19.

923 73 8
                                        

Tak się zacięłam na końcówce.......




Niall zjawił się nagle w trakcie zajadania się przez Harry'ego kanapką. Louis wrócił niedawno, przynosząc im jedzenie, ale kiedy tylko szatyn zobaczył blondyna, od razu musiał wiedzieć, co u reszty, byli przecież dla niego jak rodzina, swoją drogą innej teraz nie miał, chociaż gdzieś w środku minimalnie chciałby to zmienić, mimo to strach był zdecydowanie większy. Nie wiedział, jakby miał się zachować, co zrobić, czy w ogóle jeszcze o nim pamiętali, a może już dawno usunęli go ze swojego życia. Chyba jednak nie chciał tego wiedzieć, chociaż myślał o tym od kiedy rozmawiał na ten temat z Harrym, ale po co miałby rozdrapywać przeszłość, skoro tak było dobrze. 

– Co z nimi? – zapytał. 

– Nie jest najgorzej – odpowiedział od razu Horan. – Zayn ma tylko małe draśnięcie, a Liam dostał troszkę gorzej, ale też nie ma tragedii. Chcecie do nich zajrzeć? Lee pewnie posiedzi tutaj do wieczora. 

– Chodźmy – powiedział zaraz Harry, wstając z krzesła i nawet nie czekając na decyzję szatyna.

Poszedł za blondynem korytarzem. Do Liama nie było daleko, bo praktycznie chwilę później weszli do pokoju, w którym się znajdował, a w którym razem z nim siedział Malik. 

Harry od razu uśmiechnął się do niego szeroko. 

– Jak się czujesz? – zapytał, ale Liam nie zamierzał mu odpowiadać, skoro byli już tutaj wszyscy, to miał zamiar wykorzystać wreszcie okazję i powiedzieć im o tym, o czym do tej pory jedynie wspomniał Harry'emu. 

– Muszę z wami porozmawiać – powiedział, leżąc na szpitalnym łóżku, a wszyscy spojrzeli na niego trochę zdezorientowani. – Zastanawiałem się nad czymś i mam pewne przypuszczenia. Myślę, że brat Azaela znowu na mnie poluje, tu nie chodzi o Yaira, tylko o mnie. Skoro tamten z braci tego nie załatwił, to ten próbuje. 

– Nonsens – odezwał się od razu Niall, za to Louis podszedł bliżej łóżka i spojrzał porozumiewawczo na siedzącego obok niego na krzesełku Malika. 

– Myślę, że Liam może mieć tutaj jednak trochę racji. Tamten Azael chciał się na nim zemścić i go zabić, a ten ma jeszcze więcej powodów do zemsty, nie tylko na Liamie czy Yairze, ale na każdym z nas. Jesteśmy tutaj razem, w jednym miejscu, czy może być coś lepszego? 

Harry spojrzał na szatyna, po czym przygryzł wargę i pokiwał głową. Louis miał rację. 

– Już wcześniej przypuszczaliśmy, że lepszej sytuacji nie mógł sobie wymarzyć, ale teraz wiemy to na pewno – odezwał się. 

Szatyn zerknął na niego i uśmiechnął się lekko, chyba był trochę dumny z tego chłopaka. Odrobinę. 

– Trzeba tylko znaleźć tego, który działa tutaj na naszą niekorzyść – dodał Tomlinson. 

– W takim razie musimy przesłuchać tego, którego postrzelił Zayn – powiedział Niall. 

– Yair mówił, że możemy przyjechać, kiedy tylko chcemy – odezwał się Harry, na co Zayn od razu wstał z krzesła. 

– W takim razie chodźmy. 

– A co z Liamem? – zapytał zaraz Horan. – Ktoś powinien z nim zostać. 

– Może ty? – zaproponował szatyn. – Jesteś trochę zbyt delikatny na te całe... Procedury – zaśmiał się. 

Blondyn tylko rzucił mu pełne politowania spojrzenie. Wcale nie był zbyt delikatny, po prostu Zayn i Louis nie mogli przeżyć, jeśli kogoś nie pobili. 

Partners in crime. Dirty jobOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz