Byłam już niemalże ubrana, pozostało mi tylko zapiąć guziki koszuli. Stałam pod wielkim oknem i wpatrywałam się w różnorodne budynki, które znajdowały się o wiele niżej niż piętro, na którym byłam. Sznur samochodów ciągnął się bez końca, gdyż o tej godzinie zazwyczaj wszyscy wracali bądź jechali do pracy. Jared stanął za mną i oderwał moje ręce od guzików, splatając swoje palce z moimi. Zamknęłam oczy i skupiłam się na jego dotyku, oddechu za uchem i krótkim, delikatnym pocałunkom w szyję.
- Dlaczego jesteś taka smutna? – zapytał, jakby to nie było oczywiste.
- Przecież wiesz. – odparłam wciąż nie otwierając oczu.
Jared obrócił mnie w swoją stronę i patrzyłam teraz na jego zatroskaną twarz.
- Chyba znamy rozwiązanie tego problemu. – powiedział z przekonaniem, a ja westchnęłam.
- Szkoda tylko, że jest niewykonalne. – odpowiedziałam i oparłam głowę na jego klatce piersiowej, wciąż niekompletnie ubrana. Objął mnie ramieniem i głęboko westchnął.
- Po prostu go zostaw… bądź ze mną. – zaczynało mnie denerwować, że Jared powtarzał się jak zdarta płyta. – Sprawę z Shannonem da się rozwiązać. Będę się z nim spotykał sam na sam, nawet go nie zobaczysz. Święta jakoś załatwimy, raz mogę je spędzać z tobą, raz z moją rodziną. Chociaż raz moglibyśmy się zacząć przejmować nami, a nie innymi.
Zaczęłam brać pod uwagę jego propozycję. Miał sporo racji w tym, że za dużo myślałam o ty, co powiedzą moi rodzice, albo co zrobi Shannon. Wiedziałam, że żaden z nich nie będzie zadowolony z naszej decyzji. Ale jeśli miałam być z nim szczęśliwa, ba, jeśli miałam być w ogóle szczęśliwa, to takie wyjście było najlepsze. Pomyślałam, że może faktycznie Shannon będzie trzymał się na uboczu i dam radę jakoś go unikać przez całe życie.
- A co jeśli – przykładowo – chcielibyśmy wziąć ślub? Nie chciałbyś mieć obok siebie brata? – zapytałam i spojrzałam mu w oczy. Jared się zaśmiał, widocznie ucieszony, że zaczęłam rozmyślać nad jego założeniem i w dodatku zakładałam możliwość, iż się pobierzemy.
- Możemy pobrać się w Vegas i nie będziemy mieć takich problemów. Jezu, Leanne, czy naprawdę dla jednego dnia w życiu warto poświęcić nas? Wolisz wyjść za kogoś, kogo nie kochasz, ale mieć piękny ślub z całą rodziną?
Oczywiście, jak większość kobiet na świecie marzyłam o idealnym dniu zaślubin. Już jako mała dziewczynka wyobrażałam sobie ślub jak z bajki, koniecznie z mężczyzną moich marzeń. I teraz stanęłam przed wyborem – mieć wymarzony ślub z niewymarzonym mężczyzną, czy kameralny, niewymarzony ślub z wymarzonym mężczyzną? Szybko stwierdziłam, że w życiu są ważniejsze rzeczy niż piękna biała suknia i olbrzymia sala weselna z mnóstwem dekoracji.
- Masz rację. – odparłam. – Ale daj mi pomyśleć. Nie mogę się skupić, kiedy jesteś obok. Odbierasz mi cały zdrowy rozsądek.
Jared uśmiechnął się szeroko. Wiedziałam, że spodziewał się innej reakcji i zaskoczyłam go tym, iż faktycznie zakładam możliwość zostawienia Sebastiana dla niego. Zaczęliśmy się całować, kiedy usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Natychmiast zapięłam guziki koszuli i poprawiłam roztargane włosy, po czym usiadłam na krześle naprzeciwko biurka, które przysunęłam z drugiego końca gabinetu. Chciałam by chociaż wyglądało, że jestem tu tylko gościem na rozmowie.
CZYTASZ
[ nuit du rêveur ]
FanfictionLea była zwykłą dziewczyną, od zawsze marzącą o karierze fotografa. Po wyjeździe z rodzinnego Bossier City w Luizjanie i przybyciu do Londynu, rozpoczyna nowe życie, w którym wreszcie może spełnić swoje marzenia. Jednak nie wszystko idzie tak, jak t...