49. Co się dzieje wilczku?

2.5K 212 107
                                    


Wszędzie było dobrze, ale w domu najlepiej. Obaj po krótkiej wycieczce jeszcze bardziej doceniali czas z dziećmi. Tym bardziej kiedy Arran uczył się z dnia na dzień coraz więcej, a Jasona wszędzie było pełno. Czasami oczywiście było tego, aż za dużo, ale cisza w domu tez nie była dobrym objawem. Mały alfa pierwsze co zrobił po zobaczeniu swojej mamy, to rączkami próbował się dostać pod koszulkę omegi. Mając zapewne dość picia mleka z butelki.

- Arran - Harry zaśmiał się z piekącymi policzkami, próbując zdjąć rączki dziecka z koszulki.

Momentalnie zielone oczy napełniły się łzami. Był głodny i potrzebował jedzenia od swojej mamusi, nie z gumowego smoczka. Wydął dolną wargę i zaczął marudzić, co było wstępem do płaczu. Za dobrze znał swoje dziecko.

- Okej. Dobrze. Tylko nie płacz - Harry zreflektował się, prędko kierując się do ich salonu, żeby usiąść i spokojnie nakarmić syna.

Po chwilo szczenię spokojnie jadło, trzymając rączki na cieplej skórze swojej mamusi. Od razu czuł bezpieczeństwo oraz jego brzuszek napełniał się dużo szybciej. Harry czuł na sobie wzrok dwóch par oczu, ale był bardziej skupiony na wymagającym szczeniaku. Palcem delikatnie masował plecki chłopca.

- Jason? Odniesiesz swoje rzeczy do pokoju? Potem spędzimy czas razem, długo się nie widzieliśmy - zaproponował Louis.

- Muszeee? - jęknął unosząc wzrok na tatę, ale widząc poważny wyraz mężczyzny się poddał, łapiąc torbę w rączki - No dobrze.

Alfa usiadł koło męża i zachwycał się karmieniem. Uwielbiał ten widok i brakowało mu go, przez te dni wycieczki.

- Wygląda, jakby nie jadł tydzień - skomentował Harry, opierając się wygodnie na meblu - Stęsknił się za lepszym posiłkiem.

- Dalej nie wiem co on w tym widzi - przewrócił oczami i zaśmiał się - Ważne, że jego brzuszek robi się pełny.

- Sam jak byłeś szczeniakiem, tak byłeś karmiony - spojrzał dość ostro na męża - Podpytam mamę Jay, zobaczysz.

- Domyślam się, ale nie mów broń boże mamie co zrobiłem w Danii... To zbyt... Intymne - jego policzki wyjątkowo zrobiły się czerwone.

- Zgłupiałeś. To była nasza chwila - nie wyobraźał sobie nawet, żeby komukolwiek o tym wspomnieć - Ktoś tu się najadł, pełny brzuszek?

- W takim razie teraz tatuś odbije synka - sięgnął po ściereczkę i ułożył sobie szczenię na ramieniu.

Chłopiec wypuścił bąbelka z ustek, zaraz spoglądając wielkimi zielonymi oczkami w te niebieskie. Harry zaraz się zakrył. Louis na spokojnie poradził sobie z dzieckiem i usiadł z nim na kanapie. Chłopiec był ciekawski i rączkami sięgał do zarostu swojego taty. Jason zaraz do nich zszedł na dół. Beta chętnie usiadła obok Harry'ego, siadając wygodnie po turecku na kanapie. Zaraz zaczął opowiadać o swoim tygodniu z dziadkami. Anne i Desmond okazali się być lepszymi dziadkami, niż obaj się spodziewali. Naprawdę wzięli dla niego tydzień wolnego i pokazali mu wszystkie możliwe atrakcje w Londynie. Szczenię zdobyło nową wiedzę, a za dobre zachowanie dostał kilka drobnych upominków z każdej jednej małej wycieczki. Arran jak to on, po podróży od babci Jay i jedzeniu, zaczął przysypiać na piersi alfy. Louis czuł ciepłe ciałko i słuchał Jasona, dzięki czemu czuł pewnego rodzaju spokój i stabilizację. Tak. Teraz jeszcze mocnej poczuli, jak wielkie mieli szczęście mając siebie, miłość oraz dom.

🐾🐾🐾🐾

Jason plątał się między nimi praktycznie cały dzień. Wyglądał jakby chciał coś powiedzieć, jednak za każdym razem wycofywał się. Obaj to zauważyli, ale chłopiec najwyraźniej potrzebował czasu, aby zebrać się w sobie. Nie naciskali na niego, wiedząc że w końcu to z siebie wypuści.

You can't fool destiny || LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz