Plany na przyszłość

436 27 4
                                    

Nie wiem, czy to działo się naprawdę, ale w oczach Berlina chyba pojawiły się łzy. Podszedł do mnie uśmiechając się szeroko, po czym mocno mnie przytulił.
-Mam nadzieje, że nie zmienisz zdania - powiedział mocniej przyciskając mnie do siebie.
-Nie zmienię - obiecałam. - I tak nic lepszego mnie w życiu nie czeka, a przynajmniej będę miała prawdziwą rodzine - odwzajemniłam uśmiech.
-Kiedy będziesz chciała zacząć starania? - oderwał się ode mnie i poprowadził do łóżka, na którym usiedliśmy.
-Jeszcze o tym nie myślałam - zaśmiałam się krótko marszcząc czoło. - Myśle, że na pewno po napadzie.
-Oczywiście - zgodził się gładząc mnie po policzku. - Zabiorę cię do najlepszego lekarza w kraju, będziesz miała profesjonalną opiekę.
-A nie wolisz najpierw się pobrać? -zapytałam.
-Jeśli tego chcesz, ale iść do ołtarza z brzuchem, to nie wstyd - zaśmiał się.
-Nie wyobrażam sobie tego - złapałam się za głowę śmiejąc się.
-Będę przy tobie cały czas - pocałował mnie.
„Cały czas" to znaczy dopóki nie umrę. Do póki nie miną cholerne 2 lata i umrę.
Oczywiście odwzajemniłam pocałunek. Położył mnie na łóżku, tym razem delikatnie. Zaczął zdejmować moją bluzkę i dotykać moich piersi. Ja zaczęłam dobierać się do jego bokserek, po chwili zdejmując je. Kiedy byliśmy już kompletnie nadzy, znów brutalnie we mnie wszedł. Widocznie on już taki jest. Tym razem wcale mi to nie przeszkadzało. Jęknęłam dosyć głośno i mocniej ścisnęłam prześcieradło, którego się trzymałam. Rozluźniłam się i zagryzłam wargę uśmiechając się. Kiedy byłam już na skraju dojścia, wydałam z siebie, tym razem jeszcze głośniejszy jęk. Nagle usłyszałam czyjeś kroki. Berlin chyba też je usłyszał, bo zaraz po tym jak oboje doszliśmy, szybko zarzucił na nas kołdrę. Drzwi otworzyły się, a w nich pojawił się zaspany Palermo.
-Ja wszystko rozumiem - powiedział zaspany. - ale jest środek nocy, dajcie ludziom spać. Proszę, trochę ciszej - wyszedł, zamykając za sobą drzwi.
Spojrzałam zawstydzona na zdezorientowanego Andrésa. Było mi głupio, bo była to moja wina. Berlin zaciskał zęby i się nie odzywał. To ja jak głupia darłam się w środku nocy. Kurde, ale wstyd.
-Nic się nie stało - uśmiechnął się łagodnie. - Dobrze, że to Palermo, a nie ktoś inny.
-Dlaczego? - zapytałam.
-Bardzo dobrze znamy się z Palermo, jest dla mnie jak brat. Od zawsze trzymamy się razem. I jest jeszcze jedna sprawa związana z nim.
-O co chodzi?
-Chciałbym, żebyś po mojej śmierci się z nim związała.
Ja i Palermo? Jakoś tego nie widzę. Nic do niego nie mam, jest spoko gościem, ale on do mnie kompletnie nie pasuje. Czy mi się podoba? Nie wiem. Może i jest przystojny, ale no czy ja wiem. Jak on sobie to wyobraża? On umrze, a ja mam związać się z jego najlepszym przyjacielem? Zaczyna mi się to coraz bardziej nie podobać.
-Ty już całkowicie postradałeś zmysły? - popatrzyłam na niego, jak na wariata i zaczęłam się ubierać.
-To najlepsza opcja. Nie zostaniesz sama, a on zapewni ci to co ja.
-Ja go nie kocham i nigdy nie pokocham.
-Nie musisz. Wystarczy, że będzie z tobą mieszkał i pomagał w wychowaniu dziecka.
-Proszę, skończ - przekręciłam się na drugą stronę i zamknęłam oczy. - Dopiero co zgodziłam się zostać twoją żoną, a ty już chcesz mnie zeswatać z kimś innym.
-To nie tak...
-Skończ - przerwałam mu. - Za dużo, jak na jeden dzień, dobranoc.
-Dobranoc - westchnął obejmując mnie ramieniem.
Być może jestem głupia, że w ogóle się zgodziłam, ale prawda jest taka, że on jest wszystkim czego pragnę. Nie wyobrażam sobie wyjść po napadzie bez niego. Nie wyobrażam sobie życia bez Berlina. Chyba pierwszy raz odczuwam takie emocje. Pierwszy raz jestem naprawdę zakochana. Nie wyobrażałam sobie rozłąki z Rio, bo byłam od niego zależna. On mnie od siebie uzależnił, ta relacja była toksyczna. Ja po prostu bałam się być sama, więc byłam z nim. Z Berlinem jest inaczej. On do niczego mnie nie zmusza. Po prostu składa propozycje, a to ja decyduje czy zgodzę się, czy nie. Może właśnie to jest mi w życiu pisane. Może życie z nim jest mi zapisane w gwiazdach. Nie wiem, czy gdybym się nie zgodziła i poszła własną drogą, to czy nie znalazłabym innego faceta. Zapewne nigdy się nie dowiem, bo zamierzam wyjść za Andrésa i spędzić z nim wspaniałe 2 lata. Będę z nim na dobre i złe. Przy żadnym facecie tego nie czułam. Jeśli ktoś sprawia, że twoje życie na nowo nabiera barw i daje ci sens życia, nigdy nie puszczaj tej osoby. I ja tego nie zrobię.

 I ja tego nie zrobię

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Not time to dieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz