Lekcje dobiegły końca, a ja z uśmiechem pożegnałem się z Uraraką. Wyszedłem ze szkoły i nabrałem w płuca powietrza. Humor mi wrócił, to nie był wcale taki zły dzień.
Zrobiłem kilka kroków chcąc iść do bramy, a potem skierować się do domu jednak coś mi w tym przeszkodziło, a raczej ktoś.. Poczułem mocny ścisk na swojej dłoni. Szybko spojrzałem przez ramię.Ledwo mój wzrok spoczął na postaci ta mnie pociągnęła do środka budynku. Od razu poczułem, że ma dużo więcej siły. Poczułem, że drugą ręką zasłania mi oczy dalej ciągnąc za sobą. Nie wiedziałem co mam zrobić w tej sytuacji. Dopiero drugi dzień w szkole, a mnie już spotykają takie rzeczy..
W duchu prosiłem żeby tylko nie zaczynały się powtarzać sytuacje z mojej poprzedniej szkołyZ przemyśleń wyrwało mnie jedno mocne szarpnięcie, po którym wylądowałem na ścianie, a potem na ziemi. Uniosłem powoli wzrok do góry jednocześnie wzdrygając się gdy postać mocnym ruchem oparła nogę kilka centymetrów koło mojego ucha. W tym momencie ogarnęło mnie przerażenie.
-Po chuj za mną szedłeś rano śmieciu?!- odezwał się w końcu chłopak łapiąc mnie za kołnierz i podciągając do góry.
Nie potrafiłem wydusić z siebie słowa, byłem wystraszony i zdziwiony tym, że postacią, która mnie zatrzymała jest Bakugo..
-No mów!- krzyknął.
-Baku, spokojnie. Wystraszysz go- zza rogu usłyszałem spokojny głos, a zaraz potem zza niego wyłonił się wysoki chłopak. Szedł powoli, spojrzałem na niego tak jak i blondyn.
-Nie umiesz niczego załatwiać spokojnie albo po prostu dawać spokój? Puść go- uśmiechnął się ciepło tak jakby sytuacja naprzeciwko, której był była totalnie odwrotną.
Poczułem, że chłopak mnie puszcza przez co znów wylądowałem na ziemi. Cicho syknąłem i spojrzałem na nich unosząc głowę w górę.
Chłopak o dwukolorowych włosach wystawił do mnie dłoń aby pomóc wstać. Powoli podałem mu rękę i wstałem.-Nie przejmuj się nim, czasem ma hmm problemy z wyrażaniem się?-
-Ja mam problemy z wyrażaniem się??! Ja??!?- blondyn przysunął się do wyższego krzycząc
-No chyba nie powiesz, że nie masz. Niby co teraz robisz?- odpowiedział unosząc brew w górę
-y.. y.. no.. dobra- odsunął się z powrotem i spojrzał na mnie -więc? po chuj mnie śledziłeś śmie-... ty.. no. -
Obecność drugiego chłopaka trochę mnie uspokajała. Był bardzo spokojny, można wręcz powiedzieć, że czuć od niego dobrą i spokojną energię.
-ja... ja tylko chciałem.. chciałem znaleźć drogę.. drogę do klasy..- odpowiedziałem powoli.
-Trzeba było iść za kimś innym albo się kogoś zapytać idioto!- znów uniósł głos na co wyższy chłopak pacnął go dłonią w ramię.
-Nie unoś się tak--p-przepraszam...- odpowiedziałem cicho uciekając wzrokiem w bok
-więcej nie będę za tobą.. chodził.. p-przepraszam -zająknąłem się-No ja myślę- prychnął, po czym odszedł.
-Przepraszam za niego. Ma taki.. wybuchowy charakter- powiedział do mnie drugi chłopak, który został w miejscu.
-to nic.. nic takiego..- spojrzałem na niego. To ich widziałem wczoraj w parku..
-Wydaje mi się, że już się widzieliśmy-
-a.. y.. no.. tak, pomogłeś mi znaleźć salę.. raz..- uciekłem wzrokiem w bok
-Tak, tak, pamiętam- uśmiechnął się.
-Muszę już iść- zaczął się powoli oddalać
-Jakbyś jeszcze kiedyś potrzebował pomocy szukaj mnie w bibliotece bądź tutaj na korytarzu! Trzymaj się młody!- krzyknął tak abym mógł go usłyszeć i wyszedł ze szkoły.Poczułem lekką ulgę. Wygląda na to, że mam w tej szkole przynajmniej jednego "sojusznika".
Otrzepałem się i szybkim krokiem opuściłem szkołę, a następnie udałem się do domu.
Moje kochane goferkiZ racji tego że zbliżają się święta postanowiłem dać wam mały prezent od siebie Tym prezentem jest krótki weekendowy maraton I dziś jest pierwszy jego rozdziałMam nadzieję, że wam się spodobał i że sama niespodzianka również wam się podoba! Do jutra skarby, dobrej nocy~! ❤✨❤✨❤✨❤✨❤||592 słowa||
CZYTASZ
Co jeśli cię kocham?//Todobakudeku||ZAWIESZONE||
FanfictionIzuku Midoriya to szkolny odrzutek. Inni uczniowie nienawidzą go, uważają że jest inny. Jednak w pewnym momencie świat Izuku wywróci się do góry nogami, wszystko przez przeprowadzkę, nową szkołę, znajomych.. Mam nadzieję że się spodoba, to moja pie...