mamooo || 22

206 25 33
                                    

– Mamo, a co by się stało, gdybym powiedział ci, że podobają mi się mężczyźni? – spytał z lekkim przestrachem Alexander, ledwo co stojąc w kuchni, bo mówiąc szczerze tak się telepał z nerwów, że aby ustać musiał podeprzeć się o blat.

Długo przygotowywał się do tego pytania. Nie było ono co prawda ani trochę łatwe, jednak po miesiącach zastanawiania się, co powinien zrobić, odważył się wydukać te słowa z trudem i zaciśniętym żołądkiem.
Zastanawiał się nad tym naprawdę długo, może i nawet za długo, ponieważ od pewnego czasu patrząc na swoich znajomych w szkole, patrząc na... Thomasa, czuł coś innego. Nie wiedział nigdy jak to określić, ponieważ to uczucie było znacznie silniejsze niż to, kiedy patrzał na kobiety, ale kiedy już to robił, nadal je czuł, w małych ilościach. Po jakimś czasie zwyczajnie zaczął się zastanawiać, czy wszystko z nim jest okej. Uznawał to z początku za nienormalne (był tolerancyjny jak cholera do wszystkich dookoła tylko nie dla siebie, mam nadzieję że ktoś rozumie), aby w ten sposób mógł on patrzeć na osobę tej samej płci. Przecież słyszał wcześniej o homoseksualizmie, innych orientacjach, ale nigdy nie myślał, że to trafi akurat na niego. Jednak pojęcie homoseksualizm było dla niego za "mocne", zbyt bezpośrednie i ogólnikowe, bo w końcu to nie tak, że nie wyobrażał sobie związku z jakąkolwiek kobietą, ale parę wolał dzielić mimo wszystko z mężczyzną.
W końcu uświadomił sobie, że jest biseksualny.

Czuł zwyczajną potrzebę powiedzenia komuś o tym, a nie chciał mówić o tym byle komu. Nie chciał, aby to Thomas był pierwszą osobą, która się o tym dowie, bo nie chciał być przez niego odepchniętym. Pewnie gdyby się dowiedział to zwolnił by się z pracy, a wszystko co robili dotychczas wydało by mu się dwuznaczne. Dlatego też pierwszymi osobami o których pomyślał byli rodzice. Doskonale zdawał sobie sprawę, że nie wyrzucą go za to z domu. Nie był co prawda pewny czy go jakkolwiek zaakceptują, ale świadomość tego, że jest dla nich zbyt ważny zwyciężyła.

Teraz za to patrzał się z przestrachem i zdenerwowaniem na swoją mamę i swojego tatę, którzy podnieśli na niego lekko zdezorientowany wzrok pełen szoku i również nie za dobrze widocznego zdziwienia. Alexander przełknął ślinę, obejmując samego siebie ramionami, odwracając głowę w prawą stronę aby upewnić się, że Thomas jest w innej części domu i nie będzie go przy tej rozmowie.

– Chodź, usiądź. – powiedział po chwili George z lekko uniesionymi brwiami, odsuwając dla niego krzesło od stołu. Alex spojrzał się na niego i w taki sam sposób stał przez chwilę w miejscu, po czym ruszył powolnie i niepewnie w stronę swoich rodziców, aby zaraz usiąść na krześle i przysunąć się do stołu, aby oprzeć o niego łokcie. Wzrokiem uciekał nerwowo na wszystkie strony, chcąc uniknąć wzroku... głównie taty, mówiąc szczerze. Hamilton wiedział przecież doskonale, że taką postawą bardziej zawiedzie George'a niż Marthę, chociaż nie do końca wiedział skąd ma takie przeczucie i skąd jest taki pewny. Rodzice od zawsze mu powtarzali, że nigdy ich nie zawiedzie. – Posłuchaj, Alex, spokojnie, bo się nam tu zaraz zapowietrzysz. Jesteś już prawie dorosły, możemy rozmawiać o takich rzeczach.

– ...nie chcę was rozczarować. Nigdy nie chciałem i pomimo, że teraz to robię, to nadal czuję się z tym źle. – zaczął, ale zaraz wciągnął gwałtownie powietrze nosem, tak, jak gdyby chciał coś powiedzieć na jednym wdechu, aby mieć to jak najszybciej za sobą. – Nie jestem hetero. – zacisnął usta w wąską linię, na chwilę podnosząc wzrok na twarz Marthy, a widząc na niej lekkie zaskoczenie od razu ładnie zgestykulował następne słowa. – Ale nie jestem też homo. Wiem, że to bez sensu, ale... nie chcę, żebyście widzieli mnie jako głupiego nastolatka z wahaniem nastrojów, bo to nie jest spowodowane dojrzewaniem, a sposobem postrzegania świata przeze mnie, rozumiecie? – spytał, ale widząc rozbawione miny swoich rodziców nerwowo się zaśmiał. – Nie rozumiecie, jasne. Chcę żebyście traktowali to poważnie. Chcę, żebyście traktowali mnie poważnie... chcę waszej akceptacji. Bez niej nie dam rady.

Swój dość niepewny wzrok Karaib skierował na twarz Marthy, a zaraz po tym na twarz George'a, jednak widząc na ich ukochanych buźkach rozbawienie, ale również względny spokój zmarszczył brwi z zagubieniem i niezrozumieniem. Dorośli ludzie z danego towarzystwa byli niezwykle rozczuleni jego zdenerwowaniem, a Hamilton powoli zaczynał się zastanawiać, czy aby na pewno wszystko dobrze zrozumieli. Może myślą, że to jakiś wyjątkowo nieśmieszny żart z jego strony, chociaż to bez sensu. Znają go w końcu lepiej niż on sam siebie, Alex nie miał w zwyczaju odstawiać takich numerów.

– Kochanie, wiedzieliśmy to już dawno – szepnęła cicho Martha, biorąc chłodną dłoń chłopaka naprzeciwko w swoje obie, ciepłe rączki, przystawiając je powoli do ust i delikatnie całując. – Nieważne, kogo kochasz i z kim się zwiążesz. Jeżeli czujesz, że bardziej bliscy twojemu sercu są mężczyźni, niech będą. Najważniejsze, żebyś był szczęśliwy i żebyś był kochany, rozumiesz?

– Nie jesteśmy tutaj, aby cię oceniać. Akceptujemy cię takim, jakim jesteś, masz nasze wsparcie na co dzień, dlaczego teraz miało by być inaczej? Jesteś naszym synem, kochamy cię, Alex. – powiedział George z łagodnym uśmiechem, zaczesując włosy Hamiltona za ucho.

Alexander natomiast popatrzał na nich ze wzruszeniem w oczkach, na przemian spoglądając to na Marthę, to na George'a, uśmiechając się z trwającą zadumą i spokojem, momentalnie wstając, aby się do nich przytulić. Czując na sobie delikatnie obejmujące go, matczyne dłonie zamknął mocniej oczy, a zaraz po tym poczuł jak Washington odwzajemnia ich wspólny uścisk, co było niesamowite miłe pod perspektywą tego, że ma tolerancyjnych, kochających rodziców, którzy się go nie brzydzą, nie śmieją się z niego. Wspierają go i zwyczajnie są najlepszymi rodzicami, na których nie oszukujmy się, ale zasłużył jak mało kto.
Po chwili Karaib jednak otworzył oczy i zmarszczył brwi i nosek, co wyglądało na tyle uroczo, że George musiał się zaśmiać.

– Jak to "wiedzieliście to już dawno"? – spytał, patrząc na nich z niezrozumieniem, odsuwając się nieznacznie.

– Alex, jeżeli jakieś dziecko burzy się, bo ludzie w telewizji mówią, że biseksualni ludzie muszą się zdecydować, to wiadomo, że coś mimo wszystko jest na rzeczy. Poza tym za bardzo popierasz lgbt żeby nie być jego częścią. – zaśmiała się pani Washington, czochrając włosy swojego dziecka.

• • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • •

z góry przepraszam za błędy qwp
starałam się szybko dodać rozdział

plus wiem że chujowy i wgl
ale się starałam
plus to commmming out, tj coś ważnego, przynajmniej dla Alexa

przepraszam że rozdział jest taki
wstyd mi

*chowa się pod kołdrą słuchając girl in red i płacząc*

ej NO NIE.
MUSIAŁAM OD NOWA PUBLIKOWAĆ ROZDZIAŁ "NO TAK CHUJ MI W DUPE" I STRACIŁAM WSZYSTKIE KOMENTARZE.
Chuj w dupe z gwiazdkami, ale takich komentarzy... kurde.
im crying.

protect me || jamiltonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz