Przez cały czas rozmawialiśmy pijąc czerwone wino w salonie. Jego mieszkanie było spore, ściany były białe, a panele biało-szare. Wszystkie meble były czarne białe, jedynie kanapy w były turkusowe. Dodatki były również utrzymane w tej kolorystyce, nawet obrazy i wazony miały lazurowy odcień. Od razu było widać, jaki kolor jest jego ulubionym.
Po raz pierwszy od dłuższego czasu zapomniałam o Jaredzie, co pozwoliło mi odetchnąć. Oczywiście wiedziałam, że czar w końcu pryśnie i znów będę przeżywać nasze rozstanie, ale cieszyłam się chociaż tym krótkim momentem wytchnienia.
Sebastian cały czas żartował, przez co czułam się przy nim o wiele swobodniej, jakbym znała go od dawna. Siedzieliśmy obok siebie na kanapie i nawet nie zauważyłam, kiedy zaczęły dzielić nas centymetry. Byłam rozdarta, nie wiedziałam czy mam się odsunąć. Nie zrobiłam tego.
Zaczęliśmy się całować. Właściwie nie wiem, kto kogo pocałował pierwszy, ale chciałam tego i wydawało mi się, że nie było to spowodowane alkoholem, choć faktycznie dodał mi odwagi. Z tego wszystkiego zapomniałam, że trzymam w ręku kieliszek czerwonego wina, który wysunął mi się z ręki i roztrzaskał o biały dywan. Oderwałam się od Sebastiana i spojrzałam z przerażeniem na szkarłatną plamę.
- O Jezu, przepraszam… - zaczęłam i zerknęłam na niego niepewnie.
On zaczął się śmiać.
- Ta plama jest taka śmieszna czy moja niezdarność? – zapytałam również wybuchając śmiechem, który w jego przypadku był zaraźliwy.
- Raczej twoja mina. Nie martw się, to nic takiego. Jak się nie zmyję to kupię nowy, nie był jakiś wyjątkowy.
Powróciliśmy do poprzedniego zajęcia. Kiedy zrobiło się już późno, postanowiłam wrócić do hotelu. Całą noc myślałam o tym szalonym dniu. Ten wieczór spędzony w mieszkaniu Sebastiana uratował dzisiejszy dzień.
Resztę pobytu w Nowym Jorku spędziłam na pracy i spotkaniach z Sebastianem. Pracowaliśmy razem, co było z jednej strony dobre, a z drugiej mnie dekoncentrowało. Cieszyłam się jednak, że dzięki temu jak się dogadywaliśmy, praca szła szybko i przyjemnie.
Kiedy zaczęliśmy wychodzić razem na obiad, kawę, czy po prostu do kina lub na spacer, dostrzegłam, że ludzie zaczynają to zauważać. Po wyruszeniu Jareda w trasę brukowce zaczęły snuć teorie o naszym rozstaniu, ale gdy zauważono mnie w Nowym Jorku dokładnie w tym samym czasie, co on, dziennikarze byli już zdezorientowani, co jeszcze bardziej wzbudzało ciekawość mediów.
Liczyłam, że nikt nie zauważył mnie wtedy na koncercie, ale się pomyliłam. Już następnego dnia rano mój Twitter i inne profile zasypane były zdjęciami na których stałam z Sebastianem oglądając występ 30 Seconds To Mars. Teraz burza plotek rozszalała jeszcze bardziej, gdyż po wymownej piosence Jareda i jego słowach, które sugerowały, iż nie zdawał sobie sprawy z mojej obecności na koncercie ludzie wywnioskowali, że się rozstaliśmy już na dobre. Dostawałam mnóstwo wiadomości z zapytaniami na ten temat, ale nie wiedziałam, co powiedzieć.
Chętnie ucięłabym wszelkie spekulacje, ale obawiałam się lawiny komentarzy i obelg w moim kierunku. Wiedziałam, że będę obwiniana o wszystko przez jego fanów, a nie chciałam opowiadać o naszym życiu i powodach rozstania. Poza tym wiedziałam, że ludzie nie dadzą mi spokoju, dopóki nie dowiedzą się co było przyczyną tej decyzji.
CZYTASZ
[ nuit du rêveur ]
FanfictionLea była zwykłą dziewczyną, od zawsze marzącą o karierze fotografa. Po wyjeździe z rodzinnego Bossier City w Luizjanie i przybyciu do Londynu, rozpoczyna nowe życie, w którym wreszcie może spełnić swoje marzenia. Jednak nie wszystko idzie tak, jak t...