Cały dzień czekałam, by przekazać dobre wieści Jaredowi. Pomimo tego, że Rebecca była na mnie jeszcze trochę zła, to gdy wyszedł Jack i powiedziałam jej o mailu, ucieszyła się i gratulowała mi. Poprosiła mnie także o zrobienie jej kilku zdjęć do portfolio, bo miała niedługo jakiś ważny casting do reklamy marki odzieżowej. Zgodziłam się, bo i mi kilka dodatkowych zdjęć w portfolio by nie zaszkodziło, poza tym musiałam zrobić parę na zaliczenie.
Kolejnym powodem, dla którego tak nie mogłam się doczekać wieczoru, była niespodzianka Jareda. Strasznie mnie ciekawiło, co wymyślił. Postanowiłam pojechać do Shannona i tam poczekać na powrót jego brata. Pukałam do drzwi, ale nikt nie otwierał. Przypomniałam sobie, że Jared jeszcze przed balem dał mi klucz, gdybym na przykład zapomniała czegoś ważnego czy w jakiś innych nagłych przypadkach.
Mieszkanie było puste i było w nim chłodno. Powodem panującej tu temperatury były otwarte drzwi balkonowe, które najwyraźniej Shannon i Constance zapomnieli zamknąć, kiedy wychodziliśmy. Shannon także miał klucz, dlatego zdziwiłam się, że nawet tu nie zajrzał. Automatycznie podeszłam do dużych szklanych drzwi by je zamknąć, kiedy usłyszałam rozmowy na balkonie obok, odgrodzonym jedynie jedną kolumną, przez co wszystko było dobrze słychać, a nic nie było widać.
- Źle mnie zrozumiałeś. Lubię ją i cieszę się, że Jared w końcu znalazł sobie kogoś na stałe. – powiedziała Constance matczynym tonem. Domyśliłam się, że rozmawiali o mnie i już chciałam zamknąć drzwi, bo możliwe, że wolałam nie wiedzieć co sądzi o mnie matka braci Leto. Jednakże jej kolejne zdanie na tyle mnie zaintrygowało, że pozostałam w mieszkaniu, ale na tyle blisko balkonu, iż słyszałam każde słowo. – Ale nie podoba mi się to, co dzieje się przez nią z tobą. - Usłyszałam głębokie westchnienie, ale żadnej odpowiedzi. – Myślałam, że wszystko masz już za sobą, że pogodziłeś się z tym, co się wydarzyło, zapomniałeś…
- Nigdy nie zapomnę, dobrze o tym wiesz, mamo. – powiedział Shannon obcym mi głosem. Było w nim coś dziwnego, nigdy wcześniej nie słyszałam go mówiącego w ten sposób.
- Może i nie, ale widzę, co to miejsce i jej obecność z tobą robi. Powinieneś wrócić do Los Angeles, myślę że twój brat to zrozumie.
- Nie zrozumie, bo nigdzie nie jadę. – powiedział stanowczo. – Uciekanie od tego w nieskończoność nic mi nie da. Prędzej czy później to wraca.
Miałam teraz ochotę pobiec do niego i go przytulić, ale musiałam w sobie to zwalczyć, ponieważ wiedziałam, jak niezręcznie by się poczuł ze świadomością, że słyszałam jego poufną rozmowę z matką.
- Wiem, Shanny. – wymówiła jego imię tak, jakby miał pięć lat. – Tylko proszę cię, nie rób niczego głupiego, dobrze?
- Nie wiem jak długo dam sobie z tym radę. – rzekł zrozpaczonym głosem, jakby zaraz miał się rozpłakać, ale dusił to w sobie. – To już za długo trwa.
- Tyle lat dawałeś radę, nie rujnuj tego. Musisz być silny, tak jak byłeś do tej pory.
Miałam dość słuchania tej rozmowy, bo wiedziałam, że nie powinnam. Delikatnie i cicho zamknęłam drzwi, ponieważ nie chciałam po raz kolejny popełniać tego samego błędu i usłyszeć czegoś, czego nie chciałabym wiedzieć. Usiadłam przy fortepianie, bo nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Przypomniałam sobie jedną z piosenek zespołu braci Leto, którą słuchałam tego dnia w domu. Dostałam w prezencie wszystkie ich płyty, dlatego przy każdej możliwej okazji ją włączałam. Zaczęłam grać tę, która najbardziej zapadła mi w pamięć, na tyle że potrafiłam zagrać ją ze słuchu.
CZYTASZ
[ nuit du rêveur ]
FanfictionLea była zwykłą dziewczyną, od zawsze marzącą o karierze fotografa. Po wyjeździe z rodzinnego Bossier City w Luizjanie i przybyciu do Londynu, rozpoczyna nowe życie, w którym wreszcie może spełnić swoje marzenia. Jednak nie wszystko idzie tak, jak t...