Kolejną noc spędziłam na pocieszaniu Rebeki. Przez łzy opowiadała mi, że Jack strasznie przyjął jej wiadomość. Nawrzeszczał na nią, powiedział, że nie chce mieć z nią nic do czynienia i nie uwierzył w pomoc jego matki. Zapewne padły z jego ust jeszcze mocniejsze słowa, ale nie chciała ich już powtarzać.
- Powiedział, że nawet jeśli to prawda i jakkolwiek mnie do tego namówiła, to powinnam mieć swój rozum i do niego z tym przyjść. – mówiła niezrozumiale i wyłapywałam tylko niektóre zdania.
Gdy wstałam rano spała jak dziecko. Musiałam iść do szkoły, ale nie chciałam zostawiać jej samej w domu. Podejrzewałam, że nie wybiera się uczelnię i choć miała problemy z zaliczeniami, nie powinna tego robić.
Wpadłam na pomysł by zadzwonić do jej matki. Na początku Rebecca protestowała, potem jednak zgodziła się na jej przyjazd. Znałam dobrze ciotkę Elizabeth i wiedziałam, że nie będzie oceniać swojej córki, a przynajmniej ją przypilnuje. Kiedy tylko zatelefonowałam i powiedziałam jej, że Rebecca bardzo ją potrzebuje nie pytała o nic więcej i obiecała, że niedługo przyjedzie.
Spóźniłam się nieco na uczelnię, ponieważ czekałam na przyjazd ciotki. Nie mogłam się tego dnia skupić na zajęciach. Ćwiczyliśmy na dworze pracę z oświetleniem, która normalnie nie sprawiłaby mi problemów, teraz jednak niemalże wszystkie kadry wychodziły źle. Na szczęście niektórzy mieli mniej doświadczenia ode mnie, więc nie byłam najgorsza w grupie.
Nie musiałam jechać dzisiaj do pracy, dlatego prosto ze szkoły postanowiłam pojechać do Bena. Tak naprawdę miałam nadzieję, że spotkam tam jego brata. Początkowo nie chciałam wtrącać się w ich sprawy, ale nie mogłam znieść tego, jak potraktował Rebekę. Rozumiałam, że go to zabolało, aczkolwiek nie powinien załamywać jej jeszcze bardziej swoimi krzywdzącymi słowami.
Ben znów wpółleżał na kanapie, tym razem z laptopem na kolanach i włączonym kanałem biznesowym. Miał włosy w totalnym nieładzie, które wyglądały teraz jak z anime. Cieszyło mnie jednak, że wyglądał już lepiej, nabrał trochę kolorów i widać było, iż wreszcie zaczął się oszczędzać. Zamknął komputer i odstawił go na stolik, gdy tylko mnie zobaczył.
- Niezła fryzura. – rzuciłam, a on zaczął się śmiać i przygładzać włosy.
- Nie opanowałem jeszcze sztuki układania krótkich włosów.
- Nie da się ukryć. Skąd ta nagła zmiana? Lubiłam twoje dłuższe włosy, wyglądałeś w nich młodziej. – zaczęłam odbiegać trochę od celu mojej wizyty, ale nie mogłam się powstrzymać.
- Wiem, dlatego je ściąłem. – uśmiechnął się.
- Dlatego, że je lubiłam czy dlatego, bo wyglądałeś młodziej? – nie zrozumiałam dokładnie, o co mu chodziło.
- Bo wyglądałem młodziej. Mam teraz własną firmę, chyba lepiej żebym wyglądał na swój wiek, a nie jak świeżo po studiach. Poza tym ty chyba wolisz starszych. – wiedziałam, że żartował, ale i tak krył się w tym podtekst. To stwierdzenie tylko przypomniało mi o naszej wczorajszej kłótni z Jaredem.
- Jest może Jack? – zapytałam w końcu diametralnie zmieniając temat, bo nie widziałam go nigdzie w pobliżu.
- Czy tylko ja nie wiem, co się z nim dzieje? – odpowiedział pytaniem i oczekiwał, że wszystko mu wyjaśnię. – Cokolwiek by to nie było, Jack nie wyszedł dzisiaj ani razu z pokoju i nie chce ze mną rozmawiać.
CZYTASZ
[ nuit du rêveur ]
FanficLea była zwykłą dziewczyną, od zawsze marzącą o karierze fotografa. Po wyjeździe z rodzinnego Bossier City w Luizjanie i przybyciu do Londynu, rozpoczyna nowe życie, w którym wreszcie może spełnić swoje marzenia. Jednak nie wszystko idzie tak, jak t...