Rozdział 8 - Up In The Air

607 31 7
                                    

Stanęliśmy przed jedną z największych i najbardziej zakręconych kolejek górskich. Wiele razy byłam w podobnym miejscu, jednak zawsze korzystałam z mniej ekstremalnych atrakcji.

                Jared i Shannon byli tak podekscytowani, że wyglądali jak wszystkie te dzieci biegające wokół nas. Rozglądali się dookoła jakby nie mogli się zdecydować gdzie pójść najpierw. Ja wciąż nie mogłam zapomnieć o dzisiejszych przeżyciach, ale nie chcąc psuć im humoru czasami sztucznie się uśmiechałam i potakiwałam od czasu do czasu. Przytaknęłam jednak w niewłaściwym momencie.

                - Super, to idziemy. – Jared pociągnął mnie za rękę w kierunku rollercoastera, gdzie właśnie zmniejszyła się kolejka.

                - Ja tam nie wejdę. – powiedziałam z przerażeniem patrząc w górę i widząc jak ludzie krzyczą i płaczą przy przejażdżce.

                - Spokojnie, pójdziemy razem. Będzie fajnie, to tylko tak źle wygląda. – widząc jego entuzjazm żal mi było odbierać mu taką zabawę, dlatego się zgodziłam.

                - A Shannon? – zapytałam.

                - Powiedział, że najpierw coś zje. Chodź.

                Usiedliśmy w podwójnych siedzeniach gdy nasi poprzednicy wysiedli. Dopóki tylko siedzieliśmy było w porządku, Jared ciągle uśmiechał się do mnie i nie czułam strachu. Dopiero gdy zapięły się pasy i usłyszałam, że zaraz zacznie się jazda poczułam narastającą panikę.

                - Nie dam rady, chcę wysiąść… - mówiłam do Jareda, a on uspokajał mnie i mówił, że nie ma już odwrotu. Zanim zdążyłam cokolwiek zrobić, kolejka ruszyła.

                Czym szybciej jechaliśmy, tym bardziej rosło moje przerażenie i odzywał się lęk wysokości, którego nigdy dotąd nie miałam. Kiedy byliśmy już na samej górze chwyciłam mojego towarzysza za rękę. Dodało mi to trochę otuchy, na tyle, że nawet w pewnym momencie mi się to spodobało i zaczęłam się śmiać. Adrenalina zadziałała na mnie odurzająco i poczułam, że serce wypadnie mi z klatki piersiowej, a moje reakcje zmieniały się niczym zakręty na kolejce.

                Gdy zatrzymaliśmy się na dole czułam się dumna z tego, że spróbowałam. Jednocześnie właśnie wtedy zrozumiałam, iż nigdy więcej nie zrobię czegoś podobnego.

                Jared musiał mnie podeprzeć, ponieważ zakręciło mi się w głowie. Poprowadził mnie do stojących nieopodal stolików przy sklepiku z watą cukrową, popcornem i innym tego typu jedzeniem, gdzie siedział już Shannon i konsumował swoją porcję naczosów.

                - Chcesz coś? – zapytał mnie Jared.

                - Tylko wodę. – powiedziałam, a on stanął w długiej kolejce do sklepu.

                Shannon zaproponował mi swoje nachos, ale nie miałam ochoty nic jeść. Opowiedziałam mu jak było na kolejce, a on słuchał to z posępną miną.

                - Coś się stało? – zapytałam widząc jego kiepski humor. Zdziwiło mnie to, bo jeszcze przed chwilą był pełen entuzjazmu. Zdjął okulary przeciwsłoneczne i spojrzał na mnie badawczo.

                - Tak bardzo mi ją przypominasz. – rzucił nagle, nadal mi się przyglądając.

                Nie zrozumiałam co miał na myśli.

[ nuit du rêveur ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz