21

976 40 15
                                    

Vanessa

Po kolejnych kilku minutach spojrzałam w końcu na telefon.

Godzina 01:21.

Ponad 50 powiadomień.

Nie tylko do mnie dzwonili, ale też pisali. Większość była od Sandy, Nathana i Jeremiego.

Ostatnie nieodebrane połączenie natomiast jest od tego debila.

Na nowo cała się spięłam.

Po chwili podjechał pode mnie jakiś samochód.

- Rany Vanessa! - krzyknęła Sandy i od razu się na mnie rzuciła, przytulając mnie.

- Żyję - oznajmiłam.

Zaraz przy mnie znaleźli się również Nathan, Jeremy, Zayn i Liam.

- Przepraszam to trochę moja wina, to ja ci mówiłam żebyś dała mu szansę - na jej policzku zobaczyłam spadającą łzę.

- Przestań to nie twoja wina - odezwałam się od razu.

- To wina tego debila - warknął Zayn.

Spojrzałam zdziwiona na jego zaczerwienioną pięść.

- Dostał ode mnie i od nich - oznajmił i wskazał palcem na chłopaków, gdy zrozumiał o co mi chodzi.

- Chce wrócić do domu - odparłam obojętnym tonem i wstałam, aby wejść do samochodu.

- To pojedźcie z nią, nie zmieścimy się wszyscy, ja wrócę na piechotę to tylko kawałek...trzymaj się i nie płacz już więcej, do zobaczenia Vanesso - powiedział Jeremy i podszedł, aby mnie przytulić.

- Do zobaczenia - zdobyłam się na delikatny uśmiech.

Gdy mnie odwozili w samochodzie panowała cisza.

Przerwała ją dopiero Sandy, gdy dojeżdżaliśmy do mojego domu.

- Mówiłaś, że rodziców nie ma tak? - zapytała.

- Tak - odparłam.

- Jeżeli chcesz mogę przenocować u ciebie - uśmiechnęła się lekko.

- Okej - odpowiedziałam i pożegnałyśmy się z chłopakami.

Położyłyśmy się obydwie w moim łóżku. Jest duże, więc na spokojnie się zmieściłyśmy.

Po minucie ciszy zobaczyłam, że Sandy prawdopodobnie śpi.

Słowa same zaczęły ze mnie wypływać.

- Sandy ja się w nim zakochałam, nie chciałam do tego dopuścić, ale stało się i to jeszcze w takim momencie - łzy zaczęły powoli spływać po policzkach.

Westchnęłam i zaczęłam mówić dalej.

- Dałam się nabrać na te jego urocze uśmiechy, wyznania, gesty i te głupie czerwone róże...czemu on mi to zrobił? Czemu tak mi namieszał w głowie... - przerwałam, gdy Sandy odezwała się.

Jednak nie śpi.

- Nie jedna dziewczyna już się na to nabrała, cóż...taki jego urok, to chłopak, który łamie serca a sam nie zakochuje się w żadnej dziewczynie tylko się nimi bawi - oznajmiła.

- Najgłupsze jest to, że ja o tym wiedziałam a i tak wyszło jak wyszło...nieważne, idę spać, dobranoc i dziękuję, że tu ze mną jesteś - mówiąc to otarłam łzę i przytuliłam się do niej.

- W końcu jestem twoją przyjaciółką, prawda? - zaśmiała się krótko, na co się uśmiechnęłam.

- Prawda - oznajmiłam i odsunęłam się aby wygodnie się ułożyć do spania.

Point for me | N.H Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz