Po sześciu miesiącach w końcu jestem. I tak szybko mnie się nie pozbędziecie. Mam plany na kilka rozdziałów. I by wam wynagrodzić te miesiące od 12 do 14 czerwca planuję zrobić krótki trzyczęściowy maraton.
-Jak widzisz Max ja tu stoję-powiedziałam, gdy już byłam na dole. Mój zastępca stał przodem do innych członków natomiast do mnie tyłem
-Ty tutaj! zdziwił się, gdy tylko się obrócił i mnie zobaczył -Przecież jestem alfą...-a co z tego, że zaniedbałam watahę i gdyby nie to, że jakiś wilk z mojej watahy zginął przez kundle: szłam by już po wybiegu biorąc udział w jakimś pokazie znanego lub mniej znanego projektanta, prezentując przy tym jego projekt w pełnej okazałości albo poszłabym z moją przyjaciółką do pobliskiej kawiarni- Witajcie-przywitałam się z chłopakami, którzy stanowili moje stado. Nie licząc mnie składało się one z sześciu mężczyzn w tym też Max'a i paru młodszych chłopaków wraz z Simonem.-Alfo-powiedzieli mężczyźni
-Gdzie są dzieci?-spytałam się wilka pierwszego wilkołaka po prawej. Był to Jake. Szatyn o miodowych włosach sięgających lekko za uszy, miodowych oczach, przewyższający mnie o pół głowy.
-Alfo-zaczął, ale ja mu przerwałam
-Rebeko-poprawiłam go. Jako mój przyjaciel może się do mnie zwracać po imieniu. Gdyby nie on, nie byłoby mnie już
na tym świecie zginęłabym z głodu i ze zamęczania. Po tym jak moi rodzice zginęli uciekłam z sierocińca czując, że przez moje wilcze geny tam nie pasuję . On mi pomógł. Zabrał mnie do swojej matki, u której po śmierci moich rodziców się wychowałam. Na moje nieszczęście jednak mój przyjaciel nie mógł być tam ze mną, ponieważ jego tata zabrał, gdy tylko skończył sześć lat. Tak nakazywało i nadal nakazuje prawo wilków. Jest ono bardzo dziwne, ale nie można się dziwić skoro pochodzi z bardzo dawnych czasów. Według tego prawa wilcze dzieci są przez sześć lat u swoich rodzicielek, a później ich ojcowie zabierają je do watah gdzie chłopcy uczą się wszystkiego o wilkach i nie mają prawa odwiedzać swoich matek dopóki nie skończą pełnoletności. Tak chociaż powiedziała mi mama Jack'a
-Reb niektórzy śpią, a inni bawią się w lesie-powiedział już poprawnie
CZYTASZ
She alpha
RandomWiecie jak to jest być tą inną. Inni na moim miejscu by się cieszyli,a ja zamiast tego uciekłam od obowiązków, które zdobyłam. A teraz muszę wracać z powrotem do miejsca, w którym się wychowała. Okładka mojego autorstwa.