rodzicielstwo || 19

258 27 32
                                    

- Ale nie powiesz rodzicom, Tom? - spytał cicho drobny jak na swój wiek nastolatek, siadając na blacie w kuchni, podczas czego zapytana przez niego osoba szukała całkiem już spokojnie lodu w zamrażarce. Hamilton trzymał Jeffersona pod uważnym spojrzeniem, nie chcąc go spuszczać z oczu, jakgdyby nie miał pewności, co ten za chwilę zrobi. Nie ufał mu tak jak swoim normalnym znajomym. Nie ufał mu, przynajmniej nie w tej kwestii, pomimo, że rodzice też nie za bardzo byli wylewni na jego temat.

Ciemnoskóry mężczyzna odwrócił się na chwilę w stronę Alexandra, ale nic nie powiedział. Była może jakaś pierwsza w nocy, a oni dopiero co wrócili z samochodu. Alexander co prawda bardzo, usilnie wręcz chciał wrócić do swojego pokoju, obmyć się i pójść spać, jednak osobą decydującą w tej kwestii okazał się być Thomas, który konsekwentnie zdecydował, że musi o niego dobrze zadbać jako wysokiej klasy niania, chociaż zdawał sobie doskonale sprawę, że jest ochroniarzem, a nie osobą, która ma zadbać w ten sposób o Karaiba.
Nie znajdując lodu, zwyczajnie westchnął z rezygnacją, zostawiając Alexandra chwilowo bez odpowiedzi. Mimo wszystko wiedział, że nie powinien go tak ignorować, ale wkrótce zwyczajnie podszedł do niego z namoczonym ręcznikiem papierowym.

- Mogę? - spytał, z czego Alex od razu zrozumiał, że chodzi o wytarcie okolic ust i nosa od zaschniętej już krwi. Natomiast odpowiedzią na pytanie Wirgińczyka zostało niezdecydowane przytaknięcie głową i odwrócenie nieco zagubionego wzroku od Thomasa. Ten spodziewał się jednak, że reakcją na dotknięcie poczerwieniałego noska będzie skrzywienie w bólu, syknięcie, lub coś w tym stylu, ale Hamilton czując zimny, wilgotny i papierowy materiał na swojej skórze nawet się nie skrzywił. Był lekko przyzwyczajony do bólu, o ile można tak powiedzieć. Dla Alexa ból psychiczny był znacznie gorszy niż ten fizyczny, jakkolwiek źle to nie zabrzmi. Zwyczajnie ostatnimi czasy dużo o tym myślał i doszedł do takiego, a nie innego wniosku. - Alexander, co się tobie stało? Kto ci to zrobił?

Brązowooki chłopak pomrugał z lekką dezorientacją, łapiąc delikatnie za nadgarstki Thomasa, starając się jakkolwiek odsunąć jego ręce od swojej twarzy, chcąc, aby ten skupił się na jego słowach, a nie czynności wykonywanej.
Jefferson popatrzał na Hamiltona może tylko z nieznacznym zmieszaniem i potulnie odsunął swoje dłonie, aby oprzeć się zaraz nimi o ciemny blat, na którym Alexander siedział. Było to lekko dwuznaczne, biorąc pod uwagę, że Wirgińczyk stał między nogami Alexa, ale narazie jeszcze nie zwracał na to żadnej uwagi. Narazie chciał, żeby Alex czuł się w miarę dobrze jak na obecny stan, a skoro młody nie miał żadnego problemu co do ich pozycji, to Thomas też nie ma zamiaru się nad tym rozwodzić. Przynajmniej nie teraz.

- Jak to "kto"? Przecież nikt mi nic nie zrobił. - wymamrotał z zamyśleniem, ostatecznie zbierając się na odwagę, aby spojrzeć mu w oczy, które zaraz lekko zmrużył. Spuścił wzrok, ale po chwili uniósł go na czekoladowe oczka Wirgińczyka, w tej chwili tak intensywnie wpatrzone w niego. Pomrugał, a jego źrenice nieznacznie się zwężyły od większej niż dotychczas dawki światła sztucznego. - Słuchaj, to nie ważne teraz-

- Że co? Oczywiście, że to jest ważne. - prychnął starszy z ich dwójki z wielkim, nieukrywalnym oburzeniem. Jednak jak szybko to oburzenie się pojawiło, tak szybko zwyczajnie znikło, ponieważ Thomas dość prędko zauważył w oczach Hamiltona dużą skruche, oraz większą niż tą naturalną ilość łez, która sprawiła, że oczka Alexandra stały się szkliste. Nie płakał, jednak się wzruszył, co było widoczne od razu po drżeniu dolnej wargi, skrzywieniu ust i zmarszczeniu w charakterystyczny sposób brwi. - Hej, hej, nie płacz mi tutaj, Alex... - wyszeptał z od razu zmienionym tonem głosu, jakby cichszym i bardziej spokojnym, chociaż nadal cholernie zmartwionym, tylko sam Jefferson nie miał pojęcia czym bardziej. Tym, że Alexander jest w stanie emocjonalnej kluchy, tym, że spływała mu wcześniej krew z nosa, czy też tym, że Thomas jest bliski zwolnieniu z pracy. Przynajmniej tak mu się wydawało. - Dobrze, porozmawiamy o tym jutro, okej?

Hamilton odwrócił głowę w prawą stronę, zastanawiając się chwilę nad tym, co powinien zrobić w takiej sytuacji. Po chwili jednak westchnął cichutko i pokiwał twierdząco głową, a właściwie bardziej precyzyjnym ujęciem tego byłoby zwykłe skinienie głową. A więc skinął głową i rozłożył ochoczo ramiona, zapraszając tym samym bez słowa Thomasa do uścisku, chyba pierwszego, na jaki w ogóle się odważył. Chciał podziękować w jakiś sposób za to, że jest tutaj z nim, że tak o niego dba i że jest tak cholernie miły. Że jest zwyczajnie przy nim i go nie zostawia. Co prawda Alex zdawał sobie doskonale sprawę, że gdyby Thomas został zwolniony z jakiegoś chorego, wymyślnego powodu, nawet nie utrzymał by z nim kontaktu, bo łączy ich tylko praca... jednak... Alexander cichutko, potajemnie dziękował rodzicom, że wpadli na pomysł zatrudnienia mu ochroniarza. Ciężko mu było być samemu w nowym domu, bez brata, który zawsze towarzyszył mu w wcześniejszym życiu. Ta, James może i nie był najlepszym bratem, Alex nadal nie kryje żalu za opuszczenie rodziny, ale nadal mimo wszystko był jego rodziną.

Thomas popatrzał na Karaiba z lekkim, jakby rozczulonym uśmiechem, po czym zwyczajnie przytulił go, pozwalając młodszemu całkiem wtulić się w jego klatkę piersiową.

– ...mogę zatrzymać bluzę? – spytał cicho brunet, a właściwie wymamrotał to w jego tors, ocierając o niego policzek.

– Jasne.




• • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • •

oKEJ przepraszam
wiem że nie było mnie dość długo, przepraszaaaam, kocham was, przepraszam no jestem guuupiaaaaa
o, i przepraszam za powtórzenia bo mam z nimi ostatnio problem

poza tym, jakbyście zastanawiali się kiedyś jak wygląda wasza autorka:


poza tym, jakbyście zastanawiali się kiedyś jak wygląda wasza autorka:

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

to ja hihi

tyle że mam niebieskie oczka


papapapapapapa

protect me || jamiltonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz