25 grudnia 2019r

5.7K 516 14
                                    

25 grudnia 2019r
| wiek: 26 lat |

Nie wierzę, że siedzę właśnie w samolocie do Nowego Jorku.
Jakimś cudem udało mi się wykorzystać bilet, który Nate wysłał mi przed świętami.
Był to uniwersalny bilet lotniczy bez terminu ważności i określenia miejsca podróży, dlatego mogłam go użyć w każdej chwili i właśnie ta nastała.
Po milionie rozmów przeprowadzonych z Jodie, w końcu postanowiłam walczyć o swoje szczęście.
Przekonały mnie do tego słowa mamy, która uświadomiła mnie, że Nate faktycznie jest mi przeznaczony i powinnam powiedzieć mu, co czuję zanim będzie za późno.
Mama znała naszą przyjaźń od podszewki i jeżeli ona od początku widziała coś, przed czym starałam się uciec, to nie mogło to być tylko moim wymysłem.
Nie miałam pojęcia, co chciałam mu powiedzieć. Nadal targały mną wątpliwości, bo jak mogłam wpaść do mieszkania Nate'a i przy jego narzeczonej oznajmić, że go kocham i chcę, żeby zostawił dla mnie Florens. To przypominało scenę z jakiegoś durnego filmu.
- Okay, Ams - mówiłam do siebie, siedząc już w taksówce. - Dasz radę...
Kierowca patrzył na mnie jak na idiotkę, ale miałam to gdzieś.
Kiedy zatrzymaliśmy się pod budynkiem, w który mieszkał Nate, serce niemal nie wyskoczyło mi z piersi. Czułam jak robi mi się słabo ze zdenerwowania.
Przywołałam windę i wjechałam na odpowiednie piętro, a następnie przymknęłam powieki i biorąc głęboki oddech, zapukałam do drzwi.
- Amy - usłyszałam kobiecy głos.
- Cześć - spojrzałam na Florens, która jak zwykle wyglądała perfekcyjnie. - Jest Nate?
Dziewczyna skrzywiła się i zacisnęła usta w wąską linijkę.
- Ciebie powinnam o to zapytać - odpowiedziała jadowitym tonem.
- Co? - nie miałam pojęcia, o czym ona do cholery mówi.
- Nie udawaj idiotki - warknęła Florens. - Zerwał zaręczyny! Przez ciebie!
- Co takiego?! - moja mina musiała wyrażać pełne zdezorientowanie, ale miałam to gdzieś. - Gdzie on jest?
- Powiedział, że nie może tego zrobić - dziewczyna nieudolnie naśladowała głos mojego przyjaciela. - Podobno nie mógł marnować nam życia, bo oboje bylibyśmy nieszczęśliwi zawierając ślub. Stwierdził, że jestem wspaniałą kobietą, ale on nie jest dobry dla mnie. Spakował się i wyjechał dzisiaj rano.
- O mój Boże... - wykrztusiłam tylko.
- Zerwał zaręczyny w Wigilię! Rozumiesz to?! - głos Florens się załamał. - Kto robi coś takiego?! Wiesz ile wstydu najadłam się przed rodziną i znajomymi?! Przedwczoraj odebrałam suknię szytą w Paryżu! Rozumiesz?!
- Tak mi przykro... - zaczęłam się wycofywać i zanim Florens zarzuciła mnie pretensjami, władowałam się znów do windy i oparłam czoło o jedną z metalowych ścian.
Nie mogłam uwierzyć, że ze sobą zerwali.
Byłam straszną osobą, bo nie było mi ani trochę żal "panny idealnej'.
Zastanawiałam się za to, gdzie jest Nate.
Ja sama zostałam w Nowym Jorku bez żadnych znajomych i miejsca, gdzie mogłabym się zatrzymać. Pozostało mi tylko wrócić na lotnisko i czekać na powrotny lot jutro rano.
Wspaniałe święta, Amy.


my best friendOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz