Rozdział 25

259 15 7
                                    

Siedział w sali Stelli kolejny dzień. Brunetka spojrzała na niego z rozbawieniem. Odwiedzali ją wszyscy, ale to Kelly był przy niej cały czas. Jutro powinna wyjść do domu. Severide już oznajmił, że nie wróci na wymianę zanim Kidd nie poczuje sie o niebo lepiej. Ujęła ją, jego troska ale z drugiej strony wiedziała doskonale, że Severide miał swoje obowiązki. A tych obowiązków nie mógł ignorować. A podstawowym obowiązkiem dla niego było teraz wyjaśnić pani Kapitan, że okłamał ją i wszystkich mówiąc, że Stella to jego dziewczyna. Wpatrywał sie w telefon obracając go w palcach. Brunet, który stanął w drzwiach na widok porucznika zwątpił. Kidd na jego widok uśmiechnęła sie szeroko.
- Chris - rzuciła
- Czołem pani wybuchowa - mruknął wchodząc do środka. Krystek właśnie miał okazję stanąć oko w oko ze swoim zmiennikiem. Wiedział doskonale jak Kelly Severide wygląda. Ale zaskoczony zdał sobie sprawę, że na zdjęciach wyglądał inaczej. Sev na jego widok podniósł się. Słysząc ton mężczyzny zmroził go wzrokiem. Polak sobie jednak nic z tego nie zrobił. Stella na widok torby uniosła brew. Poprawiła się na łóżku.
- Co tam przyniosłeś?
- Gołąbki i rosół z bażanta. Pół Chicago objechałem za tym mięsem - wyjaśnił. Kelly roześmiał sie pod nosem. Przykuło to uwagę pary, która zajęła sie słoikami.
- Wy wszystko leczycie rosołem? - uniósł brew
- Jak wszystko? Znaczy tak, wszystko - skinął głową - Rosół jest dobry na wszystko. A to już też to z tobą przerabiali? - spojrzał na niego odsuwając sie od łóżka Kidd. Ta obserwowała ich w skupieniu. Krystek zrobił krok w jego kierunku
- Przepraszam, jestem Krystian. Jestem zmiennikiem porucznika w Chicago - wyjaśnił wyciągając dłoń w jego kierunku. Kelly podniósł się. Poczuł jak zdrętwiał mu tyłek od siedzenia. Uścisnął jego dłoń. Krystek podniósł wzrok. Severide był ogromny, wysoki i dobrze zbudowany. Bardzo z budowy ciała przypominał byłego męża pani Kapitan.
- Miło mi cie poznać. Dużo o tobie słyszałem - Kelly przyglądał mu się w skupieniu. Widział jak Polak wyraźnie sie rozchmurzył na te słowa.
- Pewnie zrobili mi mega reklamę - mruknął mężczyzna. Jego wesołe usposobienie wyraźnie odbiło sie też na Kelly'm.


Wyszła z sypialni i spojrzała na Severide, który gotował. Słysząc jej kroki odwrocił sie. Dzisiaj mogła wrócić do domu więc Kelly przywiózł ją tutaj i zorganizował wszystko. Kazał Stelli sie połozyć i odpoczywać kiedy on będzie zajmował sie obiadem. Nie mógł wrócić do Polski. Jeszcze nie. Musiał sie upewnić, że Stella czuje sie lepiej. Kochał ją jak siostrę. Była dla niego tak samo ważna jak Leslie. A Leslie już z nim nie ma. O Kidd musiał dbać. Musiał pilnować żeby włos jej z głowy nie spadł. To ona zawsze go rozumiała, to ona zawsze miała dla niego jakąś radę. To ona pomagała mu podnieść się. Więc teraz on będzie jej pilnował. Musi dojść do siebie.
- Miałaś sie zdrzemnąć - oznajmił spokojnie
- A ty miałeś zadzwonić do Lidki i wszystko naprostować - mruknęła siadając na krześle. Brunet westchnął rozgoryczony tym. Nie wiedział czy w ogóle jest sens.
- Nie wiem czy jest sens - oznajmił spokojnie mieszając zawartość garnka - Wydaje mi się, że teraz to bez znaczenia
- Czemu?
- Wracam do Chicago przecież w lutym - mruknął spokojnie chowając wyraz swojej twarzy. Ale doskonale czuł na sobie spojrzenie jej przenikliwych oczu. Właśnie dzisiaj zdał sobie sprawę z tego, że nie zostanie w Polsce na stałe. Zwłaszcza kiedy Krystian powiedział mu, że nie może sie doczekać aż ich wszystkich zobaczy. Wtedy Severide zrozumiał, że za osiem miesięcy wraca do Chicago. Wraca do swojego ukochanego miasta. Wraca do swojej rodziny. Wraca do swojej remizy. Wraca do swojego życia. Polska pozostanie tylko wspomnieniem. Nie chciał wchodzić więc głębiej w to co sie tam działo. Lidka była piękna, utalentowana i nawet jej chłodne obycie mu nie przeszkadzało.
- Kelly...
- Nie, no wszystko jest przecież okej - mruknął odwracając sie. Siedziała dalej przy stole z rękoma położonymi na blacie. Patrzyła na niego w skupieniu.
- Co ci chodzi po głowie?
- Nie będę tego prostował - odwrócił sie w jej kierunku - To jest bez sensu. Ja zaraz wrócę do Chicago, nie zostanę w Polsce. Tu jest przecież moje miejsce - oznajmił spokojnie
- A tam gadasz - machnęła ręką - Nie masz żony, dzieci chyba też nie masz, nie musisz sie na kogoś oglądać. Przecież możesz zostać w Polsce na stałe - dodała
- No co ty - parsknął śmiechem zarzucając sobie ścierkę na ramię. Widziała jak jego twarz stężała. Znała go na tyle, że wiedziała. Wiedziała, że on nawet o tym nie pomyślał. Kelly był czasami uparty. I był w stanie cierpieć chwilę, dłuższą czy krótszą, ale nic zbyt mocno w swoim życiu nie zmieniać. A zmiana kraju należy do wielkich zmian. Zwłaszcza gdy te kraje dzieli cały świat.
- Jesteś czasem bardziej uparty od osła - westchnęła rozgoryczona - Widzę doskonale jak reagujesz na każdą wzmiankę o tej Polce. I zamiast robić coś żeby znaleźć swoje szczęście ty wolisz dać się znowu sponiewierać przez świat i życie
- Jak to widzisz?! - warknął - Rzucę remizę, zostawię ciebie, Matta, skład bo chciałbym zostać w Polsce?! - wytrzeszczyła oczy. Severide oddychał głęboko. Widziała w jego oczach coś dziwnego. Jakby sie jeszcze strasznie motał. Jakby próbował sie przekonać, że ta wyprowadzka może sie udać. Widziała jak minął ją i skierował sie na balkon. Usłyszała trzask drzwi. Złapała za jego telefon. Oczywiście, że znała kod dostępu. Skoro on nie chce z nią rozmawiać to ona do niej zadzwoni. Zadzwoni i wszystko jej wyjaśni. Zerkała kątem oka na balkon ale Kelly wpatrywał sie w miasto. Stella była gotowa by wziąć na siebie jego wściekłość. Ale chciała żeby Kelly był szczęśliwy. Znalazła prawidłowy numer i wcisnęła ikonkę słuchawki. Słyszała ciszę. Mógł sie nawet do niej już nie odzywać. Ale ona będzie sie czuła lepiej, że Lidia będzie o wszystkim wiedziala. I może wtedy będzie inaczej. W skupieniu liczyła sygnały, które sie nagle urwały. Odsunęła telefon od twarzy.
- Połączenie odrzucone - przeczytała.
- Oho, Severide coś musiałeś tam wywinąć - mruknęła sama do siebie i odłożyła jego komórkę na bok. Poźniej spróbuje zadzwonić do Lidki od siebie.

Za karę [Chicago Fire] || ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz