Dobra, chwilowo oddali mi prąd
Louis wypalił dwa papierosy, zanim poszedł się położyć, będąc pewnym, że Niall wyjaśni to wszystko rano, jednak nadal nie mógł spać i wyszedł z łóżka, kiedy tylko usłyszał jakiś hałas w salonie, a kiedy tam wszedł, zastał Nialla i Zayna debatujących cicho nad czymś. Blondyn siedział przy komputerze, a mulat pochylał się nad nim.
– I co wy na to? – zapytał Louis zaciekawiony tym, co właśnie widzieli.
– Tu musi być jakiś błąd, policja znowu sobie nie radzi z takimi rzeczami, przecież Azael nie żyje, nie wiem, czemu wciąż widnieje u nich jako żywy.
Louis podszedł do nich i również pochylił się nad Niallem. Oglądali profil Azaela, nie tej kobiety czy tego mężczyzny. Azaela.
– A jeśli to my się mylimy? – zapytał, przyglądając się tej znienawidzonej twarzy.
Zayn od razu obrzucił go pełnym wyrzutu spojrzeniem.
– Wiem, jak strzelałem, nie mógł tego przeżyć – powiedział. – Chyba że... – zawahał się na moment.
Louis spojrzał na niego i dostrzegł TO w jego oczach. Od razu wiedział, co mulat ma na myśli.
– To niemożliwe – powiedział Malik.
– A jeśli? – odezwał się Louis.
Zayn pokręcił głową. Po prostu tak sobie gdybał, przecież nic takiego nigdy nie zwróciło jego uwagi, a na pewno coś rzuciłoby mu się w oczy.
– Wiedzielibyśmy o tym – stwierdził, chcąc przekonać sam siebie, że nic takiego nie miało prawa się zdarzyć.
– O czym wy, do cholery, mówicie? – zapytał Niall, patrząc to na jednego, to na drugiego i wyraźnie zaczynając się irytować tym, że nie nadążał za ich tokiem myślenia. – Moglibyście przestać czytać sobie w myślach.
– To głupi pomysł – powiedział Zayn.
– Chodzi o to, że może Azael nie był sam – dodał szatyn.
Horan przez chwilę zmarszczył brwi, nie do końca wiedząc, o co chodziło, ale zaraz wciągnął głośno powietrze, kiedy to do niego dotarło. Tego by nie przegapił.
– Nie – odezwał się. – Wiedzielibyśmy.
– Nie, jeśli ktoś ma lepszy łeb od twojego – zaśmiał się Louis, na co Niall zgromił go wzrokiem.
– Nikt nie jest lepszy ode mnie – odpowiedział. – Jeśli Azael ma bliźniaka i próbował go ukryć, to znajdę go. Na pewno zostawili po sobie ślady.
– Tylko dlaczego wzięli się za nas tak późno i dlaczego zaczęli od Yaira – odezwał się Zayn. – To nie ma sensu.
– Wszystko ma sens – stwierdził Niall. – Nie przeszkadzajcie mi teraz – dodał, poprawiając okulary na nosie i odpychając od siebie przyjaciół. Potrzebował teraz skupienia, a do tego... – Zayn, przynieś mi kawę albo dwie, a ty Louis, skombinuj dużą pizzę i sernik.
Tamta dwójka od razu spojrzała na siebie porozumiewawczo, po czym oboje przewrócili oczami. Jakoś ich to nie dziwiło, że Niall potrzebował ogromnych porcji energii, kiedy pracował. Rozeszli się do swoich sypialni, a Louis od razu uśmiechnął się, widząc jeszcze śpiącego Harry'ego. Powinien coś zrobić w tym kierunku, może zabrać tego chłopaka na randkę czy coś w tym stylu. Boże, nie znał się na tym kompletnie, ale może jakoś sobie poradzi. On tak naprawdę nigdy nawet nie był na randce. A może na początek skusić się na taką podwójną? On z Harrym i cała reszta? Może chociaż podpatrzyłby, jak ma się zachowywać, a potem dopiero wyszedł gdzieś z Harrym sam na sam.

CZYTASZ
Partners in crime. Dirty job
Fanfiction[[ Partners in crime - część 2 ]] Emerytura seryjnego mordercy to relaks i koniec zleceń. Chyba że ktoś bliski poprosi o pomoc...