-V-

1.4K 104 26
                                    

Po powrocie do domu, zapakowałem ładnie prezent.
Jutro, pomimo tego, że jest sobota, muszę iść do szkoły, aby dać prezent wychowawcy, który przekaże go Victorii i da mi mój prezent... prezent.. od Kima...


Stałem przed wejściem do szkoły ściskając w rękach pudełko owinięte fioletowym papierem prezentowym. Zastanawiałem się czy Kim zna powód dla którego musi mi dać szybciej prezent, a jeśli go nie zna to jaka będzie jego reakcja na to że jego ulubiony worek treningowy odchodzi ze szkoły.
Stałem tak dobre 10 minut po czym zauważyłem niski, czarny sportowy samochód zatrzymujący się przed bramą szkoły. Z samochodu wyszedł sądząc po posturze mężczyzna, miał na sobie czarne jeansy i bluzę z kapturem, z czego kaptur miał założony. Nie widziałem więc jego twarzy. Zaczął iść w moją stronę, a w rękach niósł pakunek podobny do tego mojego, tylko że tamten był znacznie większy i papier w który był zapakowany miał zielony kolor. Człowiek zatrzymał się około metr ode mnie i ściągnął kaptur. W ułamku sekundy poznałem chłopaka i sam sobie się dziwiłem jak mogłem chociażby się nie domyśleć że to będzie Kim.


-Słyszałem, że się wyprowadzasz  - powiedział łagodnym, całkowicie niepodobnym do niego tonem.

-Ta.. - odpowiedziałem krótko patrząc w ziemię.

-Słuchaj, skoro tu się to wszystko kończy.. i prawdopodobnie już się nie zobaczymy..  to       zakończmy to w zgodzie- mówił powoli, jakby specjalnie przeciągając wyrazy.
Podniosłem głowę i spojrzałem na chłopaka, jednak ten nie patrzył na mnie, miał lekko spuszczoną głowę i wzrok wbity w posadzkę, praktycznie tak samo jak ja przed chwilą. Wyglądał tak jakby czegoś żałował, jakby było mu przykro.   Nie, nie, nie, nie, stop. To Kim, a to pewnie kolejny z jego żartów, kolejny raz próbuje mnie w coś wrobić. Nie uwierzę mu w to, nieważne co by zrobił.

-Przepraszam... -  
Pierwszy raz usłyszałem od niego to słowo, nie tyle co byłem zszokowany samym usłyszeniem go od chłopaka, to dodatkowo ton jakim to wypowiedział brzmiał na smutny, choć jednocześnie absolutnie szczery. Zrobiłem delikatny krok do przodu i już otwierałem usta chcąc coś powiedzieć, ale on znowu mi przerwał.

-Nic nie mów, po prostu    z tą wiedzą, że nigdy możemy się nie zobaczyć, czuję się bardzo.. hm.. bardzo dziwnie,  to są chyba wyrzuty sumienia.. czuję żal ,    że przez te wszystkie lata pokazywałem się w stosunku do ciebie od tej złej strony i że takiego mnie zapamiętasz..- mówiąc to podniósł głowę, a ja zobaczyłem malutką pojedynczą łezkę spływającą po jego policzku, nie wiedziałem co powiedzieć, to było coś czego się kompletnie nie spodziewałem. Jego słowa brzmiały tak szczerze, że nie miałem już wątpliwości, byłem przekonany, że mówi teraz prawdę.

-Nie mam za dużo czasu.. wybacz- dał mi pakunek do rąk 
-Przepraszam za wszystko.. do zobaczenia kiedyś- w tym momencie mnie przytulił, co mnie tak zszokowało, że stałem jak wbity w ziemię nic nie mówiąc, na długo po tym jak odszedł.

Po jakimś czasie przyszedł mój nauczyciel któremu przekazałem paczę dla Victorii i skierowałem się do domu, wciąż zszokowany dziwnym i jakże niecodziennym zachowaniem chłopaka.




Jak można zauważyć będzie to raczej opowiadanie wolno pisane
W każdym bądź razie miłego czytania, każdemu kto zechce poświęcić temu ff choć chwilkę c;

Co jeśli cię kocham?//Todobakudeku||ZAWIESZONE||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz