Pocieszenie

231 19 10
                                    

Straciłam przytomność, na prawdopodobnie kilka minut, bo nadal byłam w kabinie i nikt nie zaczął mnie szukać.. Ból ustał, a ja czułam tylko pustkę. Podkuliłam nogi i zaczęłam płakać. Zawiodłam Berlina. Zawiodłam siebie. Nie będziemy mieli żadnego dziecka. Cała nasza przyszłość legła w gruzach. On się załamie. Nie będzie mnie już chciał. Najgorsze było to, że ja nie poroniłam. Od początku nie byłam w ciąży. Nigdy nie nosiłam pod sercem dziecka Berlina. Płakałam jeszcze dobre pół godziny. Byłam zrozpaczona. To dziwne, że nikt mnie nie szukał. Uspokoiłam się trochę i przemyłam twarz wodą, po czym wróciłam do pokoju spotkań. Był tam tylko Rio, nadal leżący na kanapie. Usiadłam obok, zastanawiając się, jak powiedzieć to Berlinowi. Jak powiedzieć mu, że jego dziecko to fikcja. Nagle, Rio ocknął się. Powili otworzył oczy i poprosił wodę. Od razu mu ją podałam.
-Nie mogę spać - wyznał. - Ciągle myślę o Tokio.
-Rio, Tokio to suka - powiedziałam z litością. - Wiesz co zrobiła z moim największym marzeniem? - zapytałam nieczekając na odpowiedź. - Wzięła w usta, przeżuła i tak po prostu wypluła - powiedziałam przez łzy. - Wiesz, co jest najgorsze? Że ma racje - rozkleiłam się.
Rio wstał i przytulił mnie.
-Chciałam pobrać się z Berlinem, urodzić mu dziecko i naprawdę stworzyć szczęśliwą rodzinę - mówiłam dalej. - Ale Berlin jest chory i umrze, a ja straciłam dziecko - ukryłam twarz w dłoniach.
-O czym ty mówisz? - zapytał oszołomiony.
-Właśnie dostałam okresu - spojrzałam na niego. - Nigdy nie nosiłam jego dziecka.
-Jak to możliwe?
-Nie wiem - wzruszyłam ramionami ocierając łzy. - Może też jestem chora? Albo bezpłodna? Sam wiesz, co wyprawiałam. Kiedy miałam 14 lat nałogowo ćpałam, piłam i paliłam. Wyszłam z tego dopiero kiedy skończyłam 19, bo znudziło mi się imprezowe życie. Mogę być bezpłodna - zaszlochałam.
-Nie mów tak - przytulił mnie mocniej. - Urodzisz i wychowasz piękne i zdrowe dzieci.
-Koniec użalania się - zaśmiałam się sztucznie. - Wróćmy do obowiązków.
Razem z Denverem, miałam codzienny patrol na dole. Staliśmy naprzeciwko siebie i pilnowaliśmy zakładników, kiedy nagle Rio pojawił się na schodach.
-Jak się spało? Śniliście o swoim milionie euro? - zaśmiał się. - Śnijcie dalej, bo gówno dostaniecie! To wszystko, to kłamstwo! Tak samo, jak nie wypuścili waszych kolegów. Zamknęli ich w piwnicy!
Pośród zakładników pojawiło się szeptanie. Popatrzyliśmy po sobie z Denverem. Nie mieliśmy pojęcia, dlaczego to zrobił. Po chwili, na schodach pojawił się Berlin. Rio od razu zaczął celować do niego z karabinu.
-Pan Andrès de Fonollosa! - wykrzyknął, a Helsinki walnął go od tyłu karabinem.
-Właśnie zdradziłeś nas wszystkich, to niewybaczalne - odparł Berlin. - Idziemy - powiedział do Helsinek i razem ruszyli na górę.
Natychmiast pobiegłam za nimi. Zatrzymałam się, kiedy usłyszałam głos Rio.
-Co zrobisz? Zabijesz mnie?
-Dokładnie - zaśmiał się Berlin. - Straciłeś głowę. Nie mogę pozwolić, żebyś został ani odszedł. Muszę to zrobić.
Wyjrzałam zza ściany. Berlin przyłożył pistolet dokładnie wprost do głowy Rio. Jednak zaczął dostawać drgawek. Nie mógł utrzymać pistoletu.
-Twoje ostatnie słowa - powiedział po kilku sekundach.
-Możesz wyciągnąć z tego lekcje - odparł Rio. - Nie być dupkiem.
-Świat za tobą zatęskni - zaśmiał się.

-Świat za tobą zatęskni - zaśmiał się

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Not time to dieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz