8 grudnia 2015r

6.2K 557 12
                                    

8 grudnia 2015r
| wiek: 22 lata |

- Dlaczego nic mi nie powiedziałaś?! - Nate ścisnął mnie z taką siłą, że ledwie złapałam oddech.
- Nie dałbyś mi spokoju! - zaśmiałam się, wtulając twarz w jego ramię.
- Nie wierzę, że jesteś tutaj - blondyn popatrzył na mnie z góry. - I to od trzech dni! To skandal się tak ukrywać Amelio Gale!
- Chciałam ci zrobić niespodziankę - stwierdziłam prosto i odsunęłam się powoli. - Zapomniałam tylko, że twoja matka to straszna gaduła!
- I całe szczęście! - Nate wszedł za mną do salonu i rosiadł się wygodnie na kanapie. - Co ty tu właściwie robisz, Ams? Włoch coś odwalił? Mam mu porządnie przywalić?
- Nie - wywróciłam oczami, zajmując miejsce obok niego. - Przyleciałam na święta, bo stęskniłam się za spędzaniem ich w domu. Anton musiał zostać w Wenecji, ale mam nadzieję, że da radę przyjechać na Wigilię.
- Cóż... - przyjaciel posłał mi swój firmowy uśmieszek. - W takim wypadku zostajesz tu, aż do Nowego Roku?
- Do lutego - poruszyłam znacząco brwiami. - Termin porodu mam ustalony na marzec - położyłam dłoń na swoim zaokrąglonym brzuchu.
- Nadal nie wierzę, że jesteś w ciąży - Nate obserwował mnie z dziwną miną.
- Ja też nie - westchnęłam. - Mówiąc szczerze, to cholernie panikuję. Znasz mnie, ja przecież nie nadaję się na matkę!
- Będziesz najlepszą mamą na świecie - chłopak ułożył dłoń na moim brzuchu, a mnie przeszedł mocny dreszcz, kiedy delikatnie go głaskał. - Wiem to, Ams.
- To za szybko, Nate - pokręciłam głową. - Miałam skończyć studia... Zobaczyć jeszcze trochę świata, a teraz utknę tysiące kilometrów od domu, ubabrana po łokcie w pieluchy. Czemu na świecie nie ma metody w stu procentach chroniącej przed ciążą?!
- Cii! - przyjaciel posłał mi karcące spojrzenie. - Ono to wszystko słyszy!
- To jest Sophie - poprawiłam go.
- Będziesz miała dziewczynkę?
- Na to wygląda - uśmiechnęłam się lekko. - Anton chciał dać jej włoskie imię, ale dla mnie one są śmieszne więc poszliśmy na kompromis.
- A kto je wymyśli? - Nate popatrzył na mnie spod uniesionej brwi.
- Ja...? - odpowiedziałam z wahaniem. - Coś z nim nie tak?
- Jest idealne - na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech, a ja odetchnęłam z ulgą, że zaaprobował moją decyzję.
- Nie wiem jak to się dzieje, ale mimo wyprowadzki prawie trzy lata temu, ciągle tęsknię za tym miejscem - spojrzałam w stronę okna. - Dla mnie to zawsze będzie dom.
- Masz tu rodzinę - Nate chwycił moją dłoń w geście pocieszenia. - To normalne, że tak czujesz.
- Mam tu ciebie - spojrzałam na niego, splatajac nasze palce. - Chciałabym wrócić do czasów, kiedy byliśmy tylko we dwoje. Tęsknię za mieszkaniem w Dublinie, za naszymi wieczorami przed telewizorem i objadaniem się słodyczami, nawet za tym cholernym kacem po imprezie...
- Wiesz - zaczął mój przyjaciel. - Pomijając to ostatnie, możemy wrócić do tamtych dni. Po prostu wróć ze mną wieczorem do Dublina i mieszkajmy razem przez czas twojego pobytu, tak jak zaraz po maturze - zaproponował.
Patrzyłam na niego przez dłuższą chwilę. Nie, to złe określenie.
Nie mogłam oderwać od niego wzroku, rejestrując każdy detal jego znajomej twarzy.
Był jeszcze taki młody, miał całe życie przed sobą i mimo, że byliśmy w tym samym wieku, ja czułam jak moje życie kończy się przedwcześnie.
- Wiesz na co się decydujesz?- zapytałam, a na moje usta wypłynął chytry uśmieszek. - Będziesz mieć ciężarną pod dachem dwadzieścia cztery godziny na dobę, siedem dni w tygodniu przez następne dwa miesiące.
- Ja patrzę na to inaczej - Nate wzruszył objętnie ramionami. - Dostanę dwie kobiety w cenie jednej i jako biznesmen stwierdzam, że to korzystna transakcja.

my best friendOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz