Tak jak mówiłam w poprzednim rozdziale tak szybko stąd nie zniknę (chociaż mam taką nadzieję). A teraz nie przedłużając już mojego krótkiego monologu, który z każdym słowem robi się o wiele dłuższy zapraszam was na pierwszą część maratonu.
Nagle usłyszałam jakieś wycie. Momentalnie wszyscy w tym też ja stanęli w bezruchu. Czy to nie czasami, któryś z młodych? No to pięknie. W jego wyciu można było usłyszeć cierpienie. Ktoś go atakuje. Ta myśl znalazła się jako pierwsza w mojej głowie. Odpowiedziałam wyciem dającym mojemu wilkowi nadzieję, że ktoś pomoże mu i go uratuje. Nie czekając na innych pobiegłam do biblioteki. Nie chciałam rozbijać okien, więc otworzyłam w pomieszczeniu z książkami szklane drzwi, które zajmowały połowę jedne ze ścian biblioteki. Już po chwili biegłam po lesie, który znajdował się od razu za domem i także jak dom i kilka innych miejscu był moją własnością. Ale nie mnie jako modelki, ale jako alfy potężnej watahy. By lepiej złapać trop, ściągnęłam z siebie wszystko, co miałam na sobie, zwinęłam ubrania i położyłam koło jakiegoś drzewa po czym pomyślałam o moim pięknym czarnym niczym węgiel futrze. Kilka sekund później poczułam ogromny ból co było informacją o nadchodzącej przemianie. Stanęłam na czworakach, a już po chwili moje kości zaczęły się przemieszczać. Byłam czarną wielką wilczyca rangi alfa.
Zawyłam z całej siły jaką dało mi wilcze wcielenie, a już po chwili złapawszy trop zaczęłam biec. Jednak nie zdążyłam uratować tamtego wilka. Leżał już nieżywy z przegryzioną tętnicą i ogromną ilością krwi. Jego ruda sierść była właśnie ją obrodzona. Wyglądało to strasznie. Biedny młody chłopak, nie żebym ja była stara . Wokół niego mogłam wyczuć zapach jakiegoś kundla. Mają oni bardzo specyficzny zapach, ale przez ten widok nawet nie mogę wam tego opisać.
Kolejny raz w ciągu niecałej godziny wydałam z siebie wycie. Tym razem było one jednak rykiem ogłaszającym polowanie. Najwyższy czas by moja wataha zaczęła od nowa stawać się łowcami. Takie było nasze przeznaczenie. Być łowcami. Ja, jak i każdy inny wilk z mojej watahy ma oprócz głosu swojego wilka jeszcze łowcę. Nasi poprzednicy byli właśnie nimi, a my jesteśmy nowym pokoleniem ich. Łowców kundli, jak i innych wilków. Już czas by udać się na spotkanie innych wilków i pogadać sobie z nimi o bardzo, ale to bardzo ważnych rzeczach.
CZYTASZ
She alpha
RandomWiecie jak to jest być tą inną. Inni na moim miejscu by się cieszyli,a ja zamiast tego uciekłam od obowiązków, które zdobyłam. A teraz muszę wracać z powrotem do miejsca, w którym się wychowała. Okładka mojego autorstwa.