Po prawie nieprzespanej nocy, rano zajrzałam do Nairobi. Drukowaliśmy 8 milionów euro na godzinę, to 14 tysięcy arkuszy papieru banknotowego, a z każdego powstawało 140 000 prawdziwych banknotów. Widać, że podoba jej się, to co robi. O świecie było tak spokojnie, że plan wydawał się działać. Profesor musiał kontrolować policyjne radio i 18 kamer z mennicy jednocześnie. Jeśli ktoś chciałby nas załatwić, wiedzielibyśmy to z uprzedzeniem. Po 20 godzinach od napadu prasa wypuściła 52 milony euro. Wtedy wszystko wydawało nam się możliwe, ale ten spokój, był tylko ciszą przed burzą. Sprawy miały się tak spieprzyć, że mogliśmy stracić wszystko. Ja, Tokio, Berlin, Palermo oraz kilku zakładników w identycznych przebraniach mieliśmy otworzyć drzwi i wyjść. Każdy z nas był uzbrojony w M-16. Oczywiście zakładnicy mieli atrapy. Monica - jedna z zakładniczek miała wygłosić nasz komunikat, o tym, że opiekujemy się zakładnikami i nikt nie ucierpiał zdrowotnie. Po bezproblemowym powrocie, Berlin miał zająć się organizacją zakładników. Dobierał kilka osób do przydzielonego zadania. Kilku facetów miało przebić beton wzdłuż linii wyznaczonej przez Moskwe, oraz pod jego nadzorem. Ich jedna zmiana miała trwać 3 godziny, później mogli wrócić do reszty zakładników. Pozwoliliśmy im także nagrać filmiki skierowane do rodziny i przyjaciół, które później wysyłaliśmy. Naprawdę, nie traktowaliśmy ich źle. Rio miał zająć się nagrywaniem. Kolejna miała być Alison Parker. Zaprowadziłam ją do pokoju zamykając za sobą drzwi. Stanęłam obok z bronią w ręku. Pilnowałam korytarza, gdyby coś się działo. Na korytarzu pojawiła się Tokio, która nie zwracając na mnie uwagi, weszła do pokoju. Po kilku minutach, nagle usłyszałam krzyk dziewczyny. Wbiegłam szybko do pomieszczenia, celując w Alison. Tokio, na mój widok szybko wybiegła.
-Kurwa - wrzasnął Rio wyrzucając telefon przez okno.
-Co się do cholery dzieje? - zapytałam zdenerowana, opuszczając broń.
-Wyprowadź ją - odpowiedział Rio bezuczuciowo.
Skarciłam go wzrokiem i wyszłam z zakładniczką. Ciekawe co się stało. Pewnie ta jego zdzira znowu coś zepsuła. Wcale bym się nie zdziwiła.
-Co się tam stało? - zapytałam ciągnąc ją za ramię.
-Nic - spuściła głowę.
-Gadaj! - powiedziałam głośniej.
-Wykorzystałam chwile nieuwagi, żeby usunąć zdjęcie.
-Chwile nieuwagi? - zmarszczyłam brwi.
-Pani Tokio i pan Rio chyba się kłócili - odpowiedziała, na co się zaśmiałam.
Ta para kretynów, już drugi raz wszystko spieprzyła. Widocznie, nie nadają się do tego. Mam nadzieje, że kiedy profesor się o tym dowie, to wreszcie ukaże Tokio, bo ostatnim razem przewinienie uszło jej bez niczego.
-Berlin, podejdziesz na chwile? - zapytałam, kiedy Alison dołączyła do reszty.
-Oczywiście - odpowiedział podchodząc do mnie. - Coś się stało? - zapytał patrząc na mój brzuch.
-Nic z dzieckiem - uspokoiłam go. - Jednej z zakładniczek udało się zdobyć telefon. Policja na pewno zdobyła nagrania z przedniej i tylniej kamery. Mogą mieć Tokio i Rio. Pokłócili się, a Alison wykorzystała moment ich nieuwagi - na moje słowa, Berlin ukrył twarz w dłoniach.
-Spróbuje się czegoś dowiedzieć - obiecał. -A jak się czujesz?
-Jest lepiej, nie wymiotuje już tak często - odpowiedziałam starając się ukryć swoją złość.
-Cieszę się - uśmiechnął się lekko i odszedł.
Rozmawialiśmy po raz pierwszy, odkąd podsłuchałam jego rozmowę z Rio. Nadal nie mogę uwierzyć, że to on wypowiedział te słowa, ale ten temat wole zostawić na inny dzień. Zeszłam po schodach na dół i stanęłam obok Denvera z bronią w ręku.
-Wstawać! - krzyknął nagle Berlin. - Zawsze jest bohater, który wierzy, że ocali resztę. Myśli, że nikt nie odkryje, że próbuje skontaktować się z policją. Brawo! - zaczął klaskać. - Jednemu z was, to się udało. Nagrał film z wewnątrz i wysłał go policji. Chciałbym dać mu szanse na wystąpienie, żeby wszyscy mogli mu podziękować, a skoro przy tym jesteśmy, to odda telefon. Heslinki! Rozbierz go - rozkazał wskazując na faceta w podeszłym wieku.
Spojrzałam na Denvera, który zrobił to samo. Dlaczego ma go rozebrać? Nic z tego nie rozumiem.
-Denver, zdejmij jej ubranie - tym razem wskazał na Mònicę.
Denver potarł ręką czoło i podszedł do kobiety, której po chwili zrobiło się słabo. Nie mogła oddychać, więc Denver zabrał ją na górę.
-To ty nagrałaś film w pokoju z telefonami, prawda? - podszedł do Alison, po chwili rozsuwając jej kombinezon.
Aż się we mnie zagotowało. Co on kurwa wyprawia? Ja mu dam zabawianie się z małolatą. Zdenerwowana podbiegłam do nich.
-Ja to zrobię - zaczęłam zdejmować jej kombinezon.
-Zazdrosna? - zaśmiał się, na co nic nie odpowiedziałam. -Dosyć! Helsinki, puść go, a pan niech się ubierze - rozkazał. - Rio, ze mną. - ruszył w stronę drzwi do jednego z pomieszczeń.
Aha, czyli jak on ją rozbierał, to było dobrze, ale jak ja zaczęłam to już źle? Coś czuje, że czeka nas długa rozmowa.
CZYTASZ
Not time to die
DragosteCo jeśli w drużynie profesora pojawi się jeszcze jedna kobieta? Czy plan powiedzie się, a Sahara da radę przezwyciężyć chorobę Berlina?