-XIII-

1.2K 97 65
                                    


Zebrałem się w sobie i wstałem opuszczając w milczeniu szatnię. Czułem, że kilka osób śledziło mnie wzrokiem, ale nikt nie wstał i mnie nie zatrzymał, a także nic nie powiedział.
Poszedłem do toalety, do której droga była prosta bo znajdowała się ona po prostu naprzeciwko szatni.

Wszedłem do środka i zamknąłem się w kabinie gdzie szybko zacząłem się przebierać. Właśnie zakładałem buty gdy usłyszałem otwierające się drzwi toalety i trzask, tak jakby coś ciężkiego spadło na ziemię. Przestraszyłem się.. Nie wiedziałem teraz co mam zrobić, wyjść i zobaczyć co tam się stało, a następnie pójść na wuef czy może jednak zostać i przeczekać tutaj całą lekcję. Miałbym nieobecność.. Mama raczej nie byłaby zadowolona.

Siedziałem tak w ciszy przez około 5 minut. Trzask się więcej nie powtórzył i w toalecie nastała cisza, delikatnie się schyliłem i spojrzałem przez szparę między podłogą a dolną krawędzią drzwi czy nikt nie stoi w pobliżu. Żadnych butów nie zobaczyłem, więc się wyprostowałem i delikatnie otworzyłem drzwi, wysunąłem głowę i nie zobaczyłem nikogo. Uff.. jaka ulga..
Ale.. w takim razie.. co wywołało ten okropny trzask?
Wyszedłem z kabiny i delikatnie zamknąłem za sobą drzwi łokciem co nie było proste. W rękach trzymałem buty, bluzę i worek, w którym ówcześnie schowany był mój strój.
Spojrzałem w lustro przed umywalkami. Moje zielonkawe włosy, jak zwykle nie chciały się układać i sterczały na wszystkie strony.. denerwujące..
Schowałem bluzę i buty o worka odkładając go na bok pod umywalkę. Zacząłem starać się doprowadzić moje włosy do porządku ale za nic nie chciały mnie "słuchać". Westchnąłem ciężko i się poddałem. Wziąłem worek do ręki i rzuciłem ostatnie spojrzenie na swoje odbicie w lustrze, po czym poszedłem do wyjścia z pomieszczenia.
Delikatnie pchnąłem drzwi dłonią i aż się wzdrygnąłem na widok kilkuosobowej grupy, w której po chwili rozpoznałem chłopaków z szatni.
Co oni tu robią? To oni wywołali ten trzask wcześniej? Dlaczego nie są na sali? Czekali tu na mnie? Po co? O co chodzi..?
Tak wiele pytań zbierało mi się w głowie. Ale nie udało mi się uzyskać na żadne odpowiedzi, bo najwyższy chłopak z całej grupy zaczął mówić -Mamy dzisiaj odwołany wuef.- 
Gdy skończył mówić odwrócił się i poszedł, a tuż za nim to samo zrobiła cała reszta grupki.
Mam nadzieję, że to nie jest jakiś żart z ich strony i faktycznie tak jest.. Westchnąłem cicho i obróciłem się na pięcie, wracając do kabiny gdzie się przebrałem z powrotem w ubrania, w których tu przyszedłem.

Zabrałem wszystkie rzeczy i wyszedłem z toalety. I co mam robić przez całą lekcję..?
Usiadłem na ławce przy drzwiach od szatni. Wsłuchiwałem się w gwar panujący w niej.
Siedziałem tak wpatrzony w posadzkę, dopiero gdy usłyszałem otwierające się drzwi odwróciłem głowę w tamtym kierunku prostując się.

-E, Ty, Nowy, chodź grać w butelkę- powiedział szczupły i dość wysoki chłopak z rudą grzywką opadającą na oczy.

Zanim zdążyłem coś odpowiedzieć ten już się obrócił i wrócił do szatni. Okej.. ym.. nie lubię tej gry... ale.. może znajdę jakichś znajomych przez nią..? może.. ym.. będzie dobrze i fajnie..?
Powoli podniosłem się z ławki i poszedłem do pomieszczenia, kilka osób na mnie spojrzało, a chłopak, który wcześniej przekazywał mi informację o odwołaniu lekcji powiedział -Siadaj. Gramy.- wskazał miejsce naprzeciwko siebie palcem.
Usiadłem we wskazanym miejscu. Po chwili kilka osób się uciszyło i również zaczęło siadać na ziemi wokół butelki stojącej na środku tworząc w ten sposób coś na rodzaj koła, a w zasadzie to prawie koła bo kilka miejsc pozostało pustych.
Chłopak, który wcześniej dwukrotnie ze mną rozmawiał, wyglądał na lidera tej grupki, nie zdziwiło mnie więc gdy wziął butelkę w rękę i zakręcił nią jako pierwszy.
Gra się toczyła, nie wypadło na mnie na szczęście ani razu. Po prostu siedziałem i słuchałem wyzwań.
W pewnym momencie jakiś chłopak miał dostać wyzwanie, ale słowa kręcącego zostały całkiem zagłuszone hukiem drzwi. Wszyscy w ułamku sekundy się odwrócili i zamilkli.

-Co tu się..- rozległ się głos i po chwili naszym oczom ukazał się Katsuki Bakugo.

Więc już jasne, co wywołało ten huk. Zapewne otworzył drzwi kopniakiem, co jak zauważyłem jest chyba jedynym sposobem na otwieranie przez niego drzwi.
Chłopak przeszedł przez środek zgromadzenia jak gdyby nigdy nic. Grupka powoli się rozsuwała tworząc mu przejście. Czerwonooki zatrzymał się przy "liderze", który natychmiastowo podniósł się z krzesła, na którym siedział jako jedyny.
Blondyn usiadł na nim opierając się jednym butem na podłożu, a drugim na krawędzi siedziska.
Zaczął delikatnie bujać się na krześle mierząc wszystkich wzrokiem. Zatrzymał spojrzenie na chwilę na mnie. Ale zaraz potem zaczął dalej przyglądać się innym.

-No.. grajcie dalej. Co tak się lampicie zjeby..?- powiedział zimnym tonem.

Ktoś z grupki wziął butelkę i bez słowa nią zakręcił. Wypadło na Bakugo..
Uh.. on też gra? Czy może zaraz zabiorą butelkę i zakręcą jeszcze raz?
Blondyn skierował spojrzenie mówiące coś w rodzaju "no wal" na kręcącego.

Rudzielec spojrzał po wszystkich, jakby myśląc jakie wyzwanie może dać chłopakowi.

-No wal coś mocnego- powiedział po chwili Katsuki.

-Okej, okej.. yy..- zatrzymał spojrzenie na mojej osobie i uniósł lekko prawy kącik ust w górę.
-Widzisz tego nowego? Zdominuj go- odwrócił wzrok na blondyna, a przez grupkę przeszło ciche 'uo'.

Z kolei mnie totalnie zatkało... Co..? Zdominuj..? Mnie..? Co..? O co chodzi..? Dlaczego..? Dlaczego mieszają mnie w wyzwanie tego chłopaka...? A.. może ja nie chcę..?

-Kha, łatwizna- prychnął i wstał z krzesła.

Podszedł do mnie, momentalnie złapał za materiał bluzy i szarpnął w górę, na tyle mocno, że stanąłem na nogi. Spojrzałem mu w oczy, a ten już pchnął mnie na ścianę i walnął butem po obok mojego biodra blokując z jednej strony drogę ucieczki. 
Po chwili uczynił to samo z drugiej strony tylko, że tym razem ręką i trochę wyżej.
Spojrzał mi głęboko w oczy, a ja spojrzałem na niego przerażony..
Nie zdążyłem zobaczyć co się dzieje w tle za nim, bo poczułem jak łapie mnie dłonią za włosy i odchyla jednym ruchem moją głowę w tył, ledwo to odczułem, a pojawiło się coś nowego. Na mojej szyi... Poczułem jak się w nią wpił... jak przygryzł moją skórę szyi..
Przeszedł mnie dziwny dreszcz..
Trwało to chyba z 4 lub 5 minut po czym oderwał się od mojej szyi i odszedł jak gdyby nic się nie wydarzyło, nawet na mnie nie zerkając..


Mamy kolejny rozdział maratonku~!
Przepraszam was bardzo że wczoraj nie było rozdziału, ale miałem tak zawalony dzień, że nie miałem kiedy dokończyć pisać ten. Mam nadzieję że wybaczycie.. 🥺👉👈
W ramach rekompensaty dostajecie dzisiaj rozdział dwa razy dłuższy niż zazwyczaj i w dodatku coś się zaczęło dziać 🤭😳
hihi
Mam nadzieję że się podoba~
A teraz dobrej nocy~
Ja zabieram się za pisanie dalej, dopóki mam wenę hah 
Już jutro następny rozdział, a gdyby na dniach jeszcze była jakaś sytacja, w której nie będę miał możliwości dodania nowego rozdziału napiszę o tym wam na pewno! Obserwujący mnie dostaną powiadomienie, jeśli takowa informacja się pojawi ^^
Więc papa i jeszcze raz dobrej nocy~ Wyśpijcie się tam~ Kochu was hihi ❤❤❤

||1101 słów||

Co jeśli cię kocham?//Todobakudeku||ZAWIESZONE||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz