27.

770 64 5
                                    

Włączyłam sobie Tokio Hotel i przy tym nie da się skupić, za dużo śpiewam...




Kiedy tylko ustalili plan działania, zostawili Liama pod opieką kilku najbardziej zaufanych ludzi Yaira i Zayn miał nadzieję, że mężczyzna nie mylił się co do nich. Oni za to wsiedli do paru samochodów i pojechali do miejsca, o którym wcześniej wspomniał Yair, nie wiedzieli dokładnie, co tam się znajduje, chociaż mieli pewne przypuszczenia i jak się okazało dobre, bo znaleźli się w kolejnym magazynie, tym razem zupełnie innym od poprzedniego. Ten wyglądał, jakby weszli do czegoś w stylu muzeum broni, była wszędzie i o jakiej tylko sobie zamarzyli, do tego w dalszej części tego ogromnego hangaru było pełno aut i nawet nie wiadomo, co tak naprawdę jeszcze się tutaj znajdowało. Przez ten widok Louisowi i Zaynowi od razu szybciej zabiły serca, jakby właśnie weszli do raju. Yair nigdy nie chwalił się, że ma tutaj takie cuda. Oboje spojrzeli na siebie, uśmiechając się, a oczy błyszczały im z podekscytowania. Naprawdę byli w raju. Raju, w którym chciałby znaleźć się każdy przestępca ich pokroju. Nawet Niall oglądał to wszystko z szeroko otwartymi ustami.

– Nie chwaliłeś się tym wcześniej – odezwał się Malik, spoglądając znacząco na Yaira, a mężczyzna uśmiechnął się do niego.

– Cóż, to tylko moje małe, prywatne zbiory – odpowiedział. – Nigdy nie wiadomo, kiedy to wszystko może się przydać.

– Małe – stwierdził Niall z wyraźnym sarkazmem w głosie i ruszył w głąb. – No to do dzieła – dodał jeszcze, odwracając się i zerkając na przyjaciół.

Zapowiadało się na nieprzespaną noc, ale musieli zrobić wszystko, żeby uratować Harry'ego. Louis, Niall i Yair zostawali na razie tutaj, żeby przygotować wszystko, ale Zayn już miał zadanie do wykonania. Razem z kilkoma ludźmi musieli ukraść przynajmniej dwa dostawcze samochody, bo po pierwsze, kiedy podszyją się pod dostawców, będą w środku o wiele szybciej i będą mogli się przygotować, a do tego będą mogli bez podejrzeń wwieźć ze sobą po kilku ludzi. Reszta miała zjawić się w centrum dopiero po jego otwarciu, udając zwykłych ludzi, którzy po prostu przyszli tam na zakupy, ale żeby ich plan się powiódł, jakaś część z nich musiała zrobić w środku małe zamieszanie, ot chociażby napad na jubilera czy coś w tym stylu.

Mulat pokręcił się chwilę po tym hangarze, zabierając potrzebne rzeczy, po czym zebrał ludzi, wsiadł do jednego z samochodów i razem z nimi ruszył na miasto. Niall już dokładnie sprawdził, które sklepy miały mieć dostawę z samego rana, więc musieli jedynie polować na te kilka aut. Oczywiście musieli przetrzymać przez ten czas kierowców, których potem wypuszczą, bo na co mieliby być im potrzebni zwykli ludzie, których gdyby nie to, nawet nie mieszaliby w całą tę sprawę.

Był przez ten cały czas w kontakcie z blondynem, który nadzorował przebieg całej tej akcji i którego pocałował mocno, zanim wyjechał. Miał też nadzieję, że Liamowi nadal nic się nie stało. Sam już nie wiedział, komu ufać w tym wszystkim i liczył, że teraz wreszcie okaże się, kto jest kretem.

Miał już tego dość, o wiele lepiej czuł się na emeryturze, nie musząc się martwić o ich bezpieczeństwo, a przynajmniej nie tak, i mógł zamykać się na długie godziny w swojej pracowni, oddając się temu, co kochał najbardziej. Miał ogromną nadzieję, że to był już ostatni raz, kiedy znalazł się w takiej sytuacji.

Wyjechał na drogę, kierując się we wskazane przez Nialla miejsce, a za nim jechało jeszcze kilka aut. Jemu towarzyszył tutaj Ben. Mieli tylko zaczaić się na tego kogoś, ale pewnie zajmie im to trochę czasu, dlatego może będzie lepiej, kiedy po drodze kupią sobie coś do jedzenia i coś, co nie pozwoli im zasnąć przez te kilka najbliższych godzin.

Partners in crime. Dirty jobOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz