Rozdział 32 - Red Changes In The Sky

297 19 0
                                    

                - Cześć wszystkim. – powiedziała uśmiechnięta do wszystkich jak gdyby nigdy nic. Jack wydawał się być zaskoczony, chociaż chyba tak naprawdę jak we śnie poczuł się po jej kolejnym nieoczekiwanym ruchu.

Wszyscy patrzyliśmy na nią osłupiali, jedynie Faye zdawała się być obojętna, a Tom nie wiedział co się dzieje. Xavier natomiast miał do twarzy przyklejony uśmiech, który zapewne był częścią gry.

– Rebecca Mason. A ty pewnie jesteś Amber? – rzuciła sztucznie do kobiety stojącej u boku Jacka, ale musiałam przyznać, że była niezłą aktorką i wyszło jej to naturalnie.

                Amber podała jej niepewnie rękę, ale po tym geście coś w jej postawie się zmieniło. Jakby zaufała Rebece, że ta naprawdę nie chce zająć jej miejsca. Jack wciąż był spięty i nie wierzył w dobre intencje swojej byłej.

                - Tak, Amber Weston. – odparła miło.

                - A to jest mój chłopak Xavier. – powiedziała dumnie do tłumu, a ja udawałam, że mnie to nie wzrusza. Cały ten plan mi się nie podobał, ale postanowiłam się nie wtrącać. Piłam tylko szampana przyniesionego przez Tom'a i słuchałam innych.

                Jack na stwierdzenie Rebeki również wydawał się zmienić nastrój. Już zanim Xavier się przedstawił chłopak mierzył go wzrokiem, teraz jednak cały czas patrzył na Rebekę, jakby jej partner nie istniał.

                - Nie chwaliłaś mi się, że masz faceta. – rzuciła do niej Faye neutralnym tonem, a ja zaczęłam się zastanawiać, skąd się znają.

                - Chciałam zostawić to na taką właśnie okazję. – odpowiedziała jej moja kuzynka i spojrzała z udawaną miłością na Xaviera. Wszyscy pewnie wzięli ich za piękną i szczęśliwą parę, bo tak właśnie wyglądali, jedynie ja nie dałam się zwieść.

                Zrobiło mi się niedobrze gdy Becky zaczęła słodzić Amber. Mówiła, że ma ładną fryzurę, sukienkę, makijaż… Później zaczęła ją wypytywać o różne rzeczy, na przykład o jej australijski akcent (którego wcześniej nawet nie zauważyłam). W końcu Jack nie wytrzymał i poprosił ją na słówko. Byłam ciekawa, o czym rozmawiali, ale zniknęli gdzieś w korytarzach hotelu i jego partnerka oraz Xavier zostali teraz sami. Chłopak poszedł na chwilę do baru, a Amber powiedziała, że idzie do toalety.

                Ich rozmowa trwała długo. Wszyscy zdążyliśmy zjeść przy stole wyśmienitą kolację. Amber jadła z nami, jedynie Xavier nie wrócił z baru. Kiedy po jedzeniu Ben wznosił toast, ich nadal nie było.

                - Wielu z was pewnie zastanawia się, dlaczego postanowiłem zachować w tajemnicy miejsce przyjęcia aż do ostatniej chwili. – przez salę przeszedł pomruk, który miał świadczyć, że publika się zgadza ze słowami Bena, który stał teraz na podeście na końcu sali, mówiąc do mikrofonu. Za nim znajdował się zespół muzyczny, który chwilowo nie grał. – Otóż znajdujemy się tutaj, by uczcić pierwszą wygraną mojej firmy, naszej firmy. Kiedy zakładałem „Hall Enterprises” nie spodziewałem się tak szybkiego sukcesu, ale o to on. – objął gestem całą salę, ale wciąż nikt nie rozumiał sedna. – Tak, ten hotel jest naszym sukcesem, gdyż właśnie wszedł w posiadanie naszej firmy. – wszyscy na sali zaczęli wyrażać podziw, łącznie ze mną, bo ten hotel był wyjątkowo piękny i z pewnością wyjątkowo drogi. – Pamiętajmy, że to jednak nie koniec, a dopiero początek. Wznieśmy toast za ten sukces i za kolejne, które na pewno wkrótce odniesiemy! – Ben uniósł kieliszek z szampanem, który podał mu jeden z kelnerów. Ludzie na sali zrobili to samo, upili łyk po czym zaczęli klaskać.

[ nuit du rêveur ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz