16.

851 62 9
                                    

Coś tam wypłodziłam chyba...





Harry aż podskoczył, kiedy Louis wszedł do ich sypialni, gdzie jeszcze razem z Liamem nanosili na siebie ostatnie poprawki. No dobrze. Głównie na Harry'ego, Liam nigdy nie przejmował się tak wyglądem, jak on. 

– Gotowi? – zapytał szatyn.

– Zaraz przyjdziemy – odpowiedział mu Payne i Louis tylko pokiwał głową, po czym wyszedł, zamykając za sobą drzwi.

Wrócił do salonu, gdzie Niall siedział na kanapie, wcinając jakieś ciastka i marudząc o tym, ile by przez ten czas nie zrobił, a Zayn przyglądał się uważnie rozłożonej na stoliku broni, zastanawiając się, którą wybrać.

Louis podszedł do niego i wziął jeden ze swoich ulubionych mniejszych pistoletów, po czym włożył go z tyłu za spodnie i nakrył bluzą. Musieli być przygotowani, tak, w razie czego, ale liczył, że jednak nikt nie zepsuje im randki. Usiadł na kanapie, obserwując, jak Zayn w końcu wybrał swoją i ukrył ją tak samo jak on, po czym zgarnął resztę i schował w innej części salonu, blisko sprzętu Nialla, który naprawdę zajmował pół pomieszczenia. 

O dziwo nie czekali zbyt długo, bo Harry i Liam dołączyli do nich praktycznie w następnej minucie.

– Możemy już iść – oznajmił Harry i Louis zaraz wstał z kanapy, żeby razem z nim ruszyć do auta czekającego na nich na parkingu. Za sobą słyszał jeszcze małą sprzeczkę Nialla i Zayna, kiedy ten siłą ciągnął blondyna za sobą, ale nie zwracał na nich większej uwagi, wiedział, że Niall szybko się przekona do ich pomysłu, kiedy już dotrą na miejsce.

Wyszli z apartamentu i po przejściu korytarza, jak zwykle zjechali windą w dół, po czym wszyscy wsiedli do auta, z tą jedynie różnicą, że tym razem to nie Zayn, a Harry siedział z przodu obok szatyna. Nie miał pojęcia, gdzie jechali i jakoś wolał nie pytać, chociaż po stroju Louisa wnioskował, że to raczej nie będzie elegancka restauracja.

W końcu, po parunastu minutach jazdy, Tomlinson zatrzymał samochód przed ogromnym parkiem rozrywki, po czym odwrócił się i zerknął na resztę.

– To tutaj? – zapytał Harry, rozglądając się uważnie. 

– Tak – odpowiedział Louis. – Nie podoba ci się?

Czuł, że chyba jednak nie trafili z Zaynem w odpowiednie miejsce. 

– Po prostu jestem zaskoczony – stwierdził Styles, po czym wysiadł z samochodu. – Chodźmy, skoro już tutaj jesteśmy – dodał.

Louis i reszta zrobili dokładnie to samo, a następnie ruszyli w stronę parku. Minęli ogromną bramę, a Harry i Liam próbowali oswoić się z myślą, gdzie są. Naprawdę myśleli, że Louis i Zayn zabiorą ich w zupełnie inne miejsce, ale może tutaj też nie będzie źle? Może oni mieli jakiś plan?

Harry aż wstrzymał na chwilę oddech, kiedy szatyn bez żadnego ostrzeżenia splótł ich palce. To było dziwne uczucie, zupełnie nowe, przecież nigdy wcześniej tak nie robił. Popatrzył na niego od razu i natrafił na pytające spojrzenie Louisa, więc uśmiechnął się do niego, żeby ten wiedział, że wszystko było w porządku, po czym ścisnął na chwilę jego dłoń. Może i to było nowe i zupełnie niepodobne do Tomlinsona, ale było dobre.

– To, co będziemy tutaj robić? – zapytał Niall.

– Co tylko zechcesz – odpowiedział mu Zayn, kładąc rękę na jego barkach i przyciągając do siebie.

– W takim razie chodźmy tam – oznajmił blondyn i wyswobodził się z uścisku mulata, ruszając przed siebie.

Malik objął Liama w pasie i poszli za nim razem z Louisem i Harrym.

Partners in crime. Dirty jobOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz