6 lipca 2019r

5.8K 532 18
                                    

6 lipca 2019r
| wiek: 26 lat |


- Kurwa! - rzuciłam, kiedy woda z makaronu oparzyła mi rękę.
- Kulfa! - zawtórowała mi Sophie i wybuchła dziecięcym śmiechem. - Mama! Kulfa!
- Nie! - odstawiłam garnek na blat. - Nie wolno tak mówić! To brzydkie słowa! Mamusia się zdenerwowała, ale...
- Kulfa! - moja czteroletnia córeczka świetnie się bawiła, przedrzeźniając mnie swoim dziecięcym głosikiem.
Westchnęłam zrezygnowana, a Sophie z piskiem zaczęła mi uciekać. W matczynym odruchu zaczęłam ją gonić po naszym malutkim mieszkaniu i w chwili, gdy prawie ją miałam, usłyszałam dzwonek do drzwi.
- Idę! - wydarłam się i chwyciłam Sopie za kaptur bluzy, ale kiedy próbowałam otworzyć zamek znów mi się wymknęła. Dałam sobie spokój, kiedy ze śmiechem pobiegła na kanapę i otworzyłam drzwi na oścież, nie spodziewając się zupełnie kogo za nimi zastanę.
- Cześć, Ams - Nate wyglądał na zakłopotanego.
- Co tu robisz? - zmarszyczyłam brwi, zamierając w bezruchu.
- Daren mi powiedział, że rozmawiał z mamą, a jej powiedziała twoja mama i... - plątał się w słowach. - Och, Ams. Dlaczego nie powiedziałaś mi, że od niego odeszłaś?
- Nie rozmawiamy ze sobą od trzech lat, a ty przyjeżdżasz do mojego mieszkania i od tak zadajesz mi osobiste pytania? - naskoczyłam na niego, kiedy złość zastąpiła szok. - Co ty sobie myślisz, Nate?!
- Jesteś moją najlepszą przyjaciółką... - popatrzył na mnie tymi swoimi wielkimi oczami. - Nawet kiedy ze sobą nie rozmawiamy.
- Jesteś nienormalny, Nate - wywróciłam oczami, a on postąpił krok do przodu i tak po prostu mnie przytulił.
Od dawna nie czułam się tak dobrze, a z pewnością nie czułam się tak bezpieczna w uścisku nikogo innego. Tęskniłam za swoim przyjacielem najbardziej na świecie. Ta rozłąka mnie zabijała, zupełnie jakby ktoś wyrwał mi połowę serca i duszy.
- Przepraszam, Ams - wyszeptał w moje włosy, obejmując mnie ciasno. - Powinienem być z tobą.
- To moja wina - zawiesiłam ramiona na jego szyi. - Byłam straszną suką...
Nate odsunął się lekko i oparł swoje czoło o moje, patrząc mi w oczy. Jego dłoń otarła łzy spływające po moim policzku, chociaż nawet nie zauważyłam, kiedy się pojawiły.
- Kto to, mamuś? - usłyszałam cichy głos i poczułam jak ktoś szarpie mnie za nogawkę spodni.
Odsunęłam się od Nate'a i pochyliłam, biorąc Sophie na ręce.
- To jest Nate - powiedziałam z uśmiechem. - Zawsze wysyła ci te fajne zabawki, pamiętasz?
- Tak! - ucieszyła się Sophie i popatrzyła na chłopaka wielkimi oczami.
- Nie wierzę, że tak urosłaś - blondyn wyglądał na szczerze zaskoczonego. - Ostatnim razem byłaś taka malutka.
- Teraź jeśtem dużą dziewcinką! - moja córeczka wyszczerzyła się w szczerbatym uśmiechu, czym wywołała nasz śmiech.
- Chodź do środka - przesunęłam się na bok. - Nie będziemy tak stać w progu.
Nate skinął głową i zamknął za sobą drzwi. Mieliśmy sporo do nadrobienia.

~~ * ~~

- Przysięgam, że jesteś nie do podrobienia! - mój przyjaciel nie mógł przestać się śmiać, kiedy opowiadałam jak zgubiłam psa podczas spaceru z Sophie.
- Wpadki to moja specjalność - uniosłam dwa kciuki do góry. - Całe życie zaczynam z dupy strony.
Nate rozejrzał się po moim mieszkaniu. Wynajęłam je za oszczędności i powiedzieć, że było skromne to mało. Miałam tu jeden pokój połączony z kuchnią i maluteńką łazienkę. Ściany pokryte były pożółkłą tapetą, a stare meble w niczym nie przypominały tych z naszej włoskiej rezydencji.
- Pieprzony skurwesyn - warknął cicho Nate. - Jak mógł pozwolić, żebyście żyły w takich warunkach?!
- Nie chciałam jego pieniędzy - wyjaśniłam. - Od rodziców też nie chciałam nic pożyczać, wiesz jak jest. Jak na razie korzystam z oszczędności i szukam jakiejś pracy.
- Nie chciałaś zamieszkać u mamy?
- Mam dwadzieścia sześć lat i muszę być samodzielna - stwierdziłam, dopijając herbatę. - Mam dziecko i nie mogę wiecznie być zagubioną smarkulą. Chcę dokończyć studia, dlatego wróciłam do Dublina.
- Słuchaj, Ams - Nate popatrzył na mnie uważnie. - Jestem twoim przyjacielem i znam cię całe życie. Wiem, że jesteś silna i ze wszystkim sobie poradzisz, ale nie mogę pozwolić, żebyś mieszkała w tej dziurze. To poniżej wszelkich standardów.
- Jest dobrze, Nate - zapewniłam go, nie chcąc litości. - Serio.
- Mam dobrą pracę i wielkie mieszkanie, moja przyjaciółka nie może siedzieć w tej klitce i przymierać głodem - podsumował kategorycznym tonem.
- Nie wszystko dotyczy ciebie - poczułam się zirytowana.
- Możliwe - Nate uniósł prawą brew. - Ale musisz przyznać, że większość rzeczy jednak ma ze mną związek. Dlatego właśnie zapraszam cię do Nowego Jorku - posłał mi swój firmowy uśmiech.
- Chyba żartujesz! Nie mogę tak sobie wyjechać!
- A co cię trzyma? Rodzina? Praca? Uczelnia? - prychnął chłopak. - Mamy wakacje, więc przestań narzekać i spędź je ze swoim najlepszym przyjacielem. Mamy wiele czasu do nadrobienia, a ja bardzo potrzebuję ciebie w moim życiu - poczułam jak ciepło otula moje serce, a pod wpływem jego intensywnego spojrzenia przeszedł mnie dreszcz. - Potrzebuję was obie.


my best friendOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz