4

1.3K 51 27
                                    

Vanessa

Obudziłam się minutę temu i nie chce mi się wstawać. Zaczynam się stresować trochę zawodami.

Napisałam wiadomość do Sandy z pytaniem kto ją podrzuci do szkoły.

Chętnie bym się z nią zabrała.
Nie uśmiecha mi się zostawiać przed szkołą na 3 dni mojego samochodu.

Nathan wczoraj zaproponował, że może nas podwieźć :D

To super ^^

Może pojechałby nawet z nami na zawody, gdyby nie mały wypadek kilka miesięcy temu.

Wcześniej uwielbiał grać w piłkę nożną, jednak po tygodniu leżenia w szpitalu i następnie miesiącu nie grania przestało sprawiać mu to taką frajdę jak wcześniej.

Ubrałam się w czarne leginsy, czerwony crop top i tego samego koloru bluzę z wielką kieszenią z przodu.

Niebo jest zachmurzone, możliwe, że będzie nawet padać.

Spakowałam adidasy, w których najlepiej mi się gra i standardowy strój naszej szkoły biało - pomarańczowy.

Są to krótkie spodenki i bluzka na grubszych ramiączkach.

Postanowiłam pójść do kuchni, aby coś zjeść, przy okazji zabierając torbę.

W ciągu kolejnych pięciu minut wracałam się jeszcze do pokoju trzy razy, przypominając sobie o innych niezbędnych rzeczach, które muszę wziąć.

Często zapominam o czymś, gdy wyjeżdżam na dłużej.

W końcu zaczęłam robić sobie kanapki.

Zobaczyłam, że pod mój dom podjechała Sandy z Nathanem i przestraszona spojrzałam na godzinę.
6:30. Jest jeszcze dużo czasu. Uff.

- Tak wiem jest jeszcze wcześnie, ale rozpiera mnie energia! - wykrzyknęła Sandy, podchodząc i przytulając mnie.

Zauważyłam, że założyła taką samą bluzę jak ja tylko, że granatową. Mamy kilka wspólnych bluz i crop topów, które różnią się jedynie kolorem.

Zaraz za nią wszedł rozbawiony Nathan.

- Coś czuje, że dzisiaj wygracie dzięki niej - zaśmiał się, patrząc na przyjaciółkę.

Podszedł, aby przywitać się ze mną tak jak zrobiła to Sandy.

- Głodni czy jedliście już śniadanie? - zapytałam.

- Ja jeszcze nie jadłam - oznajmiła Sandy, zaglądając do lodówki.

Zawsze czuje się jak u siebie. Zresztą mam tak samo u niej.

- Nutella! Wiedziałam! - wykrzyknęła i zaczęła przygotowywać chleb, aby zrobić sobie z nią kanapki.

- Żeby trener widział ile wy potraficie zjeść - parsknął śmiechem Nathan.

- A co źle wyglądamy? - zapytałam, zerkając na niego.

- Oczywiście, że nie... - uśmiechnął się.

Następnie podszedł do Sandy i zabrał od niej jedną kanapkę.

- Nie chciałeś przecież! - odezwała się.

- Nic takiego nie mówiłem! - uniósł głos.

Wyszliśmy z domu o 6:45 tak, aby być  pod szkołą kilka minut przed czasem.

Siedząc w samochodzie sprawdziłam jeszcze raz czy wszystko wzięłam i pojechaliśmy.

Gdy Nathan parkował, Sandy szturchnęła mnie, abym spojrzała we wskazanym przez nią kierunku.

Point for me | N.H Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz