Czuła się niekomfortowo siedząc tak blisko króla, ale pod żadnym pozorem nie chciała go obrazić, więc udawała, że wszystko jest w należytym porządku.
Poza tym zależało jej na dokumentach, które zdobyć mogła tylko dzięki przychylności wampira. Była to winna Dagmarze, za to, że wplątała przyjaciółkę w tą chorą sytuację i pozwoliła uprowadzić wilkołakom.
— Dolać, panience, wina? — do stołu zbliżył się służący z nieco przykurzoną butelką, a ona nie potrafiła odmówić, kiedy trzy pary oczu patrzyły na nią wyczekująco.
— Tak, proszę — wykrztusiła, przysuwając bliżej kieliszek.
Colin nie odzywał się odkąd zasiedli do kolacji, pomijając krótkie przywitanie matki, która przyszła teatralnie spóźniona, pokornie za to przepraszając i tłumacząc, że miała sporo na głowie.
— Synu — przemówiła wreszcie Veronica — czy rozmawiałeś już z naszym gościem o... — nie zdołała dokończyć, bo Deveth posłał jej ostrzegawcze spojrzenie znad swojego kieliszka.
Amanda poczuła się niezręcznie, bo miała nieodparte wrażenie, że to o niej mówiła wampirzyca.
— Withell na pewno nie odpuści — zmieniła sprytnie temat — powinniśmy podwoić straże i być czujni. W końcu w grę wchodzi jego przeznaczona i jaki by nie był, doskonale wie, że drugiej mieć nie będzie.
Cokolwiek myślał o tym król, milczał i cierpliwie czekał, aż któraś z dziewcząt zechce włączyć się do rozmowy. Brunetka starała się unikać wzroku jego matki, skupiając się głównie na swoim talerzu i kryształowym pucharze, który był napełniony po brzegi czerwonym winem, natomiast Dagmara miała w głowie mnóstwo pytań, ale żadne nie wydawało się stosowne do sytuacji.
— Cóż... — odezwał się wreszcie, patrząc tylko na Amandę — na pewno nie pozwolimy, by wtargnął na nasze terytorium. Zresztą nie sądzę, żeby próbował, bo doskonale wie, co mu za to grozi.
— Jeśli można — dziewczyna uniosła na niego wzrok, a nie widząc w jego oczach sprzeciwu, śmiało kontynuowała — nie chciałabym narażać nikogo na niedogodności, związane z moim...
Przełknęła głośno ślinę, ale ostatnie słowo nie przeszło jej przez gardło.
— Withell nie jest dla nas żadnym problemem — zapewnił z uśmiechem Deveth — chociaż zapewne sądzi inaczej.
Nie odezwała się więcej, pozwalając na przejęcie pałeczki Dagmarze, która ku jej zdziwieniu, nie miała ochoty zabierać głosu. Było to niepokojące, zważywszy na to, że dziewczyna była straszliwą gadułą.
— Pozwól im odpocząć, Colinie — z pomocą przyszła im Veronica, która choć wydawała się surowa i bezwzględna, zyskiwała coraz większy szacunek przyjaciółek.
Być może dlatego, że jedna z nich nigdy nie miała matki, a właściwie miała ją zaledwie krótką chwilę, a druga nie była ze swoją szczególnie zżyta i nikogo nie interesował jej los. W byłej królowej dostrzegały wszystko, czego nie otrzymały w dzieciństwie: ciepło, zrozumienie i troskę.
— Oczywiście, matko — władca wstał z gracją od stołu, co też szybko uczynili pozostali. — Dziękuję wam bardzo za wspólny posiłek. Klara odprowadzi was do waszych komnat. Życzę wszystkim spokojnej nocy.
Dagmara pierwsza odeszła na bok i zrobiła to z niemałą ulgą, przywołując do siebie zmęczoną przyjaciółkę. Służąca czekała już na nie w drzwiach jadalni, uśmiechając się życzliwie.
CZYTASZ
Luna
WerewolfAmanda Hale to zwyczajna dziewczyna, która marzy o miłości i życiu bez martwienia się niezapłaconymi rachunkami. Jasper Withell to dojrzały mężczyzna, alfa dużego stada, który od lat poszukuje partnerki. Nie w głowie mu jednak miłosna więź, a korzy...