27 kwietnia 2017r
| wiek: 24 lata |- Natie - Florens znów uwiesiła się na ramieniu mojego przyjaciela, kiedy całą trójką wybraliśmy się do jego ulubionej restauracji na pożegnalną kolację przed moim porannym wyjazdem. - Wiesz, że tutaj nie dają moich ulubionych makaronów... - wyjęczała swoim wkurzającym głosem i zrobiła minę obrażonej pięciolatki.
- Może dlatego, że to knajpa ze stekami - podsunęłam, wpatrując się z irytacją w menu.
- Amy ma dosyć włoskiej kuchni, więc przyszliśmy tutaj - wyjaśnił mój przyjaciel.
- Ale ja nie lubię mięsa...
Miałam ochotę wylać jej na ten pusty łeb szklankę z wodą. Byłam w Nowym Jorku od czterech dni, a mój limit cierpliwości względem tej kobiety został kategorycznie wyczerpany.
Nie mogłam zrozumieć, jak Nate z nią wytrzymuje. Florens była typowym pustakiem i to wcale nie miało związku z jej kolorem włosów. Ciągle za nami łaziła i kleiła się do niego jak napalona nastolatka.
Przez cały pobyt zdołałam porozmawiać z Nate'm na osobności tylko raz, kiedy ta wariatka była w pracy, a on akurat miał wolne popołudnie.
Wkurzała mnie do tego stopnia, że za każdym razem, kiedy uwieszała się na jego szyi, miałam ochotę wyrwać jej tlenione kudły. Nie, wcale nie byłam zazdrosna.
- Jaka szkoda, że Nate lubi dobrze zjeść. Pewnie to koszmar wmuszać w siebie to tłuste, smażone mięso - mruknęłam, za co zarobiłam jego karcące spojrzenie. - No co?
- Mogę cię prosić na słówko, Amy? - blondyn podniósł się powoli z krzesła.
- Jasne, panie - wywróciła oczami i rzuciłam serwetkę na stół. - Pani wybaczy - zwróciłam się z przesłodzonym uśmiechem do dziewczyny chłopaka i wyszłam za nim na zewnątrz.
Przeszliśmy kilka kroków w milczeniu i w końcu Nate odwrócił się w moją stronę z wyraźną irytacją na twarzy.
- Czemu jesteś dla niej taką suką?! - zapytał wprost.
- Ja? - zrobiłam wielkie oczy. - To ona zachowuje się jak pies oznaczający sikami swój teren! - wyrzuciłam ręce w górę.
- A ty zachowujesz się jak zazdrosna zołza!
Zaśmiałam się sztucznie.
- Miałabym być zazdrosna o ciebie?! - udawałam szczerze rozbawioną. - Mam męża i dziecko, Nate! Jak miałabym być zazdrosna o swojego przyjaciela?!
- Właśnie - warknął. - Masz męża i dziecko, więc powinnaś przestać zachowywać się jak rozpieszczony dzieciak! Przegrałaś już swoje życie i pogódź się z tym, zamiast rujnować to, co staram się budować! - poczułam jakby ktoś dał mi w twarz. - Masz dwadzieścia trzy lata, a zrobiłaś się zgorzkniałą kobietą, Amy!
Nigdy nie spodziewałam się usłyszeć tyle gorzkich słów od swojego najlepszego przyjaciela.
Może i miał rację, ale nie musiał mi tego wszystkiego wyrzucać w taki sposób.
Czułam na sobie wzrok mijających nas ludzi, ale miałam ich gdzieś.
- Masz rację - odezwałam się szorstkim tonem. - Po co marnuję czas na ciebie, skoro mam komu go poświęcać.
Odwróciłam się i ruszyłam przed siebie. Miałam szczęście, bo akurat obok zatrzymała się taksówka, z której wysiadł jakiś mężczyzna. Zajęłam jego miejsce i szybko podałam kierowcy adres.
Nie zamierzałam wracać do restauracji, ani rozmawiać z Nate'm i słuchać jak robi mi kolejne wyrzuty. Jak dla mnie nie mieliśmy już o czym mówić. Nigdy.
Najwyższy czas, żebym skupiła się na swojej rodzinie, zamiast marować energię na utrzymywanie szkolnej znajomości.

CZYTASZ
my best friend
RomanceNate jest typowym przykładem "chłopaka z sąsiedztwa". Miły, uczynny, zabawny i lubiany przez wszystkich. Doskonale się uczy i ma ułożone plany na przyszłość. Amy jest w przeciwieństwie do niego typowym "pechowcem". Ciągle w jej życiu dzieją...