Sama nie wiem, na co liczyłam. Nie podejrzewałam, że będzie skakać ze szczęścia, ponieważ musiał zdawać sobie sprawę z tego, że nie ma gwarancji, iż to jego dziecko. Ale chciałam by powiedział chociaż głupie „będzie dobrze” lub „poradzimy sobie”. Zamiast tego usłyszałam jednak przerywany sygnał zakończonej rozmowy.
Stałam z komórką w ręku jakbym była w transie. Patrzyłam tępo w jeden punkt, właściwie w okno moich sąsiadów naprzeciwko. Nie wiedziałam, co ze sobą zrobić.
Moje otępienie trwało dwa dni. Nie mogłam się na niczym skupić, nie potrafiłam normalnie rozmawiać, nie chodziłam do szkoły, a w pracy wzięłam urlop na żądanie. Przez ten czas nie było już żadnego kontaktu ze strony Jareda, a Sebastian nie wiedział, że wróciłam. Rebecca nie wiedziała w czym rzecz, ale myślę, że wciąż wierzyła, iż to przez moje rozstanie z Sebastianem. Najciężej było z moimi rodzicami. Kiedy przyszło do zwierzenia się im ze wszystkiego, co ostatnio się wydarzyło, poczułam się znów jak nastolatka, która boi się szlabanu. Wiedziałam jednak, że między mną a Sebastianem wszystko już skończone i prędzej czy później i tak przyparliby mnie do muru. Poza tym należało przeprosić ich za moje zniknięcie.
- Martwiliśmy się o ciebie, słonko. – powiedział tata, ale oczywiście mama od razu weszła mu w słowo i zaatakowała mnie pytaniami.
- Gdzieś ty była? Mogłaś chociaż powiedzieć, kiedy wrócisz, dokąd jedziesz…
Siedzieliśmy w małym salonie ich wynajętego mieszkania. Właściwie tylko ja i tata siedzieliśmy, bo mama jak zwykle krążyła po całym pomieszczeniu, niezwykle mnie tym denerwując.
- Sama nie wiedziałam, kiedy wrócę. Chciałam mieć spokój do przemyśleń i dlatego nic nie mówiłam.
Moja matka natychmiast przyjrzała mi się badawczo, od razu wyczuwając, że coś jest nie tak.
- Co masz na myśli? Sebastian tu przyszedł by zapytać, gdzie jesteś, ale nic nie chciał nam powiedzieć. Pokłóciliście się?
Głośno westchnęłam. Ojciec spojrzał na mnie przepraszająco, chcąc jak zwykle złagodzić sytuację. Nie czułam się najlepiej i miałam ochotę cały dzień leżeć w łóżku zajadając smutki lodami czekoladowymi, ale byłam winna im wyjaśnienia.
- Można tak powiedzieć. Właściwie to się rozstaliśmy. – odparłam w końcu, patrząc na parującą kawę, której nie powinnam pić. Spędziłam ostatnie dni przy komputerze czytając, co mi wolno a co nie w ciąży, i kofeina nie należała do najzdrowszych napoi. Wciąż jednak trudno było mi przywyknąć do myśli, że zostanę mamą i poniekąd wypierałam ją z mojego umysłu.
Mama stanęła jak wryta i byłam pewna, że gdyby miała coś teraz w rękach, natychmiast by to upuściła. Ojciec chrząknął dając jej do zrozumienia, by zachowała spokój, choć obydwoje wiedzieliśmy, że moje wyznanie wywoła lawinę dobrych rad i pouczeń.
- Zanim cokolwiek powiesz pamiętaj, że to moje życie i moje decyzje. – ostrzegłam, co widocznie ją zaskoczyło.
- Czy on cię skrzywdził? – zapytał ojciec zakładając od razu, że to wina Sebastiana, a nie moja.
Chciałam to inaczej ubrać w słowa, ale postanowiłam nie owijać w bawełnę. W końcu nie było sensu udawać, że wina leży po obu stronach, ponieważ to nie było prawdą. Jedyną osobą, jaka ponosiła odpowiedzialność za rozpad naszego związku, byłam ja. No może po części też Jared.
CZYTASZ
[ nuit du rêveur ]
FanfictionLea była zwykłą dziewczyną, od zawsze marzącą o karierze fotografa. Po wyjeździe z rodzinnego Bossier City w Luizjanie i przybyciu do Londynu, rozpoczyna nowe życie, w którym wreszcie może spełnić swoje marzenia. Jednak nie wszystko idzie tak, jak t...