-XV-

1K 79 15
                                    

Ciepły wiatr rozwiewał mi włosy, a promienie słońca przebijające się przez chmury raz po raz raziły w oczy.
W końcu przekroczyłem próg domu od razu słysząc głos mamy.

-Jak było w szkole słońce? Poznałeś już kogoś? Wszyscy są mili? A jak dyrektor? Jaki jest? Jak ci mijały lekcje? Nauczyciele są w porządku? Który przedmiot najbardziej ci przypadł? - zaatakowała mnie milionem pytań wypowiadanych tak szybko, że co najmniej połowy z nich nie zrozumiałem.

-Mamo, spokojnie, po kolei- zaśmiałem się i usiadłem przy stole w kuchni.

-No tak, fakt ale jestem taka roztrzęsiona- powiedziała dość szybko choć nie aż tak jak przed chwilą.

-Stresowałam się chyba z milion razy bardziej niż ty więc opowiadaj mi teraz wszystko ze szczegółami- dodała z ciepłym uśmiechem kładąc przede mną talerz wypełniony jedzeniem.

-No to- zacząłem zastanawiając się jak ułożyć zdanie i co najpierw powiedzieć. 

-Ogólnie dyło w porząmdgu - powiedziałem pierwsze zdanie jednocześnie pakując dużo jedzenia do buzi na co kobieta od razu skarciła mnie wzrokiem.

Zacząłem dalej mówić po przegryzieniu i połknięciu wszystkiego - więc było w porządku, dyrektor jest okej, poznałem jedn- urwałem. Przecież jak powiem, że poznałem jakąś dziewczynę moja mama zaraz zacznie zadawać milion pytań na jej temat i nie da mi spokoju przez najbliższy miesiąc. 
-poznałem takiego chłopaka, pomógł mi jak nie mogłem znaleźć klasy- uśmiechnąłem się, a kobieta od razu to odwzajemniła.

-cieszę się synku- powiedziała.

Nasza rozmowa trwała jeszcze dobre 30 minut dopóki nie skończyłem obiadu i nie obwieściłem, że idę na górę zacząć rozpakowywać kartony w pokoju.

Stanąłem w progu i zlustrowałem wzrokiem pomieszczenie.
No to tak
W moim tempie
za 4 lata wszystko rozpakuję
Zaśmiałem się sam do siebie jakbym opowiedział niesamowity dowcip i zacząłem wyciągać ubrania i układać, chociaż w sumie to bardziej upychać je do szafy.
Wystawiłem pusty karton przed drzwi pokoju i zabrałem się za kolejny.

Skończyłem rozpakowywać rzeczy z drugiego kartonu i wyjrzałem za okno.
Słońce już zachodziło.
Niesamowicie dużo czasu zajęło mi układanie tego wszystkiego, wiem że mam tępo ślimaka ale aż tak?
Zbiegłem po schodach i poszedłem do kuchni. Oświadczyłem z uśmiechem, że idę się przejść po okolicy przy tym obiecując chyba z tysiąc razy, że się nie zgubię. Chwilę potem już szedłem chodnikiem wdychając już trochę zimne powietrze.

Doszedłem do okazałego parku.
Szedłem oglądając liście muskane przez wiatr i pomarańczowe słońce przebijające się między drzewami. Byłem już dość daleko gdy wszystko zaczął ogarniać mrok, powoli już zapadała noc. Odwróciłem się powoli i zacząłem iść z powrotem w stronę domu. Jednak nawet nie zauważyłem jak bardzo zagłębiłem się w park, a co za tym idzie droga powrotna zajęła mi sporo czasu. Przyśpieszyłem kroku, lampy były porozstawiane tak rzadko, że w niektórych miejscach naprawdę można było się nieźle wywalić.
Mam nadzieję, że mama nie będzie bardzo zła..             
Zatrzymałem się
Gdzieś niedaleko usłyszałem dwa męskie głosy. Jeden łagodny, drugi bardziej twardy ale nie poważny. 
Zacząłem nasłuchiwać, choć chyba logiczniejszym wyjściem byłoby jak najszybsze pójście do domu, szczególnie przez wzgląd na to jak ciemno już było. 


Mam nadzieję, że rozdział się podoba ^^Planuję nowe rozdziały dodawać w każdą sobotę (jeśli się uda to o 15)Piszcie czy taki dzień wam pasuje! c;Miłego dnia~! ❤✨||510 słów||

Co jeśli cię kocham?//Todobakudeku||ZAWIESZONE||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz