18.

894 72 10
                                    

Kiedy pada pytanie z serii "gdzie trzeba komuś przywalić, żeby stracił przytomność, bo nie jestem pewna" i wszyscy mają cię za świra 🤷‍♀️




Zayn od lat spał czujnie, odkąd tylko zaczął pracować w tym zawodzie i tak było też tej nocy, mimo że czuł obok przyjemne ciepło przytulonego do niego Nialla, który spał pomiędzy nim a Liamem. Nie miał pojęcia, która była godzina, kiedy usłyszał dziwny szmer i otworzył oczy, w pokoju panował jeszcze półmrok, więc mniemał, że zaczynało świtać.

W pierwszej chwili myślał, że to któryś z chłopaków krząta się po salonie, ale kiedy dotarło do niego, że ktoś stoi w drzwiach, od razu poczuł, jak adrenalina rozlewa się po jego żyłach i sięgnął po leżący na szafce nocnej pistolet, z którym zawsze sypiał, po czym pchnął Nialla i Liama na podłogę ile miał sił.

– Na ziemię – oznajmił, kiedy padł pierwszy strzał i samemu spróbował go uniknąć.

To tylko upewniło go w tym, że to na pewno nie był Louis i mógł strzelać do woli. 

Niall zerwał się od razu i spróbował ochronić siebie i Liama, przez co oboje ostatecznie wylądowali na podłodze, chowając się, jak najbardziej się dało, kiedy Zaynowi udało się postrzelić tamtego. 

Po pokoju rozniosła się jeszcze seria strzałów, gdy raniony mężczyzna odruchowo mocniej nacisnął spust, ale Malik wpakował w niego jeszcze kilka kulek i w końcu upadł na podłogę. Kopnął go odruchowo, żeby zrobić sobie miejsce w drzwiach, ale od razu natknął się na kolejnego, do którego zaraz zaczął strzelać, a on próbował zranić Malika. Mężczyzna upadł na ziemię, a Zayn podbiegł do niego i wyrwał broń z jego rąk, po czym odrzucił ją jak najdalej, a swoją mocno uderzył tamtego w skroń, pozbawiając go przytomności. 

Odwrócił się gwałtownie, słysząc za sobą kolejny hałas, ale tym razem coś go powstrzymało i nie strzelił od razu. Przez chwilę patrzyli na siebie z Louisem, celując w siebie bronią. 

– Louis – odezwał się w końcu Malik. 

– Zayn – zaśmiał się tamten, opuszczając pistolet i podchodząc do przyjaciela.

– Trzeba go związać – oznajmił Zayn, szturchając nogą nieprzytomnego mężczyznę. – Zraniłem go tylko, żeby go przesłuchać. Ten drugi nie żyje.

– Mój też – odpowiedział szatyn. – Ale najpierw musimy się zająć tobą – dodał, widząc coraz bardziej rozlewającą się na koszulce przyjaciela krew.

Zayn od razu spojrzał na siebie. Nie poczuł, kiedy dostał.

– Zwiąż go, ja sobie poradzę – powiedział do Louisa i ruszył do drzwi. Chciał sprawdzić co z ludźmi Yaira, którzy ich pilnowali, ale podejrzewał, że już leżeli bez życia.

Otworzył je i od razu natknął się na dwa leżące przed nimi ciała, po czym wrócił do ich apartamentu, nawet nie zamykając za sobą. Od razu poszedł do apteczki, którą gdzieś w swojej tonie sprzętu trzymał blondyn, mijając szatyna, który już krępował tamtego mężczyznę. 

– Zayn, musimy... – zaczął blondyn, wychodząc z sypialni i podbiegając do miejsca, w którym stał Malik, żeby wziąć bandaże, ale zatrzymał się, widząc tamtego – Cholera, ty też? – zapytał. 

Ponownie przebiegł przez pokój i od razu złapał za telefon, żeby zadzwonić do Yaira i poinformować go, że potrzebują pomocy. Dopiero teraz Zayn zauważył, że Horan również był zakrwawiony. 

– Harry! – krzyknął jeszcze Niall. – Szybko do Liama. 

Styles wyłonił się z sypialni, przeskakując przez leżącego pod ich drzwiami nieznanego mu mężczyznę i ubierając jeszcze na siebie jakąś koszulkę, rozejrzał się dookoła. Krew i trupy. Pięknie... 

Partners in crime. Dirty jobOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz