Rozdział 5 - Closer To The Edge

675 24 0
                                    

                - Musiałaś mnie z kimś pomylić. – powiedział Jared zdenerwowany, a ręka w której trzymał jedzenie zaczęła mu się strasznie trząść. Patrzył w kierunku fontanny zamiast na Rebekę, która stała naprzeciwko niego ze skrzyżowanymi ramionami. Miała na sobie zwiewną sukienkę w czarno-białe paski i wysokie koturny.

                - Nie pomyliła cię, teraz sobie przypomniałam. Miałam w domu takie zdjęcie z tobą i twoim bratem, teraz już cię poznaje. – odparłam wyrzucając papierek po tortilli do kosza obok.

                Przypomniałam sobie fotografię, którą zrobiła nam kiedyś Genevieve w salonie. Jared uczył mnie wtedy gry na pianinie, które mama dostała od babci na szesnaste urodziny, ale nigdy nie nauczyła się na nim grać. Od tamtej pory pokochałam ten instrument i po wyjeździe braci z Bossier City mama zapisała mnie do profesjonalnego nauczyciela.

                Gen miała wtedy szesnaście lat i zakochała się w dwudziesto dwu letnim Shannonie. Wszędzie za nim chodziła, męczyła Jareda aby zabierał nas z nim w różne miejsca, albo po prostu przychodzili do naszego domu we dwoje. Moim rodzicom się to nie podobało, wiele razy słyszałam jak matka krzyczała na nią w kuchni, że to narkoman i pijak. Ja nigdy nie zauważyłam u niego nic niepokojącego, jednak byłam wtedy małym dzieckiem i wiele rzeczy nie rozumiałam. Z czasem jak Gen dorastała, zakochiwała się w nim coraz bardziej. W wieku siedemnastu lat Shannon zabierał ją na przeróżne imprezy za miasto, wracała czasami pod wpływem alkoholu nad ranem. Mama obwiniała się o śmierć mojej siostry, ponieważ właśnie tego wieczora pokłóciła się z Genevieve o Shannona i przez to wyszła wtedy z domu, gdzie zaraz pod domem potrąciło ją auto.

                Milczenie Jareda wytrąciło mnie z równowagi. Miał wtedy dwadzieścia lat, a skoro sześcioletnia wówczas Rebecca dokładnie go pamiętała, to z pewnością on pamiętał nas, a przynajmniej powinien kojarzyć mnie.

                - Dlaczego nawet teraz kłamiesz? Mam sprawdzić w Internecie gdzie się urodziłeś? To nie takie trudne. – krzyknęłam nieco głośniej niż zamierzałam i zaczęłam szukać telefonu w torebce. Złapał mnie za rękę, powstrzymując od dalszych poszukiwań.

                - Okej, przepraszam… Tak, urodziłem się w Bossier City, tak – mam brata Shannona i tak - poznałem cię już w studio, gdy tylko się przedstawiłaś.

                - I nic nie mówiłeś? – odezwała się Rebecca. Była nieco mniej zła na niego, jednak i tak mówiła podniesionym głosem. Jared wyglądał na zmieszanego, zapewne najchętniej uciekłby stąd w siną dal. Przez chwilę zastanawiał się nad odpowiedzią, zapewne układając sobie w głowie poprawną wersję wydarzeń.

                - Myślałem, że lepiej będzie jeśli poznamy się od nowa, jako nieznajomi. Nie chciałem żebyś traktowała mnie jak swojego opiekuna, tylko normalnego faceta.

                Zaczęłam się zastanawiać czy to prawda, czy po prostu jest dobrym aktorem.

                - Myślałeś, że prędzej czy później się tego nie dowiem? Jesteś aktorem, muzykiem i Bóg wie kim jeszcze, z pewnością wszędzie o tobie piszą i mówią.

                Rebecca patrzyła na nas zaskoczona, zapewne nie wiedziała o jego sukcesach. Jared tym razem miał kamienną twarz, z której nie potrafiłam nic odczytać.

                - Najwidoczniej sądziłem, że mnie posłuchasz i nic nie sprawdzisz. Przykro mi, że tak wyszło. – zadzwonił jego telefon. Spojrzał na niego i powiedział, że musi odebrać.

[ nuit du rêveur ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz