1.

2.1K 116 114
                                    

Jest to DRUGA CZĘŚĆ Partners in crime





Harry spał w najlepsze, kiedy ktoś przyłożył mu rękę do twarzy, zakrywając usta. Momentalnie się obudził, a po jego żyłach rozlała się adrenalina.

– Spokojnie, to ja, Yair. Nic ci nie zrobię, nie bój się – usłyszał cichy głos, który tak naprawdę nie wiedział jakim cudem pamiętał sprzed kilku miesięcy.

Pokiwał lekko głową i wtedy ręka zniknęła, więc odwrócił się powoli i faktycznie nad łóżkiem stał Yair, taki, jakim go zapamiętał, oraz kilku jego ludzi.

– Wstań, nastraszymy Louisa – oznajmił mężczyzna.

Harry zmarszczył brwi, ale powoli wyszedł z łóżka, zaczynając rozumieć, że ma na sobie nic innego, jak tylko bieliznę, ale nic dziwnego, tutaj było naprawdę gorąco. Może powinien się ubrać?

– Mam taki plan, zażartujemy z niego, przykładając ci nóż do gardła, jestem naprawdę ciekawy, jak zareaguje – powiedział Yair, a Harry przez moment spojrzał na niego jak na kompletnego świra, po czym zerknął krótko na Louisa i przytaknął. Sam nie wiedział dlaczego, może on też chciał sprawdzić reakcję szatyna. Może wtedy dowie się, czy on naprawdę coś do niego czuł. Nigdy mu tego nie powiedział, tak, jakby łączył ich głównie seks, ale Harry wmawiał sobie, że jest inaczej, przecież mieszkali razem, gdyby szatyn nie czuł nic do niego, pewnie wyrzuciłby go z domu.

Obserwował uważnie, jak jeden z ludzi Yaira wyciąga z kieszeni mały nożyk, po czym podszedł do niego i pozwolił mu się objąć. Trochę się bał, ale uspokajające „spokojnie, nic ci nie zrobię" dodało mu odwagi. Nawet nie miał pojęcia, kiedy reszta schowała się za drzwiami.

– Louis – odezwał się, chcąc obudzić szatyna i ten po chwili otworzył oczy.

Przez moment nie docierało do niego jaka scena rozgrywała się właśnie przed jego oczami, ale chwilę później zareagował instynktownie, wyciągając pistolet spod poduszki i wymierzając go prosto w człowieka, który ukrywał się za Harrym. Odbezpieczył go.

– Puść go – oznajmił nieznoszącym sprzeciwu tonem.

Yair zaklaskał i wyłonił się zza futryny.

– Brawo, brawo, Louis. Jednak masz jakieś uczucia. Spokojnie, nic nie zrobię twojemu chłopcu, to tylko taki żart.

– Bardzo zabawny – odpowiedział Tomlinson, obserwując wchodzącego do sypialni przyjaciela i Harry'ego odsuwającego się od tamtego.

– Oj przestań, nie skrzywdziłbym takiego cuda – odpowiedział tamten, kładąc rękę na pośladku młodszego i ściskając go lekko.

Harry spiął się odruchowo, a wzrok Louisa od razu powędrował za ręką mężczyzny. Zacisnął zęby. Co jak co, ale na to nie zamierzał się godzić, chociaż dobrze wiedział, że Yair miał chrapkę na Harry'ego odkąd tylko pierwszy raz go zobaczył.

– Yair – powiedział ostrzegawczo.

– Tak, wiem, twoje zabawki nie są moje, ale chętnie bym cię pożyczył – odpowiedział, zwracając się bardziej do Harry'ego. – Szkoda, że rozkładasz te piękne nóżki tylko przed naszym Louisem – dodał, klepiąc go lekko w policzek, na co Harry instynktownie cofnął się kawałek. – Ale do rzeczy, nie przyjechaliśmy tutaj w odwiedziny, potrzebujemy waszej pomocy.

Louis wiedział, że nie mógł się nie zgodzić, miał wobec nich dług, poza tym Yair był jego przyjacielem.

– Dajcie nam chwilę – powiedział, po czym wyszedł z łóżka i zaczął się ubierać, a Yair i jego ludzie wrócili do salonu, zostawiając ich na moment samych.

Partners in crime. Dirty jobOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz