15

519 31 0
                                    

Stan zdrowotny Jooheon'a poprawiał się z dnia na dzień. Nikt, nawet Changkyun nie podejrzewał, że złapało go takie choróbsko. Gorączka utrzymywała się kilka dni. Oczywiście obowiązywał go totalny zakaz wychodzenia, więc firmą zarządzał na odległość.

Więcej spraw do załatwienia miał teraz Hyungwon, który ze spokojem wykonywał rozkazy swojego szefa. Rozumiał jego stan, zwłaszcza po rozmowie z Changkyunem.

Młodszy wziął na siebie zajmowanie się starszym. Podawanie leków, gotowanie odpowiednich posiłków. Robił co mógł aby pomóc. Oczywiście przy tym musiał pilnować swojego synka, który miał zakaz zbliżania się do swojego wujka. Wiedział, że się zarazi.

-Twoja herbata-odezwał się brunet wchodząc do sypialni

-Dzięki Kyunie -odparł odbierając parujący kubek

-Wciąż pracujesz?

-Ktoś musi-westchnął

-Zrób sobie przerwę na chwilę

-Usiądziesz tu ze mną?-poklepał miejsce obok siebie

-Jasne hyung-usiadł wygodnie opierając się o ramę na łóżku

-Mogę zadać Ci pytanie? W sumie chciałem spytać już wcześniej ale nie było zbytnio jak, a więc jak poznałeś Hyonwoo?

-Rodzice hyunga mieszkają nie daleko Państwa Kim. Hyonwoo przyjaźnił się z Heeon więc jakoś tak poszło

-Jaka była Heon?

-Nie wiem od czego zacząć-zaśmiał się-Pełna życia, zawsze było jej pełno, potrafiła roześmiać każdego. Była przy każdych moich momentach. Wspierała mnie.

-Kochałeś ją prawda?-spytał odkładając kubek

-Kochałem. Była miłością mojego życia. Zamierzałem się jej oświadczyć, wziąć ślub. Spędzić życie. Nigdy nie pomyślałbym że życie mi ją jednak odbierze-odparł czując łzy w oczach

-Przykro mi, naprawdę Changkyun, przykro mi że tyle ucierpiałeś

-Po jej śmierci zostałem sam z małym Jinwoo. Dobrze wiesz o rodzicach Heeon. Załamałem się wtedy Jooheon. Powoli poddawałem się. Wtedy pojawił się Hyonwoo stawiając mnie do pionu. Zrozumiałem wtedy jedno. Nie oddam mojego synka do domu dziecka. Wiesz czemu?

-Nie

-Żeby nigdy w życiu nie miał tak gównianego życia jak ja-odparł

🖤🖤🖤🖤🖤🖤🖤🖤🖤🖤🖤🖤🖤🖤

Tymi słowami zdziwił czarnowłosego. Wiedział, a raczej podejrzewał że życie młodszego nie było cudowne. Nie wiedział jednak że aż tak. Zastanawiało go to. Chciał wiedzieć więcej. Chciał wiedzieć jak mógłby naprawić jego życie.

-Wychowałeś się w domu dziecka?-spytał

-Prze z kilka lat swojego życia tam byłem-westchnął

-A resztę? Gdzie byłeś?

-W piekle hyung, w cholernym piekle

-To znaczy?-spytał lecz młodszy pokiwał tylko głową na boki- Proszę, powiedz mi

-To ciężka historia Jooheon i nie zbyt kolorowa

-Dlatego podziel się z nią ze mną-stwierdził patrząc na niego zachęcająco na co młodszy westchnął tylko

-Miałem osiem lat, gdy zaadoptowała mnie pewna para. Zabrali mnie do swojego domu w Bostonie. Spędziłem z nimi pięć lat. Pięć lat życia w piekle. Krzyki, bicia, alkohol. Cholera miałem dziesięć lat, gdy zaczęli podawać mi narkotyki aby w czasie kiedy ja śpię oni mogli się bawić. Byłem bity za każdym razem jak powiedziałem lub zrozumiałem coś źle z angielskiego. Stąd znam ten język. Te wszystkie amerykańskie potrawy? Nauczyłem się robić je w wieku dwunastu lat żeby móc co jeść.

-Skąd wiedziałeś, że w wodzie jest narkotyk?

-Kiedy zaczyna Ci się kręcić w głowie po wypiciu głupiej szklanki wody, a masz pewność że to nie alkohol to uwierz mi na słowo łatwo się domyślić. Nawet jako dziesięciolatek.

-Skąd pewność  że to był alkohol?

-Ponieważ dostawałem go za każdym razem gdy zostawałem pobity czyli co najmniej trzy raz w tygodniu-zaśmiał się

Jooheon nie mógł pojąć jak można być takim potworem. Przecież Changkyun był wtedy tylko dzieckiem. Małą bezbronną osobą potrzebującą ochrony, miłości, rodzica. Zamiast tego dostał dosłownie to co powiedział. Własne cholerne piekło.

-Co było dalej? Powiedziałeś, że byłeś tam pięć lat. Co się stało?-spytał łącząc ich dłonie razem

-Dosypali mi za dużej ilości narkotyku. Trzymało mnie dłużej, a musiałem iść do szkoły. Widzisz sprawa wyglądała tak. Musieli co miesiąc dostarczać informacje że się uczę inaczej nie dostawali na mnie pieniędzy. Brak pieniędzy równał się z brakiem kasy na narkotyki i alkohol więc nawet w najgorszym stanie mnie do niej puszczali . Nie pomyśleli, że mogę odlecieć po drodze. Obudziłem się w szpitalu a po kilku dniach leciałem już samolotem do Korei
.
-Znowu wylądowałeś w domu dziecka?

-Zostałem tam do osiemnastego roku życia. Placówka pomogła mi znaleźć pracę, mieszkanie. Zaczął żyć na nowo. Widzisz po powrocie ze Stanów nikt mnie nie chciał. Dziecka z tak popapraną przeszłością? Z bliznami na całym ciele? Uznali mnie za wyrzutka. Opiekunki, rodzice chcący zaadoptować kogoś, koledzy. Wszyscy hyung. Zostałem sam. Tylko i ja moje chore życie.

-Jak po Tym wszystkim poznałeś Heeon?

-W pracy. Wylałem na nią kawę. Opatrzyłem ją więc musiałem zająć się raną. W między czasie rozmawialiśmy i od słowa do słowa zaczęła przychodzić. Przychodziła codziennie. Czasem sama, czasem z Hyonwoo. Ta dwójka była pierwszymi osobami, które otworzyły się na mnie i nawet po poznaniu mojej przeszłości zostali.

-Musiałeś być szczęśliwy co?-pogłaskał go po głowie

-Byłem hyung a kiedy została moja dziewczyna czułem jak w niebie. Jakby całe moje piekło zamieniło się w cudowny raj. Każda chwila była dla mnie cenna. Na wiadomość o ciąży bałem się. Bałem się jak cholera. Bałem się że nie dam rady być dobrym ojcem. Nie z taką przeszłością. Do tego rodzice Heeon. Od zawsze mnie nie lubili. Zawsze mówili że nie dam szczęścia ich córce. Cholera Jooheon to są psychopaci. Nie raz matka zamykała ją na klucz i przez kilka dni nie dawała jedzenia tylko szklankę wody. Robiła to tylko po to aby mieć pewność że nigdy nie spotka się ze mną. Dlatego Jinwoo nie może tam trafić! Nie pozwolę, aby tak psychiczne osoby wychowywali moje dziecko!-odparł ściskając jego dłoń

-I nie trafi, nie pozwolę na to Changkyun!-mówi wycierając łzy młodszego-Jesteś teraz pod moją opieką, pod moją ochroną i nikt nie ma prawa was tknąć. Ta kobieta chce wojny będzie ją mieć lecz przysięgam Ci przegra ją. Nie pozwolę, aby coś się stało. Twoje życie było szare wręcz ciemne, owinięte mrokiem, samotnością lecz teraz masz mnie a ja zamienię każda ciemną barwę na kolorową, jaskrawą zachęcającą swoim ciepłem-mówi chowając go w swoich ramionach

-Czemu? Czemu chcesz to zrobić? Czemu ja?

-Cóż poznałeś psychopatę wilczku. Psychopatę, który nie rzuca swoich słów na próżno i jak mówi że coś jest jego i że na czymś mu zależy to tak jest. A teraz kimś takim dla mnie jesteś Ty. Ty i Jinwoo.

W tej jednej chwili. W tej, w której Changkyun po prostu tulił się mocząc jego bluzę. Właśnie wtedy zrozumiał, że to już nie była zwykła zachcianka. Zwykła chęć, aby młodszy był jego. Nie. To było coś innego. Nowego.

Gumiki!!

Jak wam mija niedziela?

Jakie przemyślenia odnośnie przeszłości Changkyun'a?

Osoby które czytały moje PuppyHoney pewnie zdążyły zauważyć naszą słodką nazwę dla Changkyuna

Tak powracamy do nazywania go wilczkiem

A więc? 🐺🐺

Mam nadzieję że rozdział się wam spodobał🤗🤗

Widzimy się już w środę 😁😁

Kiki🖤

Manito // JookyunOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz