Vanessa
Po kolejnych kilku minutach spojrzałam w końcu na telefon.
Godzina 01:21.
Ponad 50 powiadomień.
Nie tylko do mnie dzwonili, ale też pisali. Większość była od Sandy, Nathana i Jeremiego.
Ostatnie nieodebrane połączenie natomiast jest od tego debila.
Na nowo cała się spięłam.
Po chwili podjechał pode mnie jakiś samochód.
- Rany Vanessa! - krzyknęła Sandy i od razu się na mnie rzuciła, przytulając mnie.
- Żyję - oznajmiłam.
Zaraz przy mnie znaleźli się również Nathan, Jeremy, Zayn i Liam.
- Przepraszam to trochę moja wina, to ja ci mówiłam żebyś dała mu szansę - na jej policzku zobaczyłam spadającą łzę.
- Przestań to nie twoja wina - odezwałam się od razu.
- To wina tego debila - warknął Zayn.
Spojrzałam zdziwiona na jego zaczerwienioną pięść.
- Dostał ode mnie i od nich - oznajmił i wskazał palcem na chłopaków, gdy zrozumiał o co mi chodzi.
- Chce wrócić do domu - odparłam obojętnym tonem i wstałam, aby wejść do samochodu.
- To pojedźcie z nią, nie zmieścimy się wszyscy, ja wrócę na piechotę to tylko kawałek...trzymaj się i nie płacz już więcej, do zobaczenia Vanesso - powiedział Jeremy i podszedł, aby mnie przytulić.
- Do zobaczenia - zdobyłam się na delikatny uśmiech.
Gdy mnie odwozili w samochodzie panowała cisza.
Przerwała ją dopiero Sandy, gdy dojeżdżaliśmy do mojego domu.
- Mówiłaś, że rodziców nie ma tak? - zapytała.
- Tak - odparłam.
- Jeżeli chcesz mogę przenocować u ciebie - uśmiechnęła się lekko.
- Okej - odpowiedziałam i pożegnałyśmy się z chłopakami.
Położyłyśmy się obydwie w moim łóżku. Jest duże, więc na spokojnie się zmieściłyśmy.
Po minucie ciszy zobaczyłam, że Sandy prawdopodobnie śpi.
Słowa same zaczęły ze mnie wypływać.
- Sandy ja się w nim zakochałam, nie chciałam do tego dopuścić, ale stało się i to jeszcze w takim momencie - łzy zaczęły powoli spływać po policzkach.
Westchnęłam i zaczęłam mówić dalej.
- Dałam się nabrać na te jego urocze uśmiechy, wyznania, gesty i te głupie czerwone róże...czemu on mi to zrobił? Czemu tak mi namieszał w głowie... - przerwałam, gdy Sandy odezwała się.
Jednak nie śpi.
- Nie jedna dziewczyna już się na to nabrała, cóż...taki jego urok, to chłopak, który łamie serca a sam nie zakochuje się w żadnej dziewczynie tylko się nimi bawi - oznajmiła.
- Najgłupsze jest to, że ja o tym wiedziałam a i tak wyszło jak wyszło...nieważne, idę spać, dobranoc i dziękuję, że tu ze mną jesteś - mówiąc to otarłam łzę i przytuliłam się do niej.
- W końcu jestem twoją przyjaciółką, prawda? - zaśmiała się krótko, na co się uśmiechnęłam.
- Prawda - oznajmiłam i odsunęłam się aby wygodnie się ułożyć do spania.
CZYTASZ
Point for me | N.H
FanfictionVanessa Moore - pewna siebie dziewczyna, która właśnie została nową kapitanką drużyny koszykarskiej. Nie jest typową bad girl, której wszyscy nienawidzą w liceum, a wręcz przeciwnie. Rzadko się zdarza, aby ktoś zalazł jej za skóre. Jednak z pewną gr...