Rozdział 16

333 15 20
                                    

Spojrzała na siebie w lustrze poprawiając kreskę, która wyszła jej niezbyt perfekcyjnie. Ale nie miała czasu na to, żeby z nią walczyć. I tak zaczęła sie ogarniać trochę zbyt późno. Teraz miała za swoje. Wydęła wargi obserwując sie w lustrze wiszącym w przedpokoju. Stresowała sie trochę zbliżającym się wieczorem. Ale tylko trochę. W końcu to ona będzie na swoim terenie i to porucznik będzie musiał sie postarać. Uniosła kąciki ust w lekkim, niepewnym uśmiechu. Może powinna przestać zgrywać zagubioną dziewczynkę? W końcu jest dorosłą kobietą, która nie ma za sobą nikogo. Ponownie żyła sama dla siebie. I powinna się na sobie skupić. A jeśli porucznik rzeczywiście w Chicago ma dziewczynę. No cóż... Ona sie z nim nie zestarzeje, nie pokocha go miłością aż po grób. To Kelly ma problem, z którym będzie musiał sie zmierzyć. Jest w końcu dorosłym mężczyzną, który będzie musiał ponieść konsekwencje swoich wyborów. Za nią nikt nie stał. Odczuwała do porucznika tylko pociąg. To przyjemne napięcie kiedy w myślach rozbierała go ze służbowego uniformu. I postanowiła pewnego dnia rozebrać go w rzeczywistości. 

Uśmiechnął sie na jej widok, kiedy wysiadła z UBERa. Uśmiechnęła sie do kierowcy zamykając drzwi. Wyprostowała sie. Uniósł rękę by ułatwić jej znalezienie go. Do niego rówież sie uśmiechnęła kiedy dostrzegła go w tłumie. Ciepłe wieczory powodowały, że Stary Rynek w Poznaniu tętnił życiem. Mijała ludzi zmierzając w kierunku porucznika. W sumie nie znajdowali się na samym Starym Rynku, ale ulica Fredry była jedną z dróg prowadzących w samo centrum miasta. Wyglądał zabójczo w luźnym, oficjalnym stroju. Koszula, którą miał na sobie w żaden sposób nie opinała sie na jego ciele. Ale podkreślała co najważniejsze. Wsunęła dłonie do kieszeni żakietu. Torebka zwisała z jej ramienia luźno. Bluzka była na pewno szyta na miarę. Ciężko było w sklepach trafić na coś tak perfekcyjnie dopasowanego. Wiedział sam po sobie, kiedy wyszedł w dzień szukając koszuli dla siebie. Nie odstawał wzrostem od innych mężczyzn. Ale budowa jego ciała była trochę kłopotliwa dla ekspedientów w butiku. W końcu trafił jednak na sklep gdzie znalazł coś dla siebie. Podeszła do niego. Na stopach miała szpilki więc teraz była parę centymetrów niższa od niego. Nie musiała zadzierać głowy za każdym razem, kiedy chciała coś powiedzieć. 
- Cześć - nachylił sie w jej kierunku i cmoknął jej polik. Poczuł jak zesztywniała na krótką chwilę. Wyczuł jak mięśnie jej twarzy stężały. Ostrożnie odsunął sie od niej i spojrzał w jej oczy. 
- Cześć - mruknęła przełykając ślinę. Spuściła na chwilę wzrok starając sie nie zrobić czerwona na twarzy. Uśmiechnął sie do niej i uniósł nieznacznie swoje ramię. Poczuł jak wsunęła tam swoją rękę. Jego silne ramię było dla niej oparciem. W ogóle podziwiał kobiety chodzące w szpilkach. Wyglądały apetycznie ale mógł sobie tylko wyobrazić jak to niekomfortowe jest dla nich. Mijali ludzi zmierzających w głąb miasta. 
- Jak minął dzień? - spojrzała na niego
- Świetnie, nie licząc wyjścia na zakupy - wyjaśnił odwracając wzrok w jej kierunku. 

Jeśli kiedyś mówił, że jadł już coś niesamowitego to właśnie to zostało totalnie zdetronizowane przez polską kuchnię. Kiedy dotarli do restauracji poprosił Lidię by to ona coś mu wybrała. Nie potrafił sobie wyobrazić aż tak doskonale wyważonych proporcji przypraw. Kuchnia polska ujęła go swoją różnorodnością, świeżością i sytością. Wpatrywał sie z lekkim niepokojem kiedy przed nim stanął wydrążony bochenek chleba wypełniony jakąś gęstą zupą. Lidia obserwowała go z uśmiechem. Zaskoczony podniósł wzrok na nią a po chwili wrócił do dania, które dostarczył młody chłopak. 
- Co to jest? - mruknął z powątpiewaniem 
- Żur - wyjaśniła spokojnie - Rosół już znasz, więc teraz masz okazję spróbować innej polskiej zupy - dodała zajmując sie swoim talerzem
- A chleb po co? - obserwował ją jak zajmowała sie wędzonym serem. Kelly poczuł przyjemny zapach sera. Ale w doborze jedzenia zaufał jej. W końcu do tej pory nie zrobiła mu na złość, kiedy chciał poznać polską tradycję, kulturę. 
- Spróbuj - wskazała na jego talerz z uśmiechem. Odpowiedział tym samym. Ponownie spojrzał z powątpiewaniem na zawartość talerza. Ale postanowił jej zaufać. W końcu chciał dzięki niej poznać wszystko co związane jest z Polską.

Cały posiłek rozmawiali, żartowali. Bawił sie przy niej doskonale. Im więcej  z nią rozmawiał tym więcej dostrzegał jej osobliwego uroku. Pani Kapitan wbrew pozorom była bardzo otwartą, kontaktową osobą. Miała zabójcze poczucie humoru. Podchodziła do wszystkiego lekko, z dystansem znanym tylko jej. Kelnerzy pilnowali żeby ich kufle kraftowego, polskiego piwa były ciągle pełne. A tematy do rozmów im sie nie kończyły.  Patrzył w jej roześmiane oczy kiedy opowiadała mu coś związanego z remizą. Wychodzi właśnie z restauracji. Miał wrażenie, że nie podniesie sie z krzesła. To co zaserwowała mu restauracja było najlepszym co jadł do tej pory. Czuł sie pełny. Oparł dłoń na jej plecach kiedy znaleźli sie przy drzwiach. Nawet nie zareagowała na jego dotyk. Chociaż musiała przygryźć wnętrze polików. Jego dotyk ją oszołomił. Wsunęła na swoje ramię torebkę. Przez cały wieczór próby flirtowania z porucznikiem spełzły na niczym. Jakby zupełnie nie był zainteresowany brązowowłosą. 

Podniósł ją bez najmniejszych problemów wchodząc do jej mieszkania. Nie mógł sie oderwać od niej. Oczywiście, że przez całą kolację starał sie ignorować jej zachowanie. Ale zapraszając ją na kolację wiedział jak to sie skończy. Bo jak ją pocałował nawet nie dała mu w twarz. 
- Cały wieczór trudno było mi powstrzymać się - mruknął rozpinając swoją koszulę. Zaśmiała sie cicho. Marzyła o tym żeby zatonąć w jego ramionach od samego początku wieczoru. 
- Już nie musisz sie powstrzymywać - oznajmiła opierając dłonie na jego ramionach. Czuła doskonale jego gorącą skórę. Mięśnie napinały się pod wpływem jej dotyku. Za każdym razem kiedy czuł jej dotyk ogarniała go kolejna fala gorąca. Nie było w tym ani krzty romantyzmu. Potrzebowali zrzucić z siebie pierwsze uczucia. Poczuła jak plecami dotyka ściany i unosi sie kilka centymetrów nad podłogę. Oplotła jego biodra wprawnie swoimi udami. Przyjemny ból rozlewał sie od jego pleców kiedy wbijała paznokcie w jego skórę. Przygryzał jej wargi z każdym najmniejszym ruchem. Mieli dla siebie przecież całą noc. 
- Nie mam zamiaru sie powstrzymywać - oznajmił cicho wpatrując sie w jej rozpalone i zamglone spojrzenie. W skupieniu obserwował jak wyraz jej twarzy z każdą sekundą zmienia się. Zapach jej skóry go odurzał. Była aksamitna w dotyku. Jej włosy pachniały słodko, uroczo. 

-----------------------
:D

Za karę [Chicago Fire] || ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz