-Chciałem z tobą porozmawiać - poprowadził mnie do swojego gabinetu.
-O czym? - zapytałam siadając na przeciwko niego.
-Napd skończy się prawdopodobnie za 2 dni - oznajmił. - Moją tożsamość już znają, więc będziemy musieli się lepiej ukryć. Myślałem, o odległej wyspie. Bylibyśmy tylko we dwoje. Moglibyśmy wziąść tam ślub - uśmiechnął się.
-Możemy tak zrobić - zgodziłam się. - Tylko potrzeby nam będzie lekarz.
-Tym też się zajmę. O nic się nie martw. Nie zostawię cię samej.
-Profesor w telewizji! - nagle do gabinetu wpadła Nairobi.
Oboje zmarszczyliśmy brwi i pobiegliśmy do pokoju obok. W wiadomościach pokazywali dom w Torrelodones oraz stojącego obok profesora z policjantami. Niespodziewanie na ekranie pojawił się napis „Brak sygnału".
-Cholera! - wrzasnął Rio podchodząc do telewizora.
-Powinniśmy wdrążyć plan czarnobyl - zaproponowała Tokio.
-Ten plan, jest tylko do naprawdę awaryjnych sytuacji. Tracimy w nim wszystkie pieniądze. Chcesz tego? Nie jestem fanem demokracji, ale możemy zagłosować. Kto chce poczekać na profesora? - zapytał Berlin, na co podniosłam rękę razem z Palermo, Nairobi, Moskwą i Helsinkami.
Berlin, oczywiście wygrał przewagą głosów.
Po głosowaniu rozeszliśmy się. Berlin poszedłdo swojego biura, a ja z Nairobi i Palermo poszliśmy do zakładników.
***
-Gdzie oni kurwa są? - zapytała zdenerwowana Nairobi po dwóch godzinach. - Tokio i Denver powinni już tu dawno być. Ja też chce w spokoju zjeść.
-Idź po nich na górę, a ja zejdę po Moskwę - wskazałam schody.
Nairobi przytaknęła i pobiegła. Ja szybkim krokiem zeszłam do sejfu, gdzie Moskwa kopał tunel. Poprosiłam go, aby rozdał zakładnikom jedzenie. Następnie szybko pobiegłam na górę. Zobaczyłam Nairobi obok drzwi do męskiej toalety.
-Tokio gra z Berlinem w rosyjską ruletkę - westchnęła podpierając się pod boki.
-Co kurwa? - zmarszczyłam brwi próbując otworzyć wskazane przez Nairobi drzwi.
-Nie ma szans - machnęła ręką. - Zastawili je.
-Tokio, suko! Znowu chcesz wszytko zepsuć?! - wrzasnęłam dobijając się do drzwi.
-Ja? Ja wszystko zepsuje? - zapytała zdziwiona.
-Tak, kurwa! Jeszcze się głupio pytasz? Chociaż raz nie możesz się powstrzymać? Kretynka!
-Może i jestem kretynką, ale twój plan spędzenia z tym starym, schorowanym psychopatą dwóch pieprzonych lat i narażenie swoich dzieci na to, że odziedziczą po nim chorobę i zniszczysz im życie, jest do dupy!
Przeszły mnie ciarki. Nie myślałam o tym, że dziecko będzie mogło odziedziczyć po nim chorobę. Będę temu winna. Ogarnęło mnie poczucie winy, ale nie mogłam się poddać. Nie mogłam dać po sobie poznać, że mnie to ruszyło.
-Gówno wiesz! - krzyknęłam, po czym przystawiłam pistolet do drzwi.
-Jesteś życiową katastrofą! Twój charakter w połączeniu z charakterem Berlina będzie mieszanką wybuchową! Współczuję temu niewinnemu dziecku!
Już miałam pociągnąć za spust, kiedy Nairobi wytrąciła mi pistolet z rąk.
-Denver, jesteś tam? - podeszła do drzwi.
-Nairobi, to nie ma sensu i tak nie wyjdziemy - odpowiedział.
-Zapomnij o tym syndromie. Nikt z nas nie jest lekarzem. Proszę, nie zepsuj tego. Nie jesteś taki - prosiła ze łzami w oczach.
-Moskwa, bierz to i wyważ drzwi - rozkazałam wskazując na metalowe urządzenie.
Mężczyzna posłuchał mnie i po chwili w przejściu ukazała się Tokio, celująca do nas z broni, a za nią Rio, Denver i śmiejący się Berlin przywiązany do krzesła. Podeszłam do niej i przyłożyłam jej broń do swojej piersi. On albo ja. W tamtej chwili nie miałam wątpliwości, że oddałabym za niego życie.
CZYTASZ
Not time to die
RomanceCo jeśli w drużynie profesora pojawi się jeszcze jedna kobieta? Czy plan powiedzie się, a Sahara da radę przezwyciężyć chorobę Berlina?