiesz za słówka.

3.6K 214 89
                                    


A taki rozdział w pierwszej kolejności dla nocnych marków 👀

Harry obudził się przez brak alfy koło siebie. Nie miał pojęcia, która była godzina, słońce świeciło już w pełni. Nie miał ochoty wychodzić z wygodnego łóżka Louisa, ale potrzebował jego towarzystwa, co tworzyło konflikt w jego głowie.

- Dobra - fuknął do samego siebie i zsunął się ostrożnie z ogromnego mebla.

Odczuwał ból w dole pleców, który robił się coraz mocniej znajomy odkąd spał z alfą. Nagi przeszedł do garderoby Louisa, którą z cichym dźwiękiem otworzył. Znalazł dla siebie jakąś długą koszulę mężczyzny i założył do tego drugą parę z fikuśnych majteczek.

Wciąż czując sen ciążący na powiekach, wydostał się z sypialni. Czuł się trochę zagubiony, jednak znał drogę do schodów, którymi mógł zejść na dół. Nie wyobrażał sobie, mieszkać w takim dużym domu zupełnie samemu. Bez choćby jakiegoś zwierzaka.

Powoli zszedł po schodach, poprawiając zapięty materiał na sobie. Postanowił pójść do kuchni, myśląc że tam jest Tomlinson. Musiał z nim porozmawiać, o zostawianiu go samego. Nie lubił tego uczucia, zwłaszcza że nie był u siebie.

- Em, przepraszam? - niemal wykrzeczał, wpadając na jakąś kobietę wychodzącą z kuchni, kiedy on chciał wejść do pomieszczenia.

- Dzień dobry kochanieńki. Harry prawda? Louis mnie uprzedzał, że mogę na ciebie wpaść. Jestem Eva, pomagam Louisowi trzymać dom w porządku - wyjaśniła, miło uśmiechając się do bruneta.

- Och, dzień dobry Evo - panicznie próbował zakryć mocniej swoje ciało koszulą - Miło cię poznać - ukazał dołeczek w nieśmiałym uśmiechem - Może wiesz... Gdzie go znajdę?

- Wyszedł przez salon do ogrodu. Jakaś rozmowa służbowa od trzydziestu minut. Po lewej przez jadalnie i znajdziesz się w salonie. Drzwi są otwarte - wyjaśniła od razu omedze.

- Dziękuję - nie chciał przeszkadzać mężczyźnie, więc czując zimno pod gołymi stopami, ruszył do kuchni. Postanowił zrobić śniadanie.

Uśmiechnął się widząc pełną lodówkę, która jeszcze wczoraj taka nie była. Mógł zrobić coś więcej niż płatki z mlekiem lub tosty na czerstwym pieczywie. Eva zrobiła zakupy albo Tomlinson zamówił je przez internet, nie widział innych opcji. Postawił na jajecznicę z boczkiem. Plus zrobione grzanki, żeby dać na nie topiące się masełko. Nie zapomniał też o ich ulubionej herbacie dla nich. Po pomieszczeniu rozniósł się cudowny zapach jedzenia. Wszystkie narzędzia w kuchni wyglądały na kompletnie nowe, Harry nie narzekał, bo bardzo dobrze mu się na nich pracowało, jednak było to w pewien sposób dziwne.

Teraz zrozumiał znaczenie słów Fizzy. Jego alfa był kompletnym beztalenciem w kuchni i dla własnego bezpieczeństwa, nie gotował. Harry początkowo przestraszył się przez nagły dotyk, ale uśmiechnął się kiedy poczuł znajomy zapach. Louis przylgnął do jego pleców, składając kilka pocałunków na jego karku.

- Dzień dobry Lou - mocniej przywarł swoim ciałem do alfy. Przymknął powieki na czułość ze strony mężczyzny i odchylił swoją głowę, dając mu większy dostęp.

- Dzień dobry kochanie, pysznie pchnie - dłońmi badał ciało młodszego, czując zapinaną koszulę, która na sto procent należała do niego.

- Mam nadzieję, że tak samo smakuje... - szepnął, wyłączając płytę indukcyjną - Nie fajnie się budzić samemu, wiesz?

- Wiem, ale musiałem odebrać zakupy, a potem zadzwonił telefon - dłońmi wkradł się pod materiał i znalazł brzeg bielizny, która wydawała się cienka.

You can't fool destiny || LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz