Zaparkowałem przed tą ogromną posesją, która należ do mnie. Wyszłam z samochodu na razie nie wyciągałam z niego walizek, ponieważ nie będę iść nosiła od tego są chłopaki. Przeszłam przez bramę, a następnie szłam kawałek kostką brukową która prowadziła do ogromnego domu. Dla niektórych wydawałoby się on jakimś zamkiem bądź willą, ale dla mnie był po prostu domem, w którym się wychowałam. Nacisnęłam na dzwonek od drzwi, ale nikt mi nie chciał otworzyć, więc sama sprawie, więc sprawdziłam, czy są otwarte. Były otwarte, ale dlaczego? Przecież oni wiedzą, że w każdej chwili kundlem, czyli wilki które nie należą do żadnej z watah mogą nas zatankować. Ja już sobie z nim porozmawiam. Weszłam do przedpokoju w sumie nic się nie zmieniło wszystko leży nas twoim miejscu. Tak jak to zapamiętałam. Dalej poszłam korytarzem, który zaprowadził mnie do salonu, lecz nikogo tam nie zastałam. Ciekawe gdzie oni są? Potem sprawdziłam jeszcze kuchnię jadalnie pokoje każdego z osobna, lecz ich nie znalazłam. W końcu miałam już tego dosyć i poszłam do swojego pokoju. Otworzyłam drzwi i ujrzałam różowe ściany i białe meble. Będę musiała pojechać do jakiegoś sklepu i kupić białą i czarną farbę. Nie zniosę tego koloru. Kiedyś go uwielbiałam, ale teraz nie. Wzięłam z regału album z moimi starymi zdjęciami, na których byłam z moją watahą, z przyjaciółmi, rodziną; położyłam się na łóżku i zaczęłam przeglądać fotografie.
CZYTASZ
She alpha
RandomWiecie jak to jest być tą inną. Inni na moim miejscu by się cieszyli,a ja zamiast tego uciekłam od obowiązków, które zdobyłam. A teraz muszę wracać z powrotem do miejsca, w którym się wychowała. Okładka mojego autorstwa.