Szybko zrozumiałam, że chodziło jej o to, że trwa spotkanie po wyjściu pani inspektor. Szybko pobiegłyśmy do pokoju spotkań i zajęłyśmy miejsca przy stole.
-Przyjaciele - zaczął Berlin. - Chciałem was przeprosić, że nie byłem do końca szczery. To prawda, że choruje na Miopatie Hellmera - wyznał. - Moje dni są policzone, ale nie smutcie się.
Zrobiło mi się przykro. Naprawdę dotarło do mnie, że on umrze. Powinnam zacząć wykorzystywać każdą chwile z nim. Przecież naprawdę go kocham. Może popełnił parę błędów, ale to nadal ten sam Berlin, którego pokochałam. Po kilku godzinach patrolowania zakładników, nagle usłyszeliśmy głos Moskwy. Wszyscy popatrzyliśmy na siebie, po czym pobiegliśmy do sejfu. Dokopaliśmy się do ziemi! Wszyscy tańcząc i wygłupiając się zaczęliśmy śpiewać „Bella Ciao". Wreszcie jakaś dobra nowina! Mieliśmy ponad 4 miliony euro! Bez wątpienia, był to nasz najszczęśliwszy dzień. Trochę rozluźniliśmy atmosferę pomiędzy nami, a na pewno pomiędzy mną, a Berlinem. Po krótkim szczęściu, znów wróciliśmy do pilnowania zakładników. W pewnym momencie zrobiło mi się niedobrze, więc poszłam do łazienki. Kiedy załatwiłam swoje, poszłam umyć ręce. Już miałam spuszczać wodę, kiedy usłyszałam głos Rio. Chyba rozmawiał z policją. Momentalnie otworzyłam drzwi od kabiny w której siedział.
-Czy ty całkowicie postradałeś zmysły? - zapytałam łapiąc się za głowę.
-Trochę zbiłem ich z tropu - odpowiedział wychodząc i siadając przy ścianie.
-Z pewnością - odparłam z ironią i siadłam obok. - Chciałbyś pójść na ugodę?
-I tak, nic by z tego nie wyszło - westchnął.
-Racja - zgodziłam się. - Nie chce iść do więzienia.
-Mi też nie uśmiechało by się iść do paki z brzuchem - zaśmiał się.
-Znów racja - uśmiechnęłam się. - Wierzę w profesora i będę z nim do końca - wyznałam. - Zdradziłbyś przyajciół?
-Przyjaciół? - zakpił. - Tych, którzy nazywają się, jak miasta?
-Ja uważam, że ci ludzie z dziwnymi imionami są wspaniali. Jeśli przyjmiesz ugodę, to dobrze się ukryj, bo znajdę cię i rozstrzelam ci łeb - uśmiechnęłam się sztucznie.
-A wyglądasz tak niewinnie - zmarszczył śmiesznie brwi.
Prychnęłam i wyszłam na korytarz, na którym po chwili, pojawił się Palermo.
-Berlin rozmawia z Alison - odezwał się do mnie. - Chodź ze mną - pociągnął mnie za rękę.
-Co mnie obchodzi Alison? - przekręciłam oczami.
-Wystraczy, że tam będziesz - wepchnął mnie do gabinetu Berlina.
Mężczyzna siedział przy biurku, a przy jego boku była młoda dziewczyna. Od razu ją rozpoznałam. To ta sama nastolatka, która była pół naga w jego gabinecie. Aż się we mnie zagotowało. Miałam ochotę rozszarpać ją, a potem jego. Opanowałam się i stanęłam przy ścianie z bronią. Berlin zaczął gadać o dziewicach i wypytywać wszystkich po kolei ile miały lat, kiedy straciły cnotę.
-Nairobi, a ty? - zapytał.
-Zboczeńcu, nie powiem ci - zakpiła.
-Gadaj!
-17 - wzruszyła ramionami.
-Sahara - spojrzał na mnie.
-14 - odparłam, na co uśmiechnął się lekko.
Po chwili, spojrzał na brunetkę, na co ona podała mu kubek z kawą. Czyli, to jego dziwka i służąca w jednym?
-Ariadna, podasz mi tą czerwoną teczkę? - poprosił dziewczynę.
Nairobi spojrzała na mnie zdziwionym wzrokiem. Ja tylko prychnęłam i wyszłam z pokoju. Czekałam przed drzwiami na Nairobi. Po prostu nie mogłam słuchać tego, jak robi mi na złość. Nigdy nie spodziewałam się, że napad wszystko zniszczy. Naprawdę, staram się wybaczać mu wszystkie błędy i zaakceptować jego wady, ale już powoli nie daje rady. Niespodziewanie usłyszałam głośny wybuch.
CZYTASZ
Not time to die
RomanceCo jeśli w drużynie profesora pojawi się jeszcze jedna kobieta? Czy plan powiedzie się, a Sahara da radę przezwyciężyć chorobę Berlina?