Witajcie w tym upalnym dniu. Na dworze chociaż u mnie jest tak gorąco, że siedzę w cieniu swojego pokoju przy laptopie i witam was w drugim rozdziale maratonu.
Jednak najpierw chciałam sprawdzić czy ten kundel znajduje się nadal na moim terytorium. Po tym jak zawyłam pobiegłam za wonią tego śmierdzącego wilka. Bez urazy. Ale one właśnie tak śmierdzą. Co do prawie wszystkich wilków jest tak odrażające że nawet nie chcą biec tropem kundla. Jednak mi to nie przeszkadza. Teraz w mojej głowie jest tylko jedna myśl. Muszę znaleźć wilka, który zabił jednego z moich i się z nim rozprawić.
Wybiegłam z lasu, przebiegłam przez szosom, przez co wkurzyłam niektórych kierowców, którzy zaczęli na mnie trąbić. Gdybym była normalnym zwierzęciem to bym chyba skuliła ogon i uszy i pobiegła do lasu, z którego weszłam. Jednak nigdy nie byłam normalnym wilkiem. Tak jak inne wilkołaki przecież żyję blisko ludzi, a nawet wśród nich, więc jestem przyzwyczajona do takiego zachowania.
Ignorując samochody pobiegłam dalej kawałek przez pole między zbożami, przez co miałam ochotę się podrapać, ale wytrzymałam to. A gdy już wybiegłam tej ziemi zaczęłam biec dalej tym razem jednak skręciłam prawo. Aż w końcu znalazłam się na obrzeżach jakiegoś miasta, niedaleko magazynów. Tam ta ohydna woń była najbardziej wyczuwalna.
W końcu jednak biegnąć za nią znalazłam się w ślepej uliczce. Warknęłam głośno z wkurzenia. Okiwał mnie.
CZYTASZ
She alpha
RandomWiecie jak to jest być tą inną. Inni na moim miejscu by się cieszyli,a ja zamiast tego uciekłam od obowiązków, które zdobyłam. A teraz muszę wracać z powrotem do miejsca, w którym się wychowała. Okładka mojego autorstwa.