Jestem zabita tym rozdziałem...🙄
Harry był tak zachwycony randką, że nie miał ochoty jechać do hotelu. Mdliło go od nadmiaru waty cukrowej i wszystkich karuzeli, które zaliczyli, jednak mimo tego nie miał ochoty wracać, kiedy tutaj udało mu się poznać Louisa, jakiego jeszcze nigdy nie widział. Może gdzieś w środku ten był czujny i cały czas szukał najmniejszych oznak zagrożenia wokół, ale jeśli tak było, to zupełnie tego nie pokazywał, bawił się jak dziecko i Harry był naprawdę szczęśliwy, widząc go takim. Normalnym, beztroskim człowiekiem. Chciałby, żeby został już taki na zawsze.
W końcu jednak musieli wrócić i może trochę Louis przewracał oczami, kiedy siedzący z tyłu Zayn, Liam i Niall powoli zaczynali się obściskiwać.
– Możecie z tym zaczekać? – zaśmiał się, a Harry szturchnął go upominająco, chociaż sam zaczynał modlić się, żeby jak najszybciej dotarli do hotelu. Jakoś nie miał ochoty tego oglądać i dosłownie odetchnął z ulgą, kiedy wjechali na parking.
Tamta trójka już praktycznie nie zwracała na nich uwagi, idąc w stronę windy i właśnie w tym momencie Louis go zatrzymał.
– Daj im chwilę – powiedział. – Zapalę sobie w tym czasie – oznajmił, po czym i oparł się o maskę auta i wyciągnął z kieszeni paczkę papierosów.
Harry przyglądał mu się przez chwilę, kiedy szatyn odpalał jednego, po czym podszedł bliżej i stanął pomiędzy jego nogami, a Louis razu położył rękę na jego tyłku, przyciągając go mocniej do siebie. Harry przesunął nosem po jego szyi, napawając się przyjemnym zapachem perfum szatyna.
– Myślisz, że w ogóle dadzą nam spać? – zapytał cicho, uśmiechając się lekko.
– Zawsze możemy sprawić, że będziesz głośniejszy – odpowiedział tamten i wyobraźnia Harry'ego od razu ruszyła ze zdwojoną siłą, a on odruchowo wcisnął się w ciało szatyna jeszcze bardziej.
– Podoba mi się to, jaki jesteś teraz, chciałbym, żeby tak zostało, kiedy wrócimy do domu.
– Wiesz, że nie jest mi łatwo być normalnym – odpowiedział od razu Tomlinson, cały czas sunąc ręką po obcisłych jeansach chłopaka.
– Wiem – powiedział Harry, składając delikatny pocałunek na szyi szatyna. – Mimo wszystko chciałbym tego. Mam wrażenie, że wreszcie zaczęliśmy się dogadywać.
Louis westchnął ciężko, nie chciał tego potwierdzać, ale właśnie tak było.
Zaciągnął się papierosem, starając się skupić na tym, jak miłe było to, jak Harry delikatnie muskał ustami jego szyję i kiedy udało mu się w końcu go wypalić, pociągnął młodszego do windy, chociaż Harry nie do końca chętnie odsunął się od niego. Tym bardziej nie podobało mu się, że Louis w windzie trzymał go trochę na dystans, ale na szczęście zmieniło się to całkowicie, gdy tylko zatrzasnęły się za nimi drzwi ich apartamentu. Tomlinson wpił się w jego wargi, przyciągając go mocno do siebie i napierając na Harry'ego tak, że ten aż wygiął plecy w łuk, jednak brunet szybko przerwał pocałunek i przez chwilę skupił się na dochodzących z drugiego pokoju odgłosach, gdzie pozostała trójka już kotłowała się na łóżku.
– Bądźmy głośniejsi – zaśmiał się, układając dłonie na policzkach Louisa i całując go mocno.
– Będziemy – odpowiedział tamten i Harry aż pisnął, kiedy uniósł go i po paru krokach rzucił na łóżko w ich sypialni.
Było już trochę późno, ale jemu zupełnie nie chciało się spać, wręcz przeciwnie, patrzył na ciemną sylwetkę Louisa górującą nad nim i był naprawdę nakręcony.
![](https://img.wattpad.com/cover/226800228-288-k664867.jpg)
CZYTASZ
Partners in crime. Dirty job
Fanfiction[[ Partners in crime - część 2 ]] Emerytura seryjnego mordercy to relaks i koniec zleceń. Chyba że ktoś bliski poprosi o pomoc...