Jednak faceci się przydają, rzadko, bo rzadko, ale...
A tak serio, to ff jest okropnie trudne 🙄
– Azael – wycedził przez zęby szatyn. – Jeśli coś mu zrobisz, to bądź pewien, że cię zabiję.
Mężczyzna po drugiej stronie zaśmiał się od razu, co sprawiało, Louis miał ochotę rzucić się na niego i tamten powinien dziękować, że był w tym momencie tak daleko.
– To się jeszcze okaże – odpowiedział. – A skoro tak bardzo ci na nim zależy, to przyjdź i weź go sobie, tylko nie zapomnij swoich towarzyszy, chętnie odeślę was wreszcie na tamten świat.
– Ty zginiesz pierwszy – powiedział Louis. – Czekaj na mnie, będę niedługo – oznajmił, po czym rozłączył się i odłożył telefon na stolik, weźmie go za chwilę, ale najpierw broń, musiał upchnąć ją, gdzie się dało i ile tylko się dało. A może tylko pojmają Azaela, a on zajmie się nim przez kilka następnych dni, zanim pozwoli mu umrzeć?
– Chyba nie masz zamiaru jechać teraz? – zapytał zaraz Malik. – To samobójstwo, nie mamy planu.
– Nie obchodzi mnie plan, Zee, obchodzi mnie Harry – odpowiedział mu Tomlinson.
– Nie puszczę cię tam samego, poza tym czekamy na Yaira.
– Muszę tam jechać jak najszybciej – powiedział szatyn, czując coraz większą złość, ciekawe czy Zayn byłby taki mądry, gdyby chodziło o Liama czy Nialla. Pewnie wtedy sam nie mógłby wytrzymać i pobiegłby za nimi, on i tak był cierpliwy, siedząc tutaj. Chciał nawet wstać, ale Zayn był szybszy.
– Kilka minut cię nie zbawi, siedź tam, do cholery – oznajmił Malik, celując prosto w szatyna, ale jego cierpliwość już się kończyła. Miłość miłością, ale pozostaje jeszcze rozum i logiczne myślenie.
Louis zareagował od razu, samemu celując w mulata i przez chwilę patrzyli na siebie groźnie. To nie była pierwsza taka sytuacja, już nie raz w życiu mieli ochotę się pozabijać.
Niall wstał od komputera i podszedł do nich, kiedy Liam patrzył na tę dwójkę całkowicie przerażony. Co jak co, ale tego się nie spodziewał. Blondyn wyciągnął im broń z rąk.
– Spokój, dzieci – powiedział ze stoickim spokojem, jakby nie pierwszy raz był świadkiem takiej sytuacji, ale przecież był. – Macie szlaban na te zabaweczki, jeśli się nie uspokoicie. Nawet nie można spokojnie sprawdzić monitoringu.
Louis spojrzał na blondyna odruchowo.
– Nie powiedziałeś, gdzie są – oznajmił, ale faktycznie Niall nie zdążył odpowiedzieć, kiedy zapytał, bo akurat zadzwonił Azael.
– W centrum handlowym – stwierdził beznamiętnie blondyn, przechodząc pomiędzy nimi i odkładając pistolety do walizki.
– Gdzie? – zapytał Louis.
Był całkowicie zaskoczony, stawiał raczej, że zawiozą go tam, gdzie mieli się spotkać, jednak z drugiej strony to było logiczne, że zmienił miejsce. Myślał tylko, że jeśli już tak się stanie, to będzie jakaś kolejna fabryka, ale nie to.
– Chip Harry'ego wskazuje, że zatrzymali się w centrum handlowym – powiedział Niall.
– To nie ma sensu – stwierdził od razu szatyn, ale Zayn pokręcił głową.
– Nie – powiedział. – Właśnie ma. W środku jest pełno ludzi, nie będziemy mogli go odbić, to właśnie oni będą mieli tam przewagę.
CZYTASZ
Partners in crime. Dirty job
Fiksi Penggemar[[ Partners in crime - część 2 ]] Emerytura seryjnego mordercy to relaks i koniec zleceń. Chyba że ktoś bliski poprosi o pomoc...