Tajemnica

577 27 3
                                    

Chwile później drzwi otworzyły się, a w nich pojawił się Berlin, po chwili je zamykając.
Siadł na łóżku i spojrzał na mnie lekko zawstydzonym wzrokiem.
-Wyjaśnisz mi, o co chodzi? - powtórzyłam jego ruch. - Dlaczego profesor zna twoje prawdziwe imię?
-Nie miałaś się dowiedzieć - potarł ręką czoło. - To skomplikowane.
-Ja ci zaufałam - popatrzyłam na niego poważnym wzrokiem. - teraz ty zaufaj mnie.
-Dobrze, ale to zostanie między nami.
-Obiecuje, nic nikomu nie powiem - odpowiedziałam, ucieszona jego odpowiedzią.
-Profesor, to mój przyrodni brat. Tak jakby razem planowaliśmy ten napad.
Zatkało mnie. Kurwa że co. My mamy przestrzegać tysiąca warunków, podczas gdy oni na samym początku złamali pierwszy? To się porobiło. Może jednak powinnam zostać w swoim pokoju.
-No to nieźle - zaśmiałam się krótko niewiedząc co powiedzieć. - Skoro ja znam twoje imię, to ty powinieneś znać moje - Ester - przedstawiłam się.
-Andrés - uśmiechnął się lekko i podał mi rękę.
Do rana nie zmrużyliśmy oczu. Przegadaliśmy resztę nocy. Tak wyglądał ostatni tydzień. Z Rio mijaliśmy się bez słowa. Raz noc spędziłam u Nairobi, ale szybko zatęskniłam za Berlinem. Zawsze mnie wysłuchał, a kiedy trzeba było, to doradził. Chyba zaczynam coś do niego czuć. Może i ma pięćdziesiąt lat, ale podnieca mnie bardziej niż niejeden dwudziestolatek. To chore, ale naprawdę go polubiłam. Może nawet coś więcej... Każda noc z nim jest wspaniała. Co prawda, kiedy jesteśmy w jednym łóżku nasze ciała nie stykają się, ale wyobrażam sobie że jest inaczej, a wtedy odrazu łatwiej mi zasnąć. Kolejna noc miała być początkiem czegoś nowego. Jednak czy zacząć coś nowego zawsze oznacza lepszego?
-Witaj współlokatorko - przywitał się Berlin wchodząc w szlafroku do pokoju.
-Uśmiechasz się - udałam zdziwienie. - To rzadki okaz, wiesz?
-To tylko pozory, wiesz o co chodzi - znów się uśmiechnął.
-No tak, przecież musisz zgrywać twardziela - podeszłam do niego i objęłam jego twarz dłońmi, po czym go pocałowałam.
Cholera co ja robię. Oszalałam. Jestem walnięta. Całuje faceta, który mogłaby być moim ojcem. Najgorsze jest to, że mi się podoba...
Berlin nie odsunął się, a nawet złapał mnie w talii. Pospiesznie zdjęłam swoją koszulkę i rozwiązałam jego szlafrok. Nagle przerwał pocałunek i spojrzał mi prosto w oczy. Już miałam znów zaczął go całować, ale niespodziewanie odwrócił mnie i rzucił na łóżko, po czym zdjął mi majtki i wziął mnie od tyłu. Tu i teraz. Zrobił to brutalnie. Popchnął mnie tak mocno, że czułam to jeszcze przez kilka godzin. Wcale nie był delikatny. Nie to co Rio... Ale w sumie czego ja się spodziewałam po doświadczonym bandycie? Że będzie powoli rozbierał mnie, całując każdy kawałek mojego ciała? Nie. On po prostu rzucił mnie na łóżko i brutalnie wszedł we mnie. Mocno i boleśnie. Miałam łzy w oczach. Ale przecież, to nie był gwałt. Przecież tego chciałam. Sama z nim zaczęłam. Prawda?
Kiedy w końcu ze mnie wyszedł, szybko założyłam majtki i w samej bieliźnie weszłam pod kołdrę. Chwile później, Berlin powtórzył moje ruchy. Oboje leżeliśmy w bieliźnie i patrzyliśmy w dal. Chciało mi się płakać. Sama nie wiem dlaczego. Przecież tego chciałam.
-Czujesz coś do mnie? - zapytał, przerywając ciszę.
-Tak - odpowiedziałam bez wachania. - A ty?
-Też.
-Co z tym zrobimy? -zapytałam.
-Czy to, co do mnie czujesz, jest prawdziwe? - spojrzał na mnie.
-Tak.
Po moich słowach ujął moją twarz w dłonie i pocałował mnie. Tym razem zrobił to bardziej namiętnie i delikatnie. Usnęłam w jego objęciach. Kocham go? Chce być z nim do końca życia? Nigdy czegoś takiego nie czułam. Tęsknie za nim, kiedy nie ma go przy mnie, chociaż wiem, że jest w pokoju obok. Chce z nim przebywać w każdej sekundzie mojego życia. Nie chce żyć bez niego. Bez jego uśmiechu, dotyku, głosu, bliskości. Chce, żeby mnie słuchał, doradzał. Chce jego dotyku, brutalnego seksu, chce jego... Ze wszystkimi wadami, zmarszczkami, skazami. Chce jego całego. Nigdy niczego nie pragnęłam bardziej.

 Nigdy niczego nie pragnęłam bardziej

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Not time to dieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz