Rozdział 52 - Guilty Of Treason

362 18 3
                                    

                Obejrzałam całe studio wzdłuż i wszerz, a nie należało wcale do małych. Wszystkie opowieści chłopaków, zabawne anegdotki czy oglądanie tekstów nowych piosenek było naprawdę fascynujące, jednakże miałam ogromną ochotę po prostu usiąść.

                W końcu Tomo zaproponował, byśmy zgromadzili się w salonie i napili się wspólnie kawy. Ja poprosiłam o herbatę, podobnie jak Jared, który ruszył za nim do małej kuchni obok. Podejrzewałam, że taki był jego plan. Po tym, jak Tomo zniknął w innym pomieszczeniu z pewnością pomyślał, iż zostawienie mnie z Shannonem w salonie pomoże nam się dogadać. Nie zaprotestowałam, ponieważ wyglądałoby to dziwnie, jednakże zarówno ja, jak i jego brat poczuliśmy się niezręcznie.

                Przez moment siedzieliśmy w milczeniu. Siedział naprzeciwko mnie na podłużnej, białej kanapie z założonymi rękoma i wpatrywał się szklany stolik pomiędzy nami. Ja również unikałam jego wzroku, jednakże moją wymówką mogło być rozglądanie się po nowym miejscu.

                - Dziękuję. – powiedział nagle, odrywając mnie od czytania napisów na ścianie, których było mnóstwo. Zapewne gdy się nudzili, gryzmolili po śnieżnobiałych ścianach, w wyniku czego ciężko było znaleźć puste, niezapisane miejsce.

                - Za co? – zapytałam, patrząc na niego pytająco. Spojrzał na mnie, a jego twarz była spokojna i wyważona.

                - Za to, że tu przyszłaś. Wiem, ile musiało cię to kosztować.

                Odruchowo uniosłam kąciki ust. Nie sądziłam, że moja wizyta tak wiele dla niego znaczy.

                - Pomyślałam, że mimo wszystko Genevieve by tego chciała. Nie znałam jej za dobrze, ale z tego co wszyscy mi opowiadali, była dobrą dziewczyną. No i była w tobie zakochana, a ty w niej.

                Shannon zadumał się nad moimi słowami. Na jego twarzy mieszała się teraz nostalgia i szczęście, zapewne z powodu wspomnień, jakie powróciły do niego po moich wyjaśnieniach.

                - Była najlepszą dziewczyną, jaką znałem. – odparł w końcu. – Jestem pewien, że byłaby z ciebie dumna. Nigdy nie lubiła konfliktów, tym bardziej z jej powodu.

                Nie miałam pojęcia, o jakich konfliktach mówił, ale bardzo chciałam się dowiedzieć. Chętnie siedziałabym z nim w salonie chociażby do jutra, byle opowiedział mi o niej jak najwięcej. Po raz pierwszy nie myślałam nawet  tym, by skupić się na dniu jej śmierci. Zrozumiałam, że tak naprawdę nigdy nie interesowałam się tym, jak żyła. Wiedziałam, że to Shannon wiedział o ostatnich i prawdopodobnie jednych z szczęśliwszych chwil życia Genevieve najwięcej ze wszystkich. Rodzice zawsze omijali ten etap, jakby nie istniał. Nigdy nie pomyślałam, że po prostu nie mieli o nim pojęcia. Jedyne, co mogli wiedzieć, to fakt, że gdzieś znikała. Nie wiedzieli dokąd, gdzie, ani z kim. Ale on wiedział.

                - Chciałabym wiedzieć o niej więcej. Mam wrażenie, że rodzice przemilczeli najważniejsze fakty. Nigdy nie wspominali o tobie, o Jaredzie. Starali się mnie przed wami ochronić, przez co tak naprawdę nie poznałam prawdziwej Gen.

                Widziałam na twarzy Shannona niechęć, gdy tylko wspomniałam o swoich rodzicach. Nie dziwiłam mu się. Utrudniali mu życie gdy tylko zaczął się spotykać z moją siostrą, dlatego nie wyobrażałam sobie co musiało się dziać po jej śmierci.

                - Opowiem ci o wszystkim, jeśli będziesz miała na to ochotę. – powiedział z uśmiechem choć spodziewałam się, że nie będzie to dla niego łatwe. Chciał jednak wyciągnąć do mnie rękę, a może raczej odpowiedzieć na mój gest pojednania.

[ nuit du rêveur ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz